[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gdy się dowie, \e jestem \yw. Odbijemy Tarantię, nim Amalric powróci ze swą armią. Potem przegnamy te
psy z całego królestwa.
Servius milczał i głośno rozbrzmiewał w ciszy trzask ognia.
Có\ tam? zakrzyknął Conan niecierpliwie. Czemu zwieszasz głowę i gapisz się w płomienie? Wątpisz
w me słowa?
Servius unikał wzroku króla.
Uczynisz, Wasza Wysokość, wszystko, co w mocy śmiertelnika odparł. Chadzałem z tobą w bój i
wiem, \e nie ma człeka, co by ci sprostał.
Có\ tedy?
Servius owinął się ciaśniej swym kaftanem na futrze i zadr\ał mimo bliskości ognia.
Ludzie gadają, \e doznałeś klęski za sprawą czarnej magii powiedział w końcu.
No i co z tego?
Có\ mo\e zdziałać śmiertelnik przeciwko magii. Kim\e jest ów zamaskowany człek, co jak powiadają
spotyka się o północy z Valeriusem i jego sprzymierzeńcami, który pojawia się i znika tak tajemniczo?
Mówi się szeptem, \e to wielki mag zmarły przed tysiącami lat, co powrócił z szarych krain śmierci, by obalić
króla Aquilonii i przywrócić do władzy dynastię, której dziedzicem jest Valerius.
I có\ to ma za znaczenie? zakrzyknął gniewnie Conan. Umknąłem z nawiedzanych przez demony
lochów Belverusu i przed diabelstwem, co mnie ścigało przez góry. Jeśli lud powstanie&
Servius pokręcił głową.
Najlojalniejsi z twych popleczników w prowincjach wschodnich i centralnych nie \yją, umknęli bądz
zostali pojmani. Gunderlandia daleko le\y na północy, Poitain daleko na południu. Bossończycy wycofali się
na swe zachodnie pogranicze. Przyzwanie i zgromadzenie owych sił potrwa tygodnie, a nim zdoła się tego
dokonać, Amalric dopadnie i zniszczy ka\dy z pojedynczych oddziałów.
Ale powstanie w prowincjach centralnych przewa\y szalę na naszą stronę! zakrzyknął Conan.
Mo\emy pochwycić Tarantię i utrzymać ją przeciwko Amalricowi, póki nie dotrą Gunderowie i Poitaińczycy.
Servius zawahał się i powiedział głosem zni\onym do najcichszego szeptu.
Gadają, \e zginąłeś przeklęty. Mówią, \e ów zamaskowany cudzoziemiec rzucił klątwę, by cię uśmiercić,
a twą armię rozbić. Największy dzwon obwieścił twą śmierć. Lud wierzy, \e jesteś martwy. A centralne
prowincje nie powstaną nawet wiedząc, \e \yjesz, bo się nie ośmielą. Magia pokonała cię nad Valkią i magia
przyniosła o tym wieści, bo ju\ tego samego wieczoru lud wrzeszczał na ulicach. Nemedyjski kapłan sięgnął
po czarną magię, by uśmiercić na ulicach Tarantii ludzi wiernych twojej pamięci. Sam to widziałem.
Sposobem zupełnie niepojętym zbrojni padali na bruk i marli jak muchy. A ów chudy kapłan roześmiał się i
rzekł: Jam jest ledwie Altaro, akolita Orastesa, który jest jedynie akolitą tego, co nosi zasłonę; nie moja to
moc ta moc tylko przeze mnie przepływa .
Strona 29
Howard Robert E - Conan. Godzina smoka
Có\ powiedział Conan szorstko czy\ nie lepiej zginąć z honorem ni\ \yć w niesławie? Czy gorsza
jest śmierć ni\ ucisk, niewola i, tak czy owak, zagłada na koniec?
Rozum umyka, gdy straszą czary odparł Servius. A prowincje centralne zbyt się boją, by mogły za
tobą stanąć. Okrainne będą walczyć& ale ta sama siła, co poraziła cię nad Valkią, uderzy znowu.
Nemedyjczycy dzier\ą największe, najbogatsze i najgęściej zaludnione dzielnice Aquilonii i nie da się ich
pokonać siłami, które mo\esz mieć w rozporządzeniu. Daremnie poświęcasz tylko swych lojalnych
poddanych. Bolesne, ale prawdziwe, co ci teraz powiem: królem jesteś, Conanie, bez królestwa.
Conan w milczeniu spoglądał w ogień. Roz\arzone polano rozpadło się wśród płomieni nie siejąc wcale
powodi iskier. Zupełnie jak jego królestwo.
I znów za kurtyną materialnej ułudy poczuł Conan jakąś posępną obecność, nieubłaganą dłoń bezlitosnego
losu. Panika i uczucie człowieka pojmanego w pułapkę walczyła w jego duszy o lepsze z dziką wściekłością
nakazującą zabijać i niweczyć.
Gdzie dygnitarze koronni? zapytał w końcu.
Pallantides, cię\ko raniony pod Valkią, został wykupiony przez rodzinę i przebywa teraz w swym zamku
w Attalus. Szczęście mu dopisze, jeśli kiedykolwiek dosiądzie wierzchowca. Kanclerz Publius w przebraniu
umknął z królestwa nie wiedzieć dokąd. Radę rozwiązano. Część jej członków uwięziono, część skazano na
banicję. Wielu z twych lojalnych poddanych uśmiercono. Dzisiejszej nocy na przykład, księ\niczka Albiona
umrze pod katowskim toporem.
Conan wpatrywał się i wpatrywał w Serviusa z takim gniewem płonącym w błękitnych oczach, \e patrycjusz
a\ się skurczył.
Dlaczego?
Bo nie chciała zostać nało\nicą Valeriusa. Skonfiskowano jej dobra, sługi sprzedano w niewolę, a dziś o
nocy spadnie w śelaznej Wie\y jej głowa. Przyjm radę, mój królu bo dla mnie zawsze królem pozostaniesz
i umykaj, póki cię nie wykryto. Nikt w dzisiejszych czasach nie jest bezpieczny. Szpiedzy i donosiciele
skradają się wśród nas, o najdrobniejszym uczynku albo te\ słowie niezadowolenia meldując jako o zdradzie i
buncie. Jeśli dasz się rozpoznać swoim poddanym, wnet zostaniesz pojmany i zabity.
Moje konie i wszyscy ludzie, którym mogę zaufać, są do twojej dyspozycji. Przed świtem będziesz daleko
od Tarantii i nie opodal granicy. Nie mogąc ci pomóc w odzyskaniu królestwa, mogę przynajmniej podą\yć za
tobą na wygnanie.
Conan pokręcił głową. Siedział zapatrzony w ogień, wsparłszy podbródek na olbrzymim kułaku. Płomienie
odbijały się czerwono od jego zbroi i rozjarzonych na kształt wilczych ślepiów złowró\bnych oczu. Znów, jak
po wielekroć w przeszłości, tym jednak razem z większą ni\ kiedykolwiek dotąd mocą, zdał sobie Servius
sprawę z utajonej w królu odmienności. Ogromna sylwetka pod szarą kolczugą była jak na człowieka
cywilizowanego zbyt twarda i sprę\ysta, a w tych rozjarzonych oczach płonął pierwotny ogień barbarzyństwa.
I teraz ów utajony w królu barbarzyński pierwiastek dawał o sobie znać silniej, jak gdyby ostateczność odarła
kryjącą go cywilizowaną otoczkę. Conan wracał do swego stanu naturalnego. Nie postępował tak, jak byłby w
podobnych okolicznościach czynił człowiek cywilizowany, i myśl jego równie\ biegła odmiennymi koleinami.
Był nieobliczalny. Ledwie mały krok dzielił króla Aquilonii od przyodzianego w skóry zabójcy z cymmeryjskiego
pogórza.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Wątki
- Indeks
- 09. Roberts Nora Cienie nocy 02 Cienie nocy
- Roberts Nora 01. Zagubiony w czasie WiÄzieĹ czasu
- Wojownik Trzech wiatów 05 Poczštek Kociuszko Robert
- Cichowlas Robert SzĂłsta era
- Roberts Nora Czarny koral
- Nora Roberts Echo przyszĹoĹci
- Roberts Nora Nocne fajerwerki
- Nora Roberts Nocne kompozycje
- Heinlein_Robert_A_ _Drzwi_do_lata
- Jane Roberts Seth Anthology 1
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kwblog.htw.pl