[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pochłonęły debaty czysto teoretyczne: kto wcześniej otworzy sklep, ciocia Masza w
Andriejewskiem czy ciocia Szura w Połomach. Ja zaś, siedząc za stołem prezydialnym,
przysłuchiwałem się tym debatom i myślałem: debaty są absolutnie niezbędne, ale znacznie
bardziej niezbędne są dekrety. Dlaczego zapominamy o tym, czym powinna być uwieńczona
wszelka rewolucja, to znaczy o dekretach? Choćby taki na przykład dekret: zobowiązać ciocię
Szurę w Połomach, aby otwierała sklep o szóstej rano. Doprawdy nie ma nic prostszego dla nas,
obdarzonych władzą, niż zmusić ciocię Szurę, aby otwierała swój sklep o szóstej rano zamiast o
dziewiątej trzydzieści! %7łe też wcześniej nie wpadło mi to do głowy!...
Albo na przykład dekret o ziemi: przekazać ludowi całą ziemię w powiecie, wszystkie
grunty użytkowe i ruchomości oraz cały alkohol bez żadnego odszkodowania. Albo: przesunąć
wskazówki zegara o dwie godziny naprzód lub półtorej godziny do tyłu, wszystko jedno, byle
tylko przesunąć. Następnie: nakazać, aby słowo  diabeł znowu pisało się przez  y , a jakąś
literę w ogóle zlikwidować, trzeba się tylko zastanowić jaką. I na koniec, zmusić ciocię Maszę
w Andriejewskiem, żeby otwierała sklep o piątej trzydzieści, a nie o dziewiątej...
Myśli kłębiły się, wprawiając mnie na koniec w smutek; wyciągnąłem Tichonowa do
kuluarów, walnęliśmy sobie kminkówki, i wtedy powiedziałem:
- Słuchaj no, kanclerzu!
- O co chodzi?
- O nic. Gówniany z ciebie kanclerz i tyle.
- To znajdz innego - obraził się Tichonow.
- Nie na tym rzecz polega, Wadia. Powiem ci na czym: skoro jesteś dobrym kanclerzem,
siadaj i pisz dekrety. Wypij jeszcze trochę, siadaj i pisz. Słyszałem, żeś jednak nie wytrzymał i
uszczypnąłeś w udo Anatolija Iwanycza? Cóż to - terror wprowadzasz?
- Tak... trochę...
- I jaki terror wprowadzasz? Biały?
- Biały.
- Bez sensu, Wadia. Zresztą, dobrze, teraz nie o to chodzi. Najpierw musisz napisać
dekrety, chociaż jeden, choćby najmarniejszy... Papier, atrament masz? Siadaj i pisz. A potem
walniemy - i wezmiemy się do deklaracji praw. Dopiero potem można myśleć o terrorze. A
wreszcie wypijemy i będziemy uczyć się, uczyć, uczyć...
Tichonow napisał dwa słowa, wypił i westchnął:
- Taaak... zagalopowałem się z tym terrorem... No, ale cóż, w takiej sprawie jak nasza
trudno się nie pomylić. Dlatego że nasza sprawa jest czymś niesłychanie nowym, no i
precedensów także brak... To znaczy, precedensy właściwie były, ale...
- Eee, alboż to były precedensy! To czysta kpina! Lot trzmiela, zabawy dorosłych
figlarzy, a nie precedensy!... Jak myślisz, zmienić kalendarz czy zostawić, tak jak jest?
- Lepiej zostawić. Jak to mówią, nie ruszaj gówna, bo śmierdzi...
- Masz rację, zostawimy. Uważam cię za świetnego teoretyka, Wadia, a to dobrze.
Może zamykać plenum, co? Ciocia Szura w Połomach już otworzyła sklep. Ma podobno
rosyjską.
- Oczywiście że zamknąć. Jutro z rana tak czy siak zacznie się drugie plenum... Walmy
do Połomów.
U cioci Szury w Połomach w samej rzeczy była rosyjska. W związku z tym, a także w
oczekiwaniu ekspedycji karnych z centrum rejonu, zdecydowano tymczasowo przenieść stolicę
z Czerkasowa do Połomów, to znaczy dwanaście wiorst w głąb terytorium republiki.
I tam też następnego ranka otwarto drugie plenum, w całości poświęcone mojemu
ustąpieniu ze stanowiska prezydenta.
- Opuszczam fotel prezydencki - oświadczyłem w swoim wystąpieniu - pluję na
prezydencki fotel. Sądzę, że fotel prezydenta powinien zająć człowiek, którego ryj po
przechlaniu trzech dni będzie jeszcze jako tako wyglądał. A czyż są tacy wśród nas?
- Nie ma - chórem odpowiedzieli delegaci.
- Mój ryj na przykład - czy wygląda jeszcze po ludzku na trzeci dzień po zachlaniu?
Na sekundę czy dwie wszyscy wpatrzyli się w moje oblicze, oceniając je, a potem znów
odpowiedzieli chórem:  Nie .
- A zatem - kontynuowałem - obejdziemy się bez prezydenta. Lepiej zróbmy tak:
wszyscy chodzmy na łąkę przyrządzać poncz, a Borię zamknijmy na klucz. Ponieważ jest to
człowiek wybitnie wartościowy, niech siedzi sobie tutaj i formuje gabinet...
Moje przemówienie przerwały owacje, po czym plenum zostało zamknięte, a okoliczne
łąki rozjarzyły się błękitnym ogniem. Jedynie ja nie podzielałem ogólnego ożywienia oraz
wiary w sukces i łaziłem pośród tych ogni, nękany jedną tylko zatrważającą myślą: skąd to
milczenie świata?
Cały powiat ogarnięty płomieniem, a świat milczy - no dobrze, przypuśćmy, że mu dech
zaparło, ale czemu nikt nie podaje nam ręki ani ze Wschodu, ani z Zachodu? Co sobie myśli
król Olaf? Dlaczego nie nacierają na nas od południa regularne oddziały?... Po cichu
odciągnąłem kanclerza na bok; zionęło od niego ponczem.
- Podoba ci się, Wadia, nasza rewolucja?
- Tak - odparł Wadia - jest trochę nerwowa, ale piękna.
- Tak... A w sprawie Norwegii, Wadia, w sprawie Norwegii nic nie słychać?
- Na razie nic... A na co ci Norwegia?
- Co to znaczy, na co mi Norwegia?!... Jesteśmy z nią w stanie wojny czy nie jesteśmy?
Bardzo to wszystko głupio wygląda. My prowadzimy wojnę z nią, a ona z nami nie chce... Jeśli
jutro nie zaczną nas bombardować, znów zasiądę na prezydenckim fotelu, a wtedy zobaczysz,
co będzie!
- Zasiądz - odparł Wadia - kto ci przeszkadza, Jerofiejczyk?... Jeśli tylko masz ochotę -
zasiadaj...
Wojnowo - Usad
Ani jedna bomba nie spadła na nas również nazajutrz. Wówczas otwierając trzecie
plenum powiedziałem:
 Senatorowie! Nikt na świecie, jak widzę, nie chce zacieśniać z nami więzów przyjazni,
ani wchodzić w konflikt. Wszyscy odwrócili się od nas i wstrzymali oddech. A ponieważ
oddziały pacyfikacyjne z Pietuszek będą tutaj jutro przed wieczorem, rosyjska zaś u cioci Szury
skończy się jutro rano - biorę w swoje ręce pełnię władzy; jeśli ktoś jest durniem i nie rozumie,
co to znaczy, wyjaśnię mu: wprowadzam godzinę policyjną. Mało tego - ogłaszam, że
prezydent będzie miał uprawnienia nadzwyczajne, i tym samym mianuję się prezydentem. To
znaczy  osobą stojącą ponad prawem i prorokami ...
Nikt się nie sprzeciwił. Jeden tylko premier Boria S. przy słowie  prorocy wzdrygnął
się, popatrzył na mnie dziko, i cała jego górna połowa zatrzęsła się z żądzy odwetu...
Po dwóch godzinach wyzionął ducha na rękach ministra obrony. Umarł z żalu i
nadmiernej skłonności do uogólnień. Innych przyczyn bodaj nie było, a sekcji zwłok nie
robiliśmy, ponieważ uznaliśmy to za odrażające. Pod wieczór zaś tego dnia wszystkie teleksy
świata odebrały komunikat:  Zmierć nastąpiła na skutek przyczyn naturalnych . Kto umarł, nie
było powiedziane, ale świat się domyślał.
Czwarte plenum było plenum żałobnym.
Wystąpiłem z następującym przemówieniem:
 Delegaci! Jeśli będę miał kiedykolwiek dzieci, powieszę im na ścianie portret
prokuratora Judei Piłata, aby wyrosły na ludzi nieskazitelnie czystych. Prokurator Poncjusz
Piłat stoi i umywa ręce - oto jaki będzie ten portret. Dokładnie tak samo i ja: wstaję i umywam
ręce. Przyłączyłem się do was po prostu dlatego, że się zachlałem, i na przekór wszelkiej
oczywistości. Mówiłem wara, że należy rewolucjonizować serca, że należy sprawić, by dusze
przyswoiły sobie ponadczasowe kategorie moralne - a cala reszta, czyli wszystko to, coście
tutaj przedsięwzięli, to jedynie czcza krzątanina i udręczenie dla ducha, bezsensowna
chujowizna...
Na co możemy liczyć, pomyślcie sami! Do Wspólnego Rynku nikt nas nie przyjmie.
Okręty amerykańskiej Siódmej Floty tutaj nie dopłyną, ba, nawet nie zechcą dopłynąć...
Wtedy zaczęto wrzeszczeć z sali:
- Nie łam się, Wienia! Nie pękaj! Dostaniemy bombowce! Dadzą nam W-52!
A jakże! Dadzą nam W-52! Trzymajcie mnie! Po prostu śmiech bierze was słuchać,
senatorowie! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •