[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że ich niema, lecz biorę zato pełnemi garściami wszystko, co życie mi daje. A jeśli zbudzi się czasem w piersi jaka
dawna, żrąca tęsknota, to zabijam ją co prędzej obłędną rozkoszą, a wierz mi, że dość jej jest na świecie! A jeśli mi
przesyt w oczy zagląda, to uciekam przed nim dalej i dalej i wiem, że ucieknę zawsze, bo są przecież wreszcie żelaza,
które życiu wrota otwierają...
 I czy ci lepiej jest przez to?  odezwał sią Hamlet.
Don Juan namarszczył brwi.
 Już po raz drugi pytasz mnie dzisiaj o to, i po raz drugi odpowiem ci: tak. Zresztą  ja życia przynajmniej nie
marnuję w tem istotnem znaczeniu!
 Owszem, marnujesz je, bo mizerną miedz bierzesz wciąż za złoto...
 A jeśli tego złota niema? A wiemy obaj, że niema go wcale...
 W takim razie trzeba zachować ręce próżne, lecz czyste!
 Ha, ha!  zaśmiał się Don Juan i być jak ty Hamletem!...
 Tak lepiej. Opowiedziałem ci moją historję  historję smutną i dla wielu zgoła nie
zrozumiałą, i wiesz teraz, jakim jestem nędzarzem, a przecież zdaje mi się, żem jest szczęśliwszy od ciebie, któryś jest
Don Juanem, bo zachowałem w sobie pamięć boskiego snu, żadnemi układami z życiem nieskalaną, a ty...
 Ach! daj mi pokój  obruszył się rycerz portugalski,  to doprawdy wszystko jest śmieszne, co mówisz!
Melancholję i niemoc obwozisz ze sobą po świecie i mnie nawet zaraziłeś niemi na chwilę... Poco mi szukać
doskonałości, kiedy jej niema, poco się dręczyć myślą, że mogłaby być?  Cała mądrość w tem, aby w codziennem
upojeniu zapominać o snach nieziszczalnych i jeśli jest co podobnego do szczęścia na świecie, to ta rzecz jedynie!
Bodaj cię jutro w turnieju zabito, żeś mi popsuł jeden dzień życia melancholją swoją!
 Bodajś ty zdołał zabić w turnieju tych wszystkich, którzy są szczęśliwsi od ciebie i którym ty w istocie zazdrościsz!
 odparł Hamlet ze smutnym uśmiechem.
 Nie zazdroszczę nikomu,  rzucił Don Juan wyniośle, a najmniej już szaleńcom, którzy od losu niemożliwych
rzeczy wymagają!
 Don Juanie! Don Juanie! wszyscy wy
magają rzeczy nieziszczalnych, jeno nie wszyscy mają odwagę przyznać się do tego.
Czarne oczy rycerza zapłonęły gniewem.
 Zalibyś mi zarzucał tchórzostwo?!
 Mówię tylko, że się zadawalniasz ochłapami, które rzuca ci życie i chcesz wmówić w siebie i innych, że to jest
właśnie ambrozja! Inni ci może uwierzą, ale ty sam nie wierzysz sobie, Don Juanie biedny! Gorączka ci piecze twarz,
gorsza od tej, która mnie trawi mścisz się na kobietach, gardząc niemi, za to, że nie możesz ich czcić na kolanach!
Jedziesz oto na turniej, aby walczyć przeciwko każdemu, kto broni niewiasty imienia, ale jakżebyś ty był rad, gdyby
cię pokonano!
 Zamilcz! krzyknął groznie portugalczyk.
 I cóż ci z tego przyjdzie, chociaż ja zamilknę, kiedy nie zamilkną twoje własne myśli i pragnienia? Każ im
ucichnąć, rycerzu!
 Ha, ha! Hamlecie! królewicu duński nieszczęśliwy, mnie słuchają myśli i życie mnie słucha moje! Jestem ich
panem, nie tak, ja ty! Ja rządzę nimi!
 Nieprawda!
Don Juan rzucił się na siodle.
 Coś rzekł?!
 Mówię, że kłamiesz.
Rycerz zsunął groznie brwi nad błyszczącemi oczyma i mimowolnie dotknął nerwową dłonią rękojeści miecza. Duński
królewic na ten ruch towarzysza ściągnął wodze rumaka i zwrócił się doń spokojną ale stanowczą i zimną twarzą. I
patrzyli tak obaj, gotowi się za chwilę rzucić na siebie,  dwaj biedni szaleńcy, prześladowani zarówno, choć każdy na
inny sposób nieziszczalnym snem o ideale.
Don Quixote, którego Rosynant, długą drogą snadz znużony, potykając się co chwila ostawać już począł w tyle, na
ukłucia rycerskich ostróg nawet niebaczny, przysłuchiwał się już oddawna rozmowie i z coraz to większym a
politowania pełnym podziwem patrzył na swych towarzyszy. Teraz zaś, gdy sprzeczka się zaostrzyła, odezwał się
wreszcie, kiwając poważnie głową, na której dzwięczał posępnie o sprzączkę uderzając, mosiężny  hełm Mambryna":
 Dajcie pokój, bo obaj zarówno biedni jesteście, nie spotkawszy w życiu istotnej doskonałości. Stąd gorzkie sądy
wasze i sprzeczne zdania, mało co z prawdą mające wspólnego. Czemuż Opatrzność nie była dla was łaskawą tak, jako
dla mnie, a bylibyście jako ja
szczęśliwi! Szlachetna księżniczka Dulcyneja z Tobozo, której ja służę do śmierci, jest najpiękniejszą i najczystszą z
niewiast pod słońcem i kocha mnie czule ponad wszelką miarę, a ktoby śmiał o tem wątpić, tego przekona moje
rycerskie ramię tam w Saragossie nim jeden dzień upłynie!
To mówiąc wyciągnął chudą, drżącą i ciężarem zardzewiałej blaszanej zbroi obezwładnioną rękę przed siebie, ku
bramom miasta, które właśnie zjawiały się przed nimi, całe złote i rubinowe od ostatniej przedwieczornej zorzy, dając
tło postaci niespodziewanie jawiącego się rycerza z tarczą księżyca na srebrnym puklerzu.
Hamlet i Don Juan, zapomniawszy sporu, ze zdumieniem spojrzeli na mówiącego,  wiedzieli bowiem dobrze obaj, że
ta, którą on księżniczką Dulcyneja nazywa, jest dziewką stajenną, ma krzywe nogi i kaprawe oczy i niezbyt się pono
skromnie prowadzi a za ostatnim widzeniem obiła widłami od nawozu nudzącego ją rycerza, ale na obliczu Don
Quixota była taka powaga i moc przekonania i tyle niewymownej błogości się malowało, że szyderczy uśmiech zamarł
im na ustach.
Zrozumieli obaj, że najwyższą mądrością
i jedynem prawdziwem szczęściem na ziemi jest mieć w sobie taką potęgę stwarzania złudzeń, iżby ich żadna
rzeczywistość, choćby najbrutalniejsza, zniweczyć nie mogła.
Ze wstydem na pierś obaj głowy pochylili...
A zbliżał się ku nim zwolna, śledząc Don Quixota oczyma, rycerz Tarczy Księżycowej.
VENERI ET ROMAE
I.
Jestem więc znowu w Rzymie, mimo że, odjeżdżając ostatni raz, zapomniałem był wrzucić wedle obyczaju
miedzianego solda do szumnej fontanny na placu Trevi... Powróciłem w listopadzie, właśnie w miesiącu, w którym
przed rokiem Rzym opuściłem, i czasem zdaje mi się, żem nie wyjeżdżał stąd wcale, że ten ostatni rok w różnych
dalekich miastach spędzony, na północy i na błękitnem wybrzeżu nicejskiem, w Alpach i w górach tatrzańskich  ze
wszystkiem dobrem i złem, które mi przyniósł, to tylko niespokojny sen jakiejś jednej nocy jesiennej... Wszystko tu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •