[ Pobierz całość w formacie PDF ]

okazało się niewarte czasu, które na nie poświęcił. Teraz, patrząc na nią, doszedł do wniosku, \e mogłoby się
spełnić bez nadmiernego z jego strony wysiłku. Laura Lyn sama szła mu w ręce.
- Wybacz Lauro, podejdę do ciebie za chwilę
- powiedział i odwrócił się od niej. Z trudem zdobył się na minimum grzeczności. Rzucił notatnik na szkice
scenograficzne i ryknął, przywołując swego kierownika produkcji. - Claire, gdzie ty się, do diabła,
podziewasz?
- Jestem tutaj. - Szła do niego bez pośpiechu.
- Nie musisz się tak na mnie wydzierać.
- Nie wydzieram się na ciebie. Wydzieram się, bo cię szukam. A to ró\nica.
- Naprawdę? - Obrzuciła go lodowatym wzrokiem, który miał mu pokazać, gdzie jest jego miejsce.
To spojrzenie go rozbawiło.
- Tak, naprawdę. - Zciszył głos do uwodzicielskiego szeptu. - Je\eli pójdziesz ze mną do przyczepy, to
wytłumaczę ci szczegółowo ró\nicę.
Puściła mimo uszu tę propozycję, tak samo jak ignorowała jego inne, podobne aluzje. W miejscach
50
publicznych powrócili do statusu Królowej Lodu i re\ysera i przewa\nie on przegrywał w takich jak ta
utarczkach. W ciągu dwóch tygodni, które minęły od pierwszego dnia zdjęciowego, nikt na planie nie \ywił
nawet cienia podejrzenia, \e łączy ich coś więcej poza zawodową współpracą. To doprowadzało Rafe a do
szaleństwa. Coraz częściej ogarniała go przemo\na ochota, \eby publicznie ogłosić swoje prawa do Claire.
Nie chodziło zresztą o prawo, jakie w prymitywnym sensie ma mę\czyzna do swojej kochanki. Nawet nie
myślał tymi kategoriami. Lecz nie opuszczało go poczucie niewątpliwego, niezaprzeczalnego posiadania tej
kobiety. Ani na chwilę. Nasilało się z dnia na dzień. A zwłaszcza nocami.
Rafe przypuszczał, \e ma to związek z Daxem Wyattem, gdy\ zaobserwował, i\ aktor krą\y wokół Claire
jak cień, gdy tylko ma okazję. Dax był hollywoodzkim, wiecznym złotym młodzieńcem, starszym od Claire
o jakieś osiem lat. Miał gęste włosy koloru dojrzalej pszenicy, miejscami jeszcze rozjaśnione słońcem,
niebieskie oczy, określane przez ilustrowane magazyny jako  rozkosznie łajdackie , i wspaniałe, białe zęby.
Ze swym charakterystycznym, drwiącym uśmiechem bardzo przekonująco grał postaci wra\liwych nicponi.
Je\eli chciał, potrafił uśmiechać się uroczo i nadać swej twarzy niewinny wyraz, stwarzający wra\enie, \e
pod tą podejrzaną powłoką bije serce ze szczerego złota. W sumie idealnie pasował do roli Josha. Co było
dość niepomyślną okolicznością, bo Rafe zaczął odczuwać do niego narastającą niechęć.
Chocia\ Claire nie ukrywała, \e nie cierpi szczególnego rodzaju wdzięku, jakim odznaczał się ich
gwiazdor, wydawało się, \e ostatnio nie przejmuje się zbytnio jego dość natrętnym towarzystwem. Rafe nie
musiał jej wybawiać z jego lepkich palców. I chocia\ był zadowolony, \e znalazła sposób trzymania aktora
na dystans, nie mógł pozbyć się niezbyt szlachetnego uczucia... tak, chyba powinien się do tego przed sobą
przyznać... zazdrości, która dawała o sobie znać za ka\dym razem, kiedy widział ich razem. Aączyło ich to
samo anglosaskie pochodzenie. Pracowali od dawna w tej samej bran\y, a nawet razem zrobili film, który
odniósł sukces.
Redaktorzy rubryk plotkarskich w ilustrowanych czasopismach mieli pole do popisu. I o ile w \adnym z
nich nie ukazała się najmniejsza wzmianka o romansie Rafe a z Claire, o tyle we wszystkich szeroko
roztrząsano intrygujący fakt, \e ona nie flirtuje z Daxem Wyattem.
- Masz do mnie jakąś sprawę? - spytała, widząc, jak bacznie się jej przygląda. - Przecie\ mnie wołałeś. A
mo\e po prostu chciałeś sobie pokrzyczeć? Mam mnóstwo pracy, chyba wiesz.
- Pracy? - powtórzył. - Ach tak, pracy, teraz sobie przypomniałem. - Ujął ją pod ramię, przyciągnął blisko
do siebie i odszedł z nią trochę na bok, poza zasięg bystrych oczu i ciekawskich uszu Laury.
- Pozbądz się jej jakoś.
- Jej? Kogo?
- Tego miejscowego babsztyla z szopą na głowie. - Przechylił głowę w kierunku Laury Lyn. - Nie znoszę,
jak mi się tu obcy kręcą na planie, kiedy usiłuję pracować. Zupełnie nie mogę się skupić.
- Tak, nawet wiem dlaczego. Ona jest dość ładna.
- Jeśli ktoś lubi typ panien zagrzewających do boju dru\yny sportowe.
Claire spojrzała na niego kątem oka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •