[ Pobierz całość w formacie PDF ]
możliwe, by nadal żyła? Nigdy nie słyszał, by jakikolwiek ogar
przetrwał tak ogromne cierpienie - zresztą przyznawała to sama
Ahramin. Zupełnie jakby rzucała mu wyzwanie, jakby chciała
wystawić jego zaufanie na próbę.
- Lawson? - odezwała się Bliss i wyrwała chłopaka z zadu
my. - Pójdę nas wymeldować, dobrze? Chłopcy, przejdziecie się
ze mną? - spytała. Malcolm i Rafe kiwnęli głowami i poczłapali
za nią jak zakochane szczenięta. Nie uszło to uwagi Lawsona.
Tylko czy on zachowywał się inaczej? Lawson poczuł, że się ru
mieni. Co to właściwie było? Co naprawdę wydarzyło się wczoraj
w nocy? Nie był jednak w stanie zbyt długo myśleć o swym coraz
silniejszym zauroczeniu Bliss; od razu czuł gwałtowne skurcze
żołądka. Jeszcze ubiegłego wieczora bardzo jej pragnął, co do tego
nie było wątpliwości. A teraz? Teraz nadal jej pożądał, uświadomił
to sobie, odprowadzając wzrokiem wysoką, smukłą dziewczynę,
z wdziękiem idącą z jego braćmi przez hotelowy parking. Lawson
nie chciał przerywać tego, co robili - i nie był pewien, czy cieszy
się, że zrezygnowali, że dziewczyna okazała się na tyle rozsądna, by
się wycofać, nim dotarli do punktu, skąd nie byłoby już odwrotu.
Wciąż pamiętał jej prężące się pod nim ciało, pamiętał swoje dło
nie w jej włosach... ale nie, nie mógł o niej myśleć. W tej chwili
musiał się martwić o Talę... Talę... która była z Romulusem.
Zupełnie jakby czytała mu w myślach, Ahramin odezwała się:
- Ciekawe, co by powiedziała Tala, gdyby cię teraz zobaczy
ła. Z Bliss. - Imię drugiej dziewczyny wypowiedziała z przecią
głym sykiem i zaraz potem dostała ataku kaszlu.
- Nie jestem z Bliss, więc zapewne nic by nie powiedziała
- odparł, próbując, aby nie brzmiało to, jakby się usprawiedli
wiał. - Nie ma o czym mówić.
- Tak, tak. Jasne. Zauważyłam, że wczoraj nie nocowała
we własnym łóżku.
Zmiął w dłoni kubek po kawie.
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz.
- Fatalny z ciebie kłamca, Lawson. Nigdy tego nie umiałeś
- powiedziała. - Ale nie przejmuj się, u mnie twoja tajemnica
jest bezpieczna.
- Ja nie mam żadnych tajemnic - rzucił krótko.
Ahramin uniosła znacząco brwi, lecz nie skomentowała.
- O czym rozmawiacie? - spytała Bliss, która wróciła wła
śnie do furgonetki. - Wszystko załatwione. Możemy jechać.
- Tylko dokąd? - Ahramin zwróciła się do Lawsona. - Od
Marroka dzieli nas dzień jazdy, a potem będziemy musieli przejść
na przełaj przez kaniony. Powinniśmy dotrzeć na miejsce przed
zmrokiem. O ile jego wataha nie zmieniła kryjówki.
Lawson musiał podjąć decyzję.
- Zaprowadzisz nas do białego wilka. Jeżeli to, co mówisz,
jest prawdą, to i tak zmitrężyliśmy już zbyt dużo czasu. Skoro
Marrok przebywa w tym świecie, potrzebna mu nasza pomoc.
Przed podróżą wszyscy rozeszli się do toalet, lecz Lawson za
uważył że Bliss została przy furgonetce.
- Chcesz usiąść obok mnie? - spytał.
Skinęła głową i chłopak odniósł wrażenie, że dziewczyna ma
coś jeszcze do powiedzenia. Wahała się przez moment, po czym
wreszcie odezwała się.
- A ty? Na pewno tego chcesz?
- Wiem, co masz na myśli. Uważasz, że nie powinniśmy ufać
Ahri.
- Tak, tak właśnie uważam. Sam, kiedy byłeś ranny, powie
działeś, że wilki nigdy nie chorują, że zakażenia i choroby was
siÄ™ nie imajÄ…. A ona bez przerwy kaszle. I chyba nie tylko dlate
go, że pali. O co tu chodzi?
- Też to zauważyłem. Nie wiem. - Skrzyżował ramiona na pier
si. - Ale naprawdę wierzę, że ona już nie jest ogarem. Romulus
zerwał obrożę. Widziałaś przecież blizny na jej szyi.
- Skoro tak mówisz - odparła.
- Ahri nadal jest jedną z nas - stwierdził chłopak. - Muszę
w to wierzyć.
- Ale dlaczego?
- Kiedy uciekaliśmy z Piekła, Ahramin poświęciła się, byśmy
mogli odzyskać wolność - odchrząknął. - Poddała się z własnej
woli i muszę teraz jej ofiarę uszanować. Muszę wierzyć... że mó
wi prawdę, że wciąż tkwi w niej wilczyca. - Lawson głęboko ode
tchnął. Wiedział, że to, co powie, zaboli Bliss. Wyczuł, że zeszłej
nocy odtrąciła go, ponieważ nie chciała, by posunęli się zbyt da
leko, ponieważ pragnęła, by ten akt znaczył coś więcej - a tego
czegoś, biorąc pod uwagę okoliczności, nie mógł jej dać. Wbił
wzrok w ziemię, nie mogąc patrzeć dziewczynie w oczy. - Muszę
wierzyć, że Ahramin wciąż jest wilczycą, ponieważ jeżeli Tala zo
stała przeobrażona i jest teraz ogarem, to muszę również wierzyć,
że może do mnie wrócić.
Bliss głęboko odetchnęła. Poklepała go po ramieniu.
- Oczywiście. Czułabym to samo, gdyby... - Lawson domy
ślił się, że dziewczyna myśli o chłopaku, którego niegdyś kocha
ła. - Ale teraz po prostu... bądzmy ostrożni.
Uśmiechnął się do niej. Stanowili już drużynę, zespół, i nie
mógł wyjść z podziwu, jak prędko, w jak krótkim czasie nawią
zała się między nimi nić głębokiego porozumienia - przeciwni
cy, kochankowie, przyjaciele.
- Jak zawsze.
ROZDZIAA 25
liss nie pamiętała, by kiedykolwiek przedtem wi
działa tak czarne niebo i równie intensywnie błysz
B
czące gwiazdy. Księżyc wisiał bardzo nisko nad drzewami. Podróż
samochodem była długa i męcząca, a trasa pieszej wędrówki -
zgodnie z przestrogą Ahramin - wiodła przez stromy, zdra
dziecki teren. Arhamin prowadziła ich najpierw lasem, potem
drogą wijącą się długą doliną i przez dwa wzgórza. Edon starał
się nadążyć za ukochaną; Rafe i Malcolm szli za nimi, a Bliss
i Lawson trzymali się z tyłu. Dzięki księżycowej poświacie dziew
czyna zauważyła jego zatroskaną minę. Podczas jazdy nie odzy
wał się zbyt często, a teraz jeszcze bardziej zamknął się w sobie.
Ze zmarszczonym czołem stawiał nogę za nogą, po prostu brnął
naprzód. Dotarli na szczyt pierwszego wzgórza i spojrzeli w roz
pościerającą się poniżej dolinę. Bliss usłyszała, że Lawson wciąga
przez zęby powietrze. Przyjrzała się mu. Chłopak pobladł. Widać
to było nawet w mroku.
- Co się stało? - Patrzyli na znajdujący się poniżej dziwny
kopiec, kształtem przypominający wężowe ciało i owalną gadzią
głowę.
Lawson zmarszczył brwi.
- Mac, mam dziwne przeczucie - zwrócił się szeptem do idą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
WÄ…tki
- Indeks
- Cruz, San Juan de la Cartas
- Brown Debra Lee Saga o dumnej Urlice
- Rob McGregor Indiana Jones i taniec olbrzymów
- Secrets Of The UFO by Don Elkins with Carla Rueckert
- James Fenimore Cooper The Pilot, Volume 2
- Alfred Hitchcock Tajemnica krzyczacego zegara
- Asimov, Isaac The Martian Way
- JarosśÂ‚aw Abramow Newerly Alianci
- LeGuin, Ursula K Earthsea 5 The Other Wind
- Margit Sandemo Cykl Saga o Królestwie śÂšwiatśÂ‚a (14) Lilja i Goram
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- qus.htw.pl