[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ze śmiechem Edward.
nego.
- Co? Och, szkoda twego czasu. - Courtney nic
- NaprawdÄ™?
a nic nie żałowała Reeda, który leżał nieruchomo na
- Przecież o tym wiesz.
ziemi. - Jeśli ktoś zasłużył na baty, to właśnie on. Nie
- A więc powiedz to. Nic jeszcze od ciebie nie
wyobrażasz sobie, jaki to bezczelny i pełen tupetu
usłyszałam.
człowiek. Z nim w inny sposób nie można.
Popatrzył na nią spode łba. Zaledwie dwa jardy od
- Miejmy nadzieję, że tym razem wezmie sobie
nich stał oparty o poręcz werandy jego ojciec. Obok
nauczkę do serca, kociooka  odezwał się Chandos,
przysiadł na balustradzie Sawtooth i z najwyższym
podchodząc chwiejnym krokiem.  Nie chciałem go
trudem powstrzymywał uśmiech. Ale ani jeden, ani
zabijać tylko dlatego, że jest takim upartym, tÄ™po­
drugi nie próbowali nawet ukryć zainteresowania. Co
głowym cymbałem.
gorsza, jej ojciec również przysłuchiwał się z uwagą.
- Chandos, usiÄ…dz - poprosiÅ‚a Courtney, prowa­
Chandos czuł na sobie ich wzrok, lecz najbardziej
dzÄ…c go w stronÄ™ werandy.
paliło go spojrzenie Courtney. I w jednej chwili tylko
- Kobieto, nie zaczynaj mówić mi, co mam robić.
ona stała się ważna.
Courtney popchnęła go tak energicznie, że usiadł na
- Kociooka, jesteś moją kobietą. Byłaś nią od
schodku.
chwili, gdy ujrzałem cię po raz pierwszy.
- Popatrz tylko na siebie. - Odgarnęła mu z czoła
- Powiedz to! - powtórzyła z uporem.
włosy i przyjrzała się jego twarzy. - Tato, lepiej
Chandos wyszczerzył zęby i nieoczekiwanie posa-
przyjdz tu ze swojÄ… torbÄ….
312
313
Kocham tak bardzo, że jeśli mnie opuścisz, umrę. Nie
dziÅ‚ jÄ… sobie na kolanach. SiedziaÅ‚a sztywno, wy­
chcę, żebyśmy się znów rozstawali.
czekująco, i w końcu Chandos wykrztusił:
 Ja też nie - odrzekł z żarem, pochylił głowę
 Kocham cię. Czy to właśnie pragniesz usłyszeć?
i czule pocałował ją w usta. - Czy wciąż pamiętasz, jak
Kocham cię tak bardzo, że nie wyobrażam sobie bez
siÄ™ mruczy, koteczku?
ciebie życia.
 Chandos!
 Och, Chandos! - wykrzyknęła, zarzucając mu
ZachichotaÅ‚. UwielbiaÅ‚, kiedy siÄ™ rumieniÅ‚a i za­
ręce na szyję. - Kocham...
czynały błyszczeć jej oczy.
 W porządku - przerwał. - Dobrze się zastanów,
 Jesteś pewna, kociooka? - zapytał.
zanim cokolwiek powiesz, kociooka. Jeśli dasz mi swą
 Tak.
miłość, nigdy już nie pozwolę jej sobie odebrać. I nie
 I chcesz żyć tak jak ja?
będę się już przejmować, czy jesteś ze mną szczęśliwa.
 Będę żyła jak ty, choćbym miała nosić dzieci
Zrobię wszystko, co w mojej mocy, ale odwrotu mieć
w plecaku.
nie będziesz. Czy rozumiesz, co mówię? Jeśli chcesz
 Dzieci!
zostać moją kobietą, nawet piekło mi ciebie nie
 Jeszcze nie - szepnęła, ogarniÄ™ta zÅ‚oÅ›ciÄ…, i z prze­
wydrze.
rażeniem zerknęła w stronę ojca.
 Czy to bÄ™dzie obowiÄ…zywać obie strony? - zapy­
Chandos tylko się roześmiał i mocno ją przytulił.
tała z oburzeniem i Chandos wybuchnął śmiechem.
Nigdy jeszcze nie widziaÅ‚a go tak beztrosko szczęś­
 Jak jasna cholera!
liwego. Tak bardzo go kochała.
 Pozwól więc, że teraz ja postawię swoje warunki.
 Ale kiedyś będziemy mieli dzieci - powiedział
Powiedziałeś już, że mnie kochasz. Ja również nie
zamyślonym głosem.  Może budowa domu nie jest
pozwolÄ™ sobie odebrać twojej miÅ‚oÅ›ci. ZrobiÄ™ wszyst­
najgorszym pomysłem.
ko, byś był ze mną szczęśliwy. Ale jeśli myślisz, że
Courtney nie posiadała się ze zdumienia.
masz możliwość odwrotu, to ostrzegam, że w całej tej
 Mówisz poważnie?
krainie nie znajdziesz kryjówki, w której cię nie
 Mogę spróbować hodowli bydła. Starzec zrobił
odszukam. Pierwsza rzecz, jakiej mnie nauczysz, to
wszystko, abym się na tym poznał. Poza tym uskładał
tropienie ludzi. Potem nauczysz mnie dobrze strzelać.
na moje nazwisko w banku w Waco fortunę, z której
Chandos, czy rozumiesz, co mówię?
nie uszczknÄ…Å‚em jeszcze centa. Za te pieniÄ…dze kupimy
w okolicy ładny kawałek ziemi. Będę konkurować ze
 Oczywiście, proszę pani - odrzekł, przeciągając
słowa.
starcem.
Tylko Courtney dostrzegła figlarny błysk w oczach
 To dobrze.  Uśmiechnęła się, lecz na myśl
Chandosa, gdy jego ojciec zaczął pienić się ze złości.
o własnej śmiałości na policzki wystąpiły jej rumieńce.
Sawtooth dławił się wprost ze śmiechu i próbował
Przysunęła wargi do jego ust. - Bo bardzo cię kocham.
315
314
- Dlaczego nie powiesz swemu ojcu, że żartowałeś?
powstrzymać czkawkę. Edward z uśmiechem zszedł
- Bo nie żartowałem. - Chandos odwrócił się
z werandy. Zbliżył się do córki i Chandosa.
w stronÄ™ Fletchera. - Czy wytrzymasz współzawod­
- Moja torba lekarska na nic siÄ™ tu nie przyda. KtoÅ›,
nictwo, staruszku?
kto ma tyle humoru, nie może być ciężko ranny.
- Jak jasna cholera! - ryknÄ…Å‚ Straton.
 Ma pan rację, doktorku. Czy mogę mówić do
- Tak też myślałem - roześmiał się Chandos.
pana: doktorku? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •