[ Pobierz całość w formacie PDF ]

razy ponowił próbę, a nikt nie odpowiadał, uchylił drzwi.
- Halo, to ja! - zawołał i postąpił krok naprzód.
Nic dziwnego, że nikt go nie słyszał. Służące szorowały garnki i robiły dużo hałasu,
zmywając naczynia w balii. Ola Havard siedział na kanapie i oglądał książkę z obrazkami.
Podniósł wzrok, słysząc, że ktoś wchodzi. Zdumienie i radość odmalowały się na jego twarzy,
kiedy zobaczył Johannesa.
- Przyszedłeś?! - zawołał zachwycony. Zostawił książkę i podszedł do drzwi. - Wejdz do
środka!
- Pomyślałem, że może chciałbyś przyjść do nas do Stornes?
Ola Havard odwrócił się do Lisbeth, która jeszcze nie zauważyła gościa.
- Ach, to ty, Johannesie - uśmiechnęła się na widok chłopca. - Co się stało, że tak
wcześnie dziś wstałeś i wyszedłeś na dwór?
- Muszę pomówić z Olą Havardem - odparł Johannes poważnie. - Chcę mu powiedzieć
pewną tajemnicę - dodał i przestąpił niespokojnie z nogi na nogę. - Nie wiedziałem, jak długo
Ola Havard zostanie w Oppstad i kiedy wyjeżdża do domu, więc pomyślałem, że...
- Zostanę tu aż do soboty - przerwał mu Ola Havard. - Ale co to za tajemnica?
Johannes wiercił się nerwowo i ukradkiem zerkał na Lisbeth i służące, które najwyrazniej
również były zainteresowane tym, co mu leży na sercu.
- Muszę to najpierw powiedzieć tylko tobie - mruknął zza szalika okręconego dwa razy
wokół szyi.
- To aż taka tajemnica! - roześmiała się Lisbeth. - Czy nawet ja nie mogę posłuchać?
- Może pózniej - odrzekł Johannes. - Będziesz mógł teraz pójść ze mną do Stornes, Ola
Havardzie?
Ola Havard zerknął szybko na Lisbeth. Skinęła przyzwalająco głową.
- Sama muszę się do was wybrać dziś przed południem - uśmiechnęła się. - Chciałabym
wreszcie zobaczyć maleństwo.
- Córeczka Oi jest prześliczna - wyznał Johannes. - Widziałem ją już kilka razy. Będzie
się nazywać Mali, ale mówimy na nią Mała Mali, żeby nikt nie pomyślał, że chodzi o babcię -
dodał i roześmiał się.
- Dobrze, idz, Ola Havardzie, to potem razem wrócimy do domu - zgodziła się Lisbeth. -
Tylko porządnie się ubierz!
Obaj chłopcy w jednej chwili wypadli za drzwi.
- Co to za tajemnica?
Doszli już do połowy dziedzińca, a Ola Havard nadal mocował się z ostatnim guzikiem
kurtki. Szalik powiewał luzno zarzucony na ramiona, a czapka przesunęła się trochę na
bakier. Johannes bardzo się ożywił, że pozwolono Oli Havardowi pójść razem z nim.
- Przeprowadzam się tutaj!
Ola Havard zatrzymał się nagle, zapominając o guziku i szaliku, i spojrzał na Johannesa
wielkimi oczami.
- Przeprowadzasz się?!
- Tak, nie tylko ja - wyjaśnił Johannes z zapałem. - Mama i tato też. Przeprowadzimy się
na Wzgórze, jak tylko dziadek zrobi tam remont i uporządkuje dom, ale przedtem będziemy
mieszkać w Stornes. A Marilena zostanie moją młodszą siostrą - uśmiechnął się z dumą do
przyjaciela. - Ona teraz będzie nasza. Całkiem nasza - podkreślił.
Oli Havardowi opadły ręce.
- Marilena będzie...
- Tak, ona jest teraz zupełnie sama na świecie, wiesz - wyjaśnił Johannes, wziął Olę
Havarda za ramię i pociągnął za sobą dalej. - Wiesz, odkąd Ruth nie żyje... I Samuel też -
dodał poważnie i spojrzał na Olę Havarda. - Marilena potrzebuje kogoś, kto będzie się nią
opiekował i...
- Myślałem, że ja się nią będę opiekował - rzekł Ola Havard rozżalony.
Johannes zatrzymał się i spojrzał na niego pytająco.
- Ty miałbyś się nią opiekować? Przecież mieszkasz w Storhaug.
Ola Havard znowu zaczął się mocować z okropnym guzikiem. Przez chwilę nic nie mówił.
- Teraz często jestem w Oppstad - powiedział w końcu. - Więc sobie pomyślałem, że
mógłbym być... być jej... Opiekować się nią - dokończył trochę bezradnie.
- Ale i tak będziesz mógł - zaproponował Johannes wielkodusznie. - Kiedy przyjedziesz
do Oppstad, będziemy z nią razem, ty i ja. Jesteś przecież moim najlepszym przyjacielem -
dodał. - Wtedy będziemy mogli wspólnie zajmować się Marileną. Będzie szczęśliwa, kiedy
będzie miała nas dwóch do opieki. .
- Ale zostanie twoją młodszą siostrą.
Johannes kopnął dużą grudkę śniegu i uśmiechnął się.
- Tak, to prawda! Cały czas marzyłem, żeby mieć rodzeństwo, ale do tej pory nie
miałem... - Roześmiał się szczęśliwy. - A teraz nareszcie mam młodszą siostrę!
Nagle zauważył, że Ola Havard wygląda, jakby nie podzielał jego radości.
- Co się stało? - spytał zaskoczony. - Nie cieszysz się, że się przeprowadzam?
- Nnno... - Ola Havard zwlekał z odpowiedzią. - No, cieszę się, ale myślałem, że to ja
będę opiekować się Marileną i że ona będzie też moja.
- Ale ty masz brata - tłumaczył Johannes. - A ja wcale nie mam rodzeństwa. Przecież
będziemy mogli się dzielić - powtórzył. - Tylko mieszkać będzie z nami i...
Ola Havard nie odpowiedział. W końcu udało mu się zapiąć guzik i zaczął owijać szalik
wokół szyi.
- To nie to samo - wyznał cicho. - Mój brat... on jest już duży i nigdy się mną nie zajmuje.
A moja mama...
- Na pewno się o ciebie troszczy - uważał Johannes. - Wszystkie mamy opiekują się
swoimi dziećmi.
- Pewnie tak - przytaknął Ola Havard, ale nie wydawał się całkiem o tym przekonany. -
Tak bardzo chciałbym mieć tatę - westchnął ze smutkiem.
- Masz tatę - przekonywał go Johannes i położył mu rękę na ramieniu. - Ale on nie żyje,
tak jak Ruth. Mama mówi, że oni i tak są przy nas i patrzą na nas. Są aniołami, mówi. A więc
twój tato widzi cię i czuwa nad tobą, Ola Havardzie. Masz tatę - powtórzył pocieszająco. -
Wszyscy mamy. Nie myśl, że jest inaczej.
- Wierzysz w to, że stają się aniołami, kiedy umrą?
- Jestem tego pewien - odparł Johannes z przekonaniem.
- Ale przecież są zakopani głęboko w ziemi... Johannes zastanowił się nad tym przez
chwilę. Kopnął kilka śnieżnych grudek, które zostały na drodze po pługu.
- Nie wiem, jak to się dzieje - przyznał. - I myślę, że to straszne, że naszej kochanej Ruth [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •