[ Pobierz całość w formacie PDF ]

twarz.  Coś ty powiedział?!
 Idiota, słowo daję! Włazcie już! Niech was nie widzę!  uderzony trzyma się za policzek.
 KiedyÅ› ci oddam! Romantyk!
 Zwariowaliście?! Włazić!  komenderuje drugi.  Pamiętajcie, jeśli nie złapiecie liny za
pierwszym razem, to to będzie wasz ostatni. Poniesie was z piaskiem w dół kopalni. Powo-
dzenia!
Najpierw Piotr, a potem Hilda zsuwają się do kanału. Wściekłe uderzenie pędzącej wody
sprawia, że prawie tracą równowagę.
ChwytajÄ… linÄ™.
 Idz za mną!  Piotr stara się przekrzyczeć szum. Woda zalewa mu głowę, dławi.
Chwyta Hildę jedną ręką, pomagając jej walczyć z prądem. Posuwają się cal po calu,
trzymając linę. Prąd jest przeciwko nim. Jeniec otacza dziewczynę ramieniem, próbując jakoś
łapać powietrze. Dostrzegają światło. Zbliżają się do niego z każdą chwilą.
 Już niedaleko!  krzyczy Piotr. Dochodzą. O dwa metry przed nimi tańczy szarpana prą-
dem sznurowa drabinka.
 Wchodz!  Kerns wskazuje jÄ… Hildzie. Lecz ta zatrzymuje siÄ™ niespodziewanie. 
Wchodz na miłość Boską!
158
 Nie  Hilda zaczyna się cofać. Woda bije ją w twarz.  Ja... ja... muszę wrócić. Idz,
Piotr! BÅ‚agam!  cofa siÄ™ nieustannie, trzymajÄ…c liny. Nie odrywa oczu od twarzy Piotra.
 Co ty robisz?!  Piotr zaczyna posuwać się w jej kierunku. Woda bije go w plecy, zalewa
głowę, przemieszcza ręce. Posuwa się po omacku.
 Hilda, wracaj! wyciąga rękę, próbując zagarnąć ją ramieniem. Woda zalewa ich głowy.
Jest blisko dziewczyny, lecz prawie nie widzi jej twarzy.
 Idz, kochany, najmilszy. Idz sam!  Hilda wskazuje mu kierunek ręką.
 Wracaj! Oszalałaś?!  Piotr rzuca się naraz w jej kierunku, pragnąc ją uchwycić. Za-
trzymuje się nagle i obiema rękami przybliża ku oczom koniec liny. Przez moment zdaje się
nie pojmować. Trzymając koniec liny jedną ręką, wyrzuca drugą tak daleko, jak potrafi. Nie
znajduje.
 Hilda!  krzyczy w rozpaczy.  Hilda!  trwa jeszcze w tej pozycji, wyjÄ…c jak zwierzÄ™.
Zawraca i idzie pod prąd. Zbliża się do drabinki i wspina się coraz wyżej. Oślepia go pro-
mień światła.
Dwie pary rąk wyciągają go na powierzchnię. Dwaj mężczyzni w cywilnych ubraniach
spoglÄ…dajÄ… mu prosto w twarz.
 Kerns?  pyta jeden z nich.  A gdzie ta dziewczyna? Miało być was dwoje. Przy okazji
 moje pseudo   Cichy .
 Jestem sam  mamrocze Piotr.
 Dalej, szybko!  mówi drugi z mężczyzn. Biegną w kierunku ciężarówki stojącej w dole.
Znieg zacina w twarze.
Piotr odwraca się. Nikłe światełka wydobywają z ciemności wieże i budynki kopalni.
 Jest cholernie pózno! Co się pan wlecze?!  popędza  Cichy . Piotr wsiada do ciężarów-
ki. Zaczyna przebierać się w cywilne ubranie. Przeciera szybę samochodu i ogląda się. Cięża-
rówka jedzie coraz szybciej.  Cichy przekazuje mu instrukcję. Drugi z mężczyzn podaje
mapÄ™ i dowody.
 Nazywa siÄ™ pan Johann Krause, urodzony w 1920 roku w Monachium. Wraca pan do ro-
dziny z sanatorium. Proszę powtórzyć!
 Nazywam siÄ™ Johann Krause, urodzony w 1920 roku w Monachium. Wracam do rodziny
z sanatorium. Nazywam siÄ™ Johann Krause, urodzony...  powtarza Piotr.
Zbliża twarz do szyby i wygląda. Kopalni już nie widać. Koniec.
 Woda kapie w kuchni. Trzeba dokręcić kurek. Dlaczego wszędzie tak ciemno?
Już nic. Zegar nad kominkiem stanął. O nakręceniu tego na ręku także zapomniałeś. Ko-
niec. Po wszystkim. Sprawa została załatwiona. Położyć się, nie myśleć! Zaraz... może by
zegarynkę? ...I po co ci czas? Co za znaczenie ma któraś tam, kolejna godzina?
Kładz się, stary... Odpocznij! Drżysz, telepiesz się... Do czego to podobne? Tej nocy za-
śniesz na pewno bez pigułek. Odwaliłeś kawał roboty. Psycholodzy twierdzą, że po czymś
takim człowiek osiąga... osiąga... No, czytałeś o tym kiedyś  ...satysfakcja, spokój we-
wnętrzny...
Jak nagle zrobiło się pusto! Niczego nie ma!
Uspokój się. Tamci dwoje rozstali się na zawsze. Zniknęli, ale to nie powód, abyś... Nie
ma ich, nie było, rozumiesz?... Oni nie istnieli. Musisz się jakoś... urządzić! Zaczynaj!  Naj-
pierw prześcieradło. Tak... Zabawne. Kiedy się pochylasz, wszystko zaczyna wirować. Było-
by to... byłoby to miłe, gdyby nie nadmiar śliny... w ustach. Nic już nie boli. Jest dobrze,
miękko... Cisza, a jednocześnie gdzieś w głowie salwy pneumatycznych młotów...
Puste, wojenne Brighton. Szwendający się po plaży roześmiani chłopcy w niebieskich
mundurkach. WygÅ‚upy. Posting do Hacknall. wiczebne loty w »tiger-moths«. I zaraz  po-
żar! To już pózniej, bo na Wellingtonie. Ceglaste płomyki skaczą po całej powłoce. Siedzisz
w ogonie i widzisz wszystko lepiej niż inni. GÅ‚os Dudziaka zacinajÄ…cy siÄ™ w sÅ‚uchawce: »Tu
159
niedaleko kanaÅ‚! Skakać od razu!« Zaraz potem intercome przestaje dziaÅ‚ać. PÅ‚omienie coraz
większe... Według instrukcji należy...
SkÄ…d tu tyle »flaku«? AupiÄ…, aż miÅ‚o... Trzeba by...
Nie, to młoty. Stukają nieopisanie blisko. Szarpnięcie.
 Dudziak, do cholery, czego ty znowu?...
 Nie poznajesz mnie?  zdumiony nieco, dziewczęcy głos. Ona. Jej oczy, policzki, war-
gi... Znowu dzień, niezmiernie jasny, zbyt chyba intensywnie podświetlony słońcem.
Trzeba natychmiast odwrócić poduszkę! Tam gdzie leżałeś ustami ku dołowi, widnieje
mokra, ohydna plama. Nie zdążyłeś. Na pięknej, jasnej twarzy ukazał się już grymas odrazy.
 Odwrócę jednak  mówisz bez sensu i przecierasz spuchnięte powieki. Nie robisz naj-
mniejszego ruchu.
Linia jej szyi jest oszałamiająco młoda. Białe zęby objawiają się. Tak właśnie  nie uka-
zują, a objawiają. To uśmiech. Wciąż pochylony, dostrzegasz przemieszczające się stopy w
bucikach na wysokich obcasach. Unosisz głowę i nachodzi cię przypomnienie. No, stary, nie
jest zle  skończyłeś! Przecież i ty masz powody, aby się uśmiechać. Skąd to uczucie osamot-
nienia? Ach, Hilda... Myśl teraz o sobie, do pioruna! Tylko o sobie. Dlaczego ona tak patrzy?
 yle się czujesz? Przestraszyłam się już, że...   Jej głos brzmi, jak... Zmęczony jesteś i
nie potrafisz znalezć porównania. Brzmi jak wtedy, kiedy ją poznałeś. Jak to było?  Pani
głos jest dla mnie  uśmieje się pani  ...jest dla mnie jak wspomnienie dzieciństwa. Moja
ciotka śpiewała zawsze rosyjskie romanse i ja wtedy...  Tak? To miłe. Od pewnej chwili
śpiewałam zresztą wyłącznie dla pana... Zauważył pan, prawda? Zdążył mnie już pan nawet
zdenerwować tą swoją pewnością siebie... Nie znoszę mężczyzn, którzy...
 Nie czuję się zupełnie dobrze.
 To dzieje się dzisiaj. Londyn. Za oknami dudnienie. Nikt nie śpiewa. Słońce oślepia.
 Byłeś taki blady...
 To nieważne. Może trochę zmęczony. Słuchaj, skończyłem! I chyba to nie jest złe. To i
owo trzeba będzie jeszcze, naturalnie, zmienić, poprawić, ale... jest już wiecha! Dzisiaj ci
wszystko opowiem. Albo  lepiej  przeczytam. Zrobimy wieczorem dobrego drinka, zapali-
my świece i ja wtedy... Kropelko, tyle mam ci do opowiedzenia! Przed powrotem do domu
chcę ci powiedzieć o sobie wszystko. Nie są to sprawy proste, ale myślę... Chyba wyruszymy
w końcu tygodnia.
 Dokąd? Zabawny jesteś. Zupełnie jakbyś spadł z księżyca... Zresztą... Gratuluję ci szcze-
rze, z całego serca. Wiem, ile włożyłeś pracy i wysiłku w ten utwór, więc... To ballada, tak?
Bardzo się cieszę. Naprawdę. Nie patrz tak na mnie, proszę cię. Właściwie, to się nawet do- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •