[ Pobierz całość w formacie PDF ]

utrudnienie ich opuszczenia. Pojazdy drogowe  z wyjątkiem tych, którymi dys-
ponowali nadzerowcy oraz ciężarówek dowożących zaopatrzenie  nie mogły
przekraczać pewnej ustalonej granicy na obrzeżu miasta: specjalna bariera elek-
tromagnetyczna paraliżowała pracę silników. Czy można było wyjść z miasta pie-
szo? Tego Sneer nigdy nie próbował, lecz teraz nabrał podejrzeń, że i to zostało
zapewne uniemożliwione w jakiś przemyślny sposób. Inna sprawa, że nikt w mie-
ście nie miał specjalnych powodów, by opuszczać je w celu zwiedzania obsza-
rów pokrytych uprawami  ciągnącą się kilometrami kukurydzą czy plantacjami
ogórków. Poza miastem  z punktu widzenia jego mieszkańca  nie było nic:
ani jednego automatu, ani jednej szczeliny, w którą mógłby wetknąć swój Klucz
dla uzyskania czegokolwiek za swoje punkty.
Nim odnalazł budynek stołówki, a raczej bardzo przyzwoitej restauracji, Sneer
doszedł do jednej jeszcze konkluzji. Otóż stwierdził, że ukrywanie przez nadze-
rowców ich standardu życiowego, ich izolacja od społeczeństwa powoduje, iż oni
sami  z tak dużej odległości kierując życiem aglomeracji, w dodatku za pośred-
nictwem mniej lub bardziej liftowanych podzerowców z administracji miejskiej
 siłą rzeczy zatracają nieuchronnie jasność widzenia spraw milionów obywateli
miasta. Co więcej  sprawy te w żadnym stopniu nie dotyczą ich samych, ukry-
tych bezpiecznie w swych komfortowych gniazdkach. Jakże niechętnie musieli
czynić niezbędne służbowe wyprawy do huczącego ula, jakim był, w porównaniu
z tym miejscem, Argoland. Stąd, jak zza grubej szyby, oglądali dziejące się tam
sprawy jako sprawy cudze i nie mające wpływu na ich własny status.
Sposób, w jaki uzupełniali swe potrzeby kadrowe  poprzez wybór spośród
zerowców, wykrytych w mieście  stawiał znakomitą tamę wszelkim próbom
penetracji niepożądanych elementów z zewnątrz, mogących zdemaskować ową
dobrze ukrywaną podszewkę ich życia  zgrzebnego na pozór, pełnego jakoby
ciężkich trudów związanych ze sprawowaniem społecznie ważnych obowiązków.
Dlaczego upatrzyli sobie właśnie mnie?  zastanawiał się Sneer, od chwili
gdy znalazł się tutaj. Tam, w Argolandzie, mógł uchodzić, nawet przed sobą sa-
mym, za geniusza. Nie zatracił jednak poczucia samokrytycyzmu i jakoś nie umiał
do końca uwierzyć, że tylko walorom umysłowym zawdzięcza ów wybór.
Musiało być w tym coś jeszcze, jakieś dodatkowe kryteria, które  nie wie-
dząc o tym  spełniał.
Odpowiedz na te wątpliwości zaczęła mu się rysować już w chwili, gdy chcąc
pobrać z podajnika tacę z obiadem, nie znalazł szczeliny, w której należałoby
umieścić Klucz. Zdezorientowany, usunął się na bok, by zobaczyć, w jaki sposób
148
inni konsumenci uruchamiają automaty gastronomiczne. Po chwili już wiedział:
wystarczyło nacisnąć przycisk, by otrzymać jedzenie. Wszystko było tutaj bez-
płatne! Każdy, kto dostąpił zaszczytu przebywania w tym ośrodku władzy, mógł
zaspokajać swoje apetyty nie wydając ani punktu.
Kolejną niespodzianką była sama jakość potraw. Sneer, bywalec najlepszych
lokali Argolandu, w życiu nie jadł podobnych specjałów. To jedzenie naprawdę
miało smak! Nie umywały się do niego nawet najdroższe potrawy za ciężkie żółte
punkty. Firmowe dania restauracji w  Baszcie czy  Kosmosie można było przy
tutejszych delicjach śmiało nazwać podłym żarciem.
Kto lubi dobre jedzenie i potrafi ocenić jego uroki, z pewnością nie zrezygnuje
z możliwości stołowania się tutaj  skonstatował, biorąc sobie drugą porcję zna-
komitych pierożków.  Będzie się starał robić wszystko, by go stąd nie wylano
z powrotem tam, do miasta.
Po chwili dotarło do jego świadomości, że po prostu nie ma mowy o tym, by
kogokolwiek stąd odesłano do Argolandu: człowiek taki mógłby rozpowszech-
niać niepożądane informacje wśród podzerowców! A zatem, jeśli już kogoś za-
proszono tutaj, to z pewnością odpowiada on wszelkim kryteriom i warunkom, by
lojalnie włączyć się w działalność Rady.
Jedną więc z przyczyn wyboru w moim przypadku  pomyślał popijając
ostatni pierożek świetnym sokiem pomarańczowym  był zapewne mój syba-
rytyzm. Ale to nie wszystko. . . Cóż jeszcze, oprócz inteligencji i sprytu? A może
inteligencja jest tu kryterium drugorzędnym, mniej znaczącym? Rascalli mówił
o różnorodności cech osobowych, branych pod uwagę w klasyfikacji nadzerow-
ców. W każdym razie, umiłowanie wygód i dobrego żarcia na pewno wchodzi
w rachubę. Cóż jeszcze? Brak skrupułów moralnych? Konformizm wobec dowol-
nego układu warunków dającego osobiste korzyści?
To zaczynało trącić rachunkiem sumienia, więc Sneer otarł usta serwetką i roz-
parłszy się na krześle, zapalił papierosa.
A jeżeli ktoś się wyłamuje? Jeśli pomimo starannego doboru, przemknie się
tutaj ktoś nie pasujący do tego zespołu? Jeżeli nie można odesłać go z powrotem,
to pozostaje tylko jedna możliwość!
Ta ostatnia myśl przejęła go nagłym niepokojem i mimo że ani mu nie przyszło
do głowy opuszczać tego pięknego miejsca, w którym znalazł się jakimś cudow-
nym zrządzeniem losu (losu starannie sterowanego  jak losy wszystkich ludzi
w jego świecie), poczuł się nagle jak mucha, która usiadła niebacznie na sma-
kowitej, słodkiej gładzi gęstego miodu. Biedna mucha, która w pierwszej euforii
chłepce łakomie tę słodycz, co już po chwili zniewala wszystkie jej sześć nóżek.
Naiwna mucha, która  nim spróbuje rozwinąć skrzydła  może jeszcze wierzyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •