[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jeszcze przy stole. Cash bawiÅ‚ siÄ™ pustÄ… fili­
żanką.
- Chcesz jeszcze kawy? - zapytała Tippy.
- Chętnie.
Podniosła się, ale gdy przechodziła obok
jego krzesła, pociągnął ją za rękę i posadził
sobie na kolanach.
- Gdy szedÅ‚em do wojska, wcale nie myÅ›­
lałem o robieniu kariery - powiedział cicho.
- W szkole wojskowej mój sierżant zauwa­
żył, że celnie strzelam i podsunął mi myśl
o oddziałach specjalnych. Dostałem zadanie
i wykonałem je. Nie będę się wdawał
w szczegóły. Moje zadania w większości
byÅ‚y tajne. Wystarczy, jeÅ›li powiem, że zabi­
janie również należaÅ‚o do moich obowiÄ…z­
ków.
Tippy nie poruszyÅ‚a siÄ™ ani nic nie odpowie­
działa; chciała, by Cash mówił dalej. Po raz
334
pierwszy uchylał przed nią rąbka swych
tajemnic. Przypuszczała, że jedyną osobą,
której opowiadał o tym wcześniej, była jego
żona.
- Nie skomentujesz tego? - zapytaÅ‚, pa­
trząc uważnie na jej twarz.
- Ty mówisz, ja słucham - odrzekła cicho.
- Wiem, że to dla ciebie trudne. Nie osądzam
cię ani nie krytykuję, ale jestem pewna, że
opowiedzenie o tym dobrze ci zrobi.
- Raz już tak myślałem.
Pogładziła go po twarzy.
- To byÅ‚o wtedy. A ja nie jestem tchó­
rzem.
Cash rozluznił się nieco.
- Z całą pewnością udowodniłaś to dziś
rano. Do końca życia pozostaniesz legendą
tego miasta.
- Tak myślisz? - Uśmiechnęła się.
- Tak. - Usadowił ją wygodniej na swoich
kolanach i mówił dalej. - Dopiero po drugiej
tajnej operacji zacząłem rozumieć, co robię.
Wystąpiłem z wojska, ale moja reputacja szła
za mną i zanim się zorientowałem, co się
dzieje, stałem się znany jako wolny strzelec
wykonujący zadania specjalne. Dałem się
przekonać, że wyrzuty sumienia z czasem
znikną i że wykonuję konieczną pracę, dzięki
której świat staje się bezpieczniejszy. Kupiłem
335
to wyjaśnienie. Pracowałem dla rozmaitych
agencji, krajowych i zagranicznych, często
współpracowałem jako snajper z elitarnymi
jednostkami. MówiÅ‚em pÅ‚ynnie w kilku jÄ™zy­
kach, to też mi pomagaÅ‚o, i potrafiÅ‚em na­
prawić każde urządzenie elektroniczne. Nigdy
nie narzekałem na brak pracy.
Wziął głęboki oddech i w jego ciemnych
oczach pojawił się lęk.
- A potem zacząłem mieć koszmarne sny.
Jaskrawe, rzeczywiste koszmary, po których
budziłem się z krzykiem. Widziałem twarze
zabitych. Najpierw to się zdarzało raz na
tydzień, potem już co drugi dzień. Myślałem,
że jeśli porzucę to zajęcie, koszmary znikną.
Zdążyłem już zarobić mnóstwo pieniędzy,
które bezpiecznie leżały w szwajcarskim
banku. Przez cały czas liczyłem na swoje
szczęście i wiedziałem, że limit w końcu
kiedyÅ› siÄ™ wyczerpie. WiÄ™c rzuciÅ‚em to i wró­
ciłem do Stanów, zatrudniłem się w policji,
tutaj w Teksasie, na kilka lat, a w końcu
wylÄ…dowaÅ‚em w Strażnikach Teksasu. Pew­
nego dnia podczas lunchu poznałem kobietę,
ładną, drobną brunetkę. Flirtowała ze mną tak
długo, aż w końcu poddałem się i umówiłem
z niÄ… na spotkanie. Zaraz po pierwszej randce
wprowadziła się do mnie i w dwa tygodnie
pózniej wzięliśmy ślub.
336
Tippy usiłowała hamować zazdrość, ale
kiepsko jej to wychodziło.
- Szybka robota - mruknęła.
- Tak. Zbyt szybka. Nie miałem pojęcia,
że ona była kuzynką mojego dawnego kolegi
z wojska. On nie wiedział dokładnie, jakie
zadania wykonywałem, za to wiedział, że
zarabiałem kupę pieniędzy i poinformował
ją, że jestem bogaty. A ona kochała brylanty
i życie na wysokiej stopie. ByÅ‚em zbyt za­
kochany, by zauważyć, że z trudem tolerowa­
ła mój dotyk i że ta tolerancja zwiększała się
wraz z wartoÅ›ciÄ… prezentów, które jej dawa­
Å‚em.
Tippy się skrzywiła.
- Odkrycie tego musiało być dla ciebie
bardzo bolesne.
- Było. Szalałem na jej punkcie. A ona
sprawiaÅ‚a wrażenie, że jest we mnie zakocha­
na. Gdy zaszÅ‚a w ciążę, omal nie zwariowa­
Å‚em ze szczęścia. Nigdy wczeÅ›niej nie myÅ›la­
łem o dzieciach, ale wtedy byłem chyba
najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
W przypływie szczerości opowiedziałem jej
całą historię mojego życia. A resztę już znasz.
Odeszła. Pózniej się dowiedziałem, że i tak
chciała się pozbyć ciąży, ale odpowiadało jej
to, że może zrzucić winę na mnie. Uznała, że
w ten sposób dostanie większe alimenty.
337
- I dostała?
- MiaÅ‚em dobrego adwokata. Też byÅ‚ kie­
dyÅ› najemnikiem, bardzo dobrym zwiadow­
cą. Kazał ją śledzić i nagrywał jej rozmowy
telefoniczne. Mieliśmy dowody, których nie
można byÅ‚o przedstawić w sÄ…dzie, ale wystar­
czyły, żeby ją wystraszyć i przekonać do
przyjęcia jednorazowej kwoty. Zgodziła się,
wypisałem czek i od tamtej pory jej nie
widziałem.
- Czy nadal... myślisz o niej?
- Czasami - przyznaÅ‚. - Ale nie z przyje­
mnoÅ›ciÄ…, ani nie z pożądaniem. Raczej z wra­
żeniem, że udało mi się w porę wymknąć
z pułapki.
Uśmiechnęła się do niego z wyrazną ulgą.
- A jak się znalazłeś w Jacobsville?
- Jako Strażnik Teksasu nie mogłem się
nigdzie osiedlić na stałe, przyjąłem więc
jedyną dostępną ofertę i stałem się specjalistą
od cyberprzestępczości w biurze prokuratora
okrÄ™gowego w Houston. MiaÅ‚em duże do­
Å›wiadczenie jako haker, bo wczeÅ›niej za­
jmowaÅ‚em siÄ™ tym na potrzeby wojska. - Po­
trząsnął głową. - Ale to nie było dobre [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •