[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wokół siebie, czuł smak jej ust.
- %7Å‚ebyÅ› wiÄ™cej nie paradowaÅ‚a półnago! - wark­
nął i zaraz uświadomił sobie, że odezwał się jak
oburzony ojciec.
Próbowała zawiązać drżącymi rękami sarong.
Nigdy nie wydawała mu się jeszcze tak ujarzmiona
i tragiczna.
- A gdy będziemy się kochać, nie stanie się to
w miejscu, gdzie wszyscy mogÄ… siÄ™ nam przy­
glądać - dodał ku swojemu zdumieniu.
- Może w zamkniętym pokoju i na łóżku?
- zasugerowała. - Jaki ty jesteś do znudzenia
konwencjonalny.
Nie mógł się powstrzymać od uśmiechu.
- Bo lubię wygodę - powiedział trochę łagod-
56 MICHELLE REID
niejszym głosem. - A tu nie wiem, jak udałoby mi
się utrzymać nas oboje nad wodą.
- Umiem pływać - parsknęła i poszła w stronę
domu.
- Wychowałem się na tej wyspie - powiedział
spokojnym tonem, gdy ją dogonił. - Rano,
przed szkołą, do której zawożono mnie na stały
lÄ…d, przychodziÅ‚em do tej zatoczki popÅ‚ywać. Ska­
kanie do wody z tych skaÅ‚ to upojne doÅ›wiad­
czenie. Wspaniale się też tu nurkuje. I łowi ryby,
chociaż nie sÄ…dzÄ™, by wÄ™dkowanie ciÄ™ intereso­
wało.
- Ty łowiłeś ryby? - wyrwało się Nell i zaraz
się na siebie rozzłościła, bo zamierzała w ogóle się
do niego nie odzywać.
- Myślisz, że już się urodziłem taki potężny
i arogancki? - zakpił. - Popołudniami wybierałem
się na ryby - wyjaśnił. - Z ochroniarzem, jako
jedynym towarzyszem do zabawy.
Teraz starał się pozyskać jej sympatię, kreśląc
przed niÄ… chwytajÄ…cy za serce obrazek samotnego
chÅ‚opczyka, samotnego, lecz chronionego i izo­
lowanego od świata z powodu władzy i bogactwa
ojca.
- Moi rodzice zawsze byli gdzie indziej, robili
ważne rzeczy, wiÄ™c rzadko ich widywaÅ‚em - kon­
tynuował. - Zajmowała się mną Thea Sophia.
Wpoiła mi dobre maniery i najważniejsze życiowe
wartości. A łowienie ryb nauczyło mnie, jak prze-
GRECKA WYSPA 57
żyć o własnych siłach, gdybym musiał. Cały czas
się obawiałem, że stanie się coś złego ludziom,
którzy tu ze mnÄ… mieszkali, i zostanÄ™ sam. Wie­
działem, że ojciec ma potężnych wrogów, którzy
mogą zechcieć użyć mnie do zapewnienia sobie
zemsty. Zanim skończyłem sześć łat, miałem już
wiele kryjówek, w których mogłem się schować,
gdyby po mnie przyszli...
- Czy opowiadasz mi to w jakimÅ› celu? - Nie
będzie współczuła temu samotnemu, narażonemu
na niebezpieczeństwo chłopcu z przeszłości.
-Ne- warknął po grecku, co nie zdarzało mu
się często.
Xander był poliglotą. Grecki i włoski były jego
ojczystymi językami, a innych się nauczył, bo
potrzebne mu byÅ‚y w tym Å›wiecie wysokiego ryzy­
ka, w którym siÄ™ obracaÅ‚. Bezpieczniej byÅ‚o rozu­
mieć, co ludzie wokół niego mówią.
- MyÅ›lisz, że tylko ty miaÅ‚eÅ› dziwne dzieciÅ„­
stwo, ale tak nie jest - oznajmiła chłodno. - Ja też
to przeżyłam, więc potrafię rozpoznać osobę, która
kryje się w środku.
- A jaka to osoba?
- To ktoś, kto za całym systemem starannie
zbudowanych osłon chroni swoje prawdziwe ja
przed bólem, strachem, odrzuceniem, jakich za­
znaÅ‚ od maÅ‚ego. Ale oszczÄ™dz mi już tego psycho­
logicznego bełkotu. Nie wiem, co chcesz w ten
sposób osiągnąć, i nic mnie to nie obchodzi.
58 MICHELLE REID
- Może chcę, żebyśmy się lepiej zrozumieli?
- zasugerował.
- Po co? %7łebyś mógł w końcu zwabić mnie
do łóżka, zanim znów odlecisz na nowe - albo
dawne - pastwiska? - zakpiła. - Na wypadek
gdybyś nie zauważył, byłam łatwą zdobyczą tam,
w morzu. - Boże, ciężko jej było to przyznać.
- A to oznacza, że nie musisz dbać o wielkie
zrozumienie miÄ™dzy nami, żeby osiÄ…gnąć to, cze­
go chcesz.
- Cara, zawsze byłaś łatwą zdobyczą - zripos-
tował. - Ale chodzi o to, że nie zależy mi na tym,
co tak łatwo wpada w ręce.
Nell zatrzymała się. Kapelusz i okulary kryły jej
twarz, ale nie mógł mieć wątpliwości, co czuje.
- Chcesz mnie upokorzyć?
- Nie. Próbowałem tylko...
Ruszyła, tym razem szybciej.
- Posłuchaj - powiedział, doganiając ją.
- Czego mam słuchać? %7łe ożeniłeś się ze mną,
bo zobaczyÅ‚eÅ› we mnie idealnÄ… partnerkÄ™ dla two­
jej samotnej duszy? Kogoś, kogo możesz brać
i odrzucać, a ja nie będę się skarżyła, bo jestem
przyzwyczajona do odrzucenia i całej tej cholernej
izolacji, którą mi narzucasz?
- Ożeniłem się z tobą - wysyczał - bo albo bym
cię poślubił, albo wziął do łóżka bez tej przeklętej
obrÄ…czki!
- To była umowa handlowa! - krzyknęła szy-
GRECKA WYSPA 59
derczo. - Odwróciła się do niego z furią. Ale
potknęła się i jęknęła.
- Co znów się stało? - warknął.
- Nic. - Potarła spód stopy ręką. - I nigdy nie
byliśmy razem w łóżku! - wykrzyknęła z furią.
- Temu łatwo można zaradzić.
Gdy doszła na szczyt wzgórza, zobaczyła dom.
WidziaÅ‚a czerwony dach, basen... Wszystko wy­
glądało tak idyllicznie jak kawałek raju, jak jakieś
sanktuarium.
Sanktuarium! Tak było do przyjazdu Xandra.
Teraz jej spokojny, wygodny świat, jaki sobie tu
stworzyła, rozpadł się na kawałki.
Jak ona go nienawidzi!
A on znów zrobił to samo. Dopadł ją znienacka,
okręcił tak, by stała twarzą do niego. I już jego
gorÄ…ce usta spadÅ‚y na jej wargi, caÅ‚owaÅ‚ jak opÄ™ta­
ny, a jego dłonie błądziły po niej.
Tymczasem ona oddawała mu pocałunki.
- Nell, chcesz to zrobić tutaj, czy też raczej
wrócimy do morza, i tam skoÅ„czymy to, co zaczÄ™liÅ›­
my? A może jednak wolisz iść do sypialni i podjąć
to, czego właściwie nawet nie zaczęliśmy podczas
naszej nocy poślubnej, gdy byłaś tak wzburzona, że
tylko potwór mógłby czegoś popróbować? Bo teraz,
cara, nie odwrócisz się już ode mnie. Rozumiesz, co
usiÅ‚ujÄ™ ci powiedzieć? Popatrz tylko na nas. JesteÅ›­
my dwojgiem ludzi czujÄ…cych do siebie takÄ… namiÄ™­
tność, że ledwie możemy sobie z tym poradzić.
60 MICHELLE REID
- Jeśli chodzi o ciebie, to tylko wtedy, gdy
w swoim wypełnionym interesami życiu masz na
to czas.
- No tak, ale teraz go mam - warknął. -I jeżeli
nie chcesz posłuchać rozsądku, to może wezmę cię
tutaj, pod tym drzewem?
Nie zdążyła już nic powiedzieć, bo dobiegł ich
warkot helikoptera.
- Mamy gościa - mruknął.
- Kto to?
Xander chwilÄ™ milczaÅ‚, nie wydawaÅ‚ siÄ™ zado­
wolony. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •