[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaangażowaÅ‚a siÄ™ w tÄ™ znajomość. Kobiety go ko­
chały. Przyjazniła się od lat z Louellą, ale to nie
miało dla niej żadnego znaczenia. Załamała się,
kiedy znalezli jego samochód w rzece.
Ciężko mu było opowiadać, ale Maggie czekała
na dalszy ciÄ…g.
439
- Nie zniknęła. PrzyjechaÅ‚a do mnie. ByÅ‚a roz­
bita, ale znowu widziaÅ‚a wszystko trzezwo. Wy­
rzucała sobie, że straciła głowę dla tego drania.
Zerwała kontakty ze wszystkimi znajomymi z Mor-
ganville. Zdawała sobie sprawę, że ludzie wiedzieli,
że plotkowali o niej i Morganie. Nie mogła tego
znieść. Mieszka w Waszyngtonie, ułożyła sobie
życie i nie chcę, by dowiedziała się o tej sprawie.
Maggie zastanawiała się, czy wobec wszystkich
kobiet, które zajmowały jakieś miejsce w jego życiu,
był taki opiekuńczy. Joyce, matka... Czy i ona gdzieś
tu się mieści?
- Rozumiem, co czujesz. Moja matka była dla
mnie najdroższą osobą na świecie. Policja próbuje
odtworzyć wydarzenia sprzed dziesięciu lat, twoja
matka w nich uczestniczyła.
Cliff wiedział, że Maggie nie mówi wszystkiego,
co myśli. Usiadł obok niej na powrót i położył jej
dłonie na ramionach.
- Zastanawiasz się, jaki ja mogę mieć w nich
udział.
- Zostaw mnie. ~ Chciała wstać, ale przytrzymał
jÄ…-
- Mogłem przecież zastrzelić Morgana, żeby
chronić matkę.
- Nienawidziłeś go.
- Owszem.
WpatrywaÅ‚a siÄ™ w niego uporczywie. MógÅ‚ nale­
żeć do grona podejrzanych, ale Maggie uwierzyła
w to, co zobaczyła w jego szarych oczach.
440
- Nie - szepnęła i przygarnęła go do siebie.
- Rozumiem ciÄ™.
Poraziła go ta jej wiara w niego.
- Rozumiesz?
- Może aż za dobrze - szepnęła. - Bardzo się
bałam. - Zamknęła oczy i chłonęła znajomy zapach
Cliffa. - Teraz, kiedy jesteś ze mną, już się nie boję.
WystarczyÅ‚a jedna chwila nieuwagi, by zapom­
niał o wszystkim, cały świat zniknął i została tylko
ona jedna.
- Maggie... - Wsunął palce w jej włosy. - Nie
wolno ufać bez zastrzeżeń.
- To nie tak. - Ujęła jego twarz w dÅ‚onie i poca­
łowała go.
Spodziewała się namiętnego pocałunku, ale usta
Cliffa byÅ‚y Å‚agodne i sÅ‚odkie. Zaskoczona i wzruszo­
na, odsunęła się i spojrzała mu w oczy, które
fascynowały ją od samego początku. Długo tak
wpatrywali się w siebie, wreszcie Cliff przytulił
Maggie do piersi i zaczął wodzić palcem po jej
twarzy. To była jedyna twarz, za którą mógł tęsknić
i którą chciał zawsze widzieć.
Osunęli się na trawę.
CzuÅ‚ość Cliffa zupeÅ‚nie rozbroiÅ‚a Maggie. Zamk­
nęła oczy i poddała się pieszczotom.
ROZDZIAA JEDENASTY
W sobotę Maggie wylegiwała się w łóżku, podrze-
mując, do południa. Czuła na policzku ciepły oddech
Cliffa. Spał w najlepsze, obejmując ją jedną ręką.
Zakochała się i z satysfakcją odkryła delikatność
Cliffa. Wiedziała już, że ta delikatność jest w nim,
jest częścią jego natury, chociaż on nie lubi się z tym
obnosić.
Nie chciała miłosnych zaklęć, tylko poczucia
bezpieczeństwa, stabilizacji. Kiedy w twoim życiu
pojawia się ktoś zdolny do takiej namiętności i takiej
czułości, trzeba być skończoną idiotką, żeby coś
w nim zmieniać. Przecież nie jestem skończoną
idiotkÄ…, zakoÅ„czyÅ‚a niespieszny monolog wewnÄ™trz­
ny i uśmiechnęła się.
- Co cię rozśmieszyło?
OtworzyÅ‚a oczy i spojrzaÅ‚a na Cliffa; najwyraz­
niej nie spał już od dłuższej chwili.
- Dobrze mi - powiedziała, nie przestając się
uśmiechać, i wtuliła w Cliffa. - Dobrze mi z tobą.
442
Przesunął dłonią po jej biodrze, udzie. Tak, jemu
też było dobrze.
- Masz taką delikatną, gładką skórę.
Nie mógł pojąć, jak udało mu się przeżyć tyle lat
bez Maggie. Przekręcił się i przygniótł ją do materaca.
- Ty przygotujesz śniadanie? - zapytał.
Maggie oparÅ‚a gÅ‚owÄ™ na rÄ™ku i posÅ‚aÅ‚a mu bez­
czelne spojrzenie.
- Twierdzisz przecież, że nie umiem gotować.
- Dzisiaj będę tolerancyjny.
- Tak? Co za szczęście.
- Poproszę bekon i jajka sadzone. - Pocałował ją
w szyję. - Bekon słabo wysmażony, jajka luzne.
Maggie zamknęła oczy i westchnęła. Chciała
zachować tę chwilę za zawsze.
- Ja lubiÄ™ bekon spieczony na brÄ…z, a jajek nie
jadam w ogóle.
- Jajka sÄ… zdrowe. - ZajÄ…Å‚ siÄ™ uchem Maggie.
- Przytyłabyś trochę. - Znowu przesunął dłonią po
jej skórze.
- Narzekasz?
- Odkarmimy cię. Trzy porządne posiłki dziennie
i odpowiednie ćwiczenia powinny odnieść skutek.
- Nikt nie potrzebuje trzech posiłków dziennie
- zaczęła wyniośle. - Jeśli zaś chodzi o ćwiczenia...
- Lubisz tańczyć?
- Tak, ale...
- Nie masz w ogóle mięśni - stwierdziÅ‚, szczy­
piąc ją w ramię. - A jak u ciebie z wytrzymałością?
Maggie posłała mu wymowne spojrzenie.
443
- Ty powinieneś wiedzieć najlepiej.
Cliff zaśmiał się i pocałował ją w usta.
- Masz refleks i cięty język.
- Dziękuję.
- Wracając do tańców. Byłaś kiedyś na wiejskiej
zabawie?
- Co?!
- Tak przypuszczałem.
Cliff uznał, że najwyższa pora zabrać się za
edukację damy, i zaczął tłumaczyć jej subtelne
różnice między country a square dance, ale Maggie
zamiast słuchać, zarzuciła mu ręce na szyję.
- Wolę, żebyś mnie pocałował.
Cliff bez zwłoki spełnił jej życzenie, a potem
powiedział:
- Chcę iść z tobą na tańce.
Maggie była zadowolona, odprężona i... chyba
szczęśliwa.
- Gdzie i kiedy?
- Dzisiaj wieczorem w parku za miastem.
- Dzisiaj wieczorem? - Maggie otworzyła jedno
oko. - Tańce w parku?
- Taka tradycja. Obchody Dnia Fundacyjnego
i święto wiosny w jednym. Prawie całe miasteczko
się zbiera. Tańce do północy, a potem kolacja z tego,
co kto przyniósł. A jeszcze potem... - Zamknął dłoń
na jej piersi - Znowu taÅ„ce do Å›witu dla najwy­
trzymalszych.
- Do świtu? - Maggie wygięła się, podniecona.
- Chyba zdarzało ci się już tańczyć do świtu?
444
Albo powiedział coś nie tak, albo nie takim
tonem, bo Maggie zesztywniała. Nie chciał teraz
punktować różnic między nimi. W tej chwili chyba
nawet ich nie zauważał. Objął ją i przytulił.
- Obejrzymy wschód słońca.
Nic nie mogła poradzić na to, że wątpliwości
wracajÄ….
- Nigdy dotÄ…d nie wspominaÅ‚eÅ› o waszych trady­
cjach...
- MyÅ›laÅ‚em, że nie interesujÄ… ciÄ™ wiejskie taÅ„­
ce i skÅ‚adkowe kolacje, ale najwidoczniej siÄ™ my­
liłem.
Kolejne przeprosiny. Maggie przyjęła je równie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •