[ Pobierz całość w formacie PDF ]

facetem, który miał z nami umowę na występy. Al zajął się wszystkim, ale nie miałam pojęcia, w
co się wpakowałam.
Wypowiadając tyle zdań, była zmuszona odsłonić zagadkę swego tajemniczego akcentu; i z
lekkim zdziwieniem Simon rozszyfrował go w końcu jako pochodzący z londyńskiego
przedmieścia, przyhamowany pewną afektacją szkoły wymowy i przeładowany nikłą, nie dającą
się określić  cudzoziemską intonacją, którą musiała sobie przyswoić dla dodatkowego wdzięku.
 Ale jeżeli rzuciłaś Ala, skąd wzięłaś się w Cefalu?
 Bałam się, że on mnie złapie, jeśli będę chciała wyjechać z Włoch w miejscu, w którym on
by się tego spodziewał. Widzisz, wzięłam trochę pieniędzy, musiałam. Przyleciałam do Palermo i
myślałam, że polecę do Londynu najbliższym samolotem, ale już nie było biletów. Jest tylko
jeden dziennie. Bałam się czekać w Palermo, bo Al tam ma przyjaciół, więc przyjechałam tutaj i
zaczekam do jutra.
Zwięty w żaden sposób nie mógł wiedzieć, czy ona improwizuje, czy też starannie ją
wyuczono tego, co ma mówić, ale potakiwał z pełną szacunku powagą.
 To szczęście, że spotkałam ciebie, większe niż myślisz, być może. Ci ludzie są
niebezpieczni.
 Taksówka zachwiała się, gdy szofer wziął następny zakręt i zatrzymał ją z piskiem opon
przed katedrą. Simon rzucił mu na kolana dodatkowy banknot, szybko pociągnął Lily, żeby
wysiadła, i dalej prowadził ją po chodniku.
 Dlaczego tu idziesz?  zaprotestowała idąc chwiejnym krokiem, żeby nadążyć za nim na
szpilkowych obcasach.
 Bo wszystkie katedry mają boczne wejścia. Jeżeli ten taksówkarz jest wścibski, nie będzie
mógł zobaczyć wszystkich, a jeżeli wezmą go na spytki, nie będzie wiedział, którą drogą
poszliśmy, gdy nas zostawił.
Wewnątrz katedry Zwięty szedł wolniej, krokiem bardziej umiarkowanym, i miał wrażenie, że
tutaj już nikt na nich nie czyha. Domyślał się, że teraz, kiedy Lily przez jakiś czas jest
pozbawiona opieki drabów Destamia, którzy mogli być porozstawiani w sąsiedztwie hotelu
Baronale, w jej własnym, życiowej wagi interesie jest trzymać się jak najbliżej niego, a nie uciec,
bo gdyby straciła jego trop, mogłaby się znalezć w kłopotach, jakie nawet trudno sobie
wyobrazić. Czuł się dość swobodnie, tak że wyjął swój przewodnik i zaczął przewracać w nim
kartki, jak każdy turysta, którego wzrok stale jest zajęty.
 Kolumny  mówił, bezczelnie ściągając z przewodnika  zwróć szczególnie uwagę na
kolumny, bo najpiękniejsze ze wszystkich, takich prędko nie zobaczysz. A te głowice
bizantyńskie na przemian z rzymskimi to fantastyczne! I wszystkie mają czworokątne wsporniki
podtrzymujące ostre, gotyckie łuki. Czy to nie przemawia do ciebie? A może zle się czujesz?
 Nie możemy tu zostać  powiedziała Lily tłumiąc wzburzenie.  Jeżeli zadarłeś z Alem,
to też musisz wyjechać z miasta.
 Co proponujesz?
 Jeśli boisz się kolei, jest dworzec autobusowy.
 Przyjechałem tu autobusem  powiedział  i stało się coś, co każe mi przypuszczać, że
jestem prawdopodobnie passaggero non grato  dla komunikacji autobusowej.
 No to co innego?
 Muszę myśleć o tobie, Lily. Chyba masz rezerwację na jutrzejszy samolot do Londynu?
 Tak.
 To nie powinnaś wracać do Palermo. Przez ten czas Al mógł już sprawdzić wszystkie
odloty i wie o tobie. Wystawimy go do wiatru, jeśli pojedziemy w przeciwnym kierunku, do
Katanii. Stamtąd mamy samolot na Maltę, a to jest terytorium brytyjskie.
 Jak się tam dostaniemy?
 Nie lubisz chodzić?
Spojrzała na niego z niemym oburzeniem.
 Może to trochę za daleko  przyznał  ale spróbujemy wynająć auto, co jest zresztą
następną rzeczą, o której pomyśli również Bezbożny. Ale przecież musi być jeszcze coś, na co
oni nie wpadną, gdybym tylko mógł o tym pomyśleć&
Wertował przewodnik szukając natchnienia pośród informacji na temat starożytnych
wspaniałości i nowoczesnych wygód miasta. Zagubić się w mieście o liczbie mieszkańców
mniejszej niż dwanaście tysięcy, to zupełnie inna sprawa niż zrobić to samo w Nowym Jorku czy
nawet Neapolu. Ale musiało być jakieś rozwiązanie, zawsze musi być.
I nagle samo spojrzało mu w twarz.
 Wiem  powiedział  pójdziemy na plażę i ochłodzimy się.
Usta Lily otworzyły się z wyrazem przypominającym rybę wyrzuconą na brzeg. Simon miał
dar zaskakiwania, co zawsze sprawiało mu złośliwą satysfakcję. Nie mając zamiaru
wyprowadzać jej przedwcześnie ze stanu osłupienia, znów schwycił ją za rękę i poprowadził
przejściem na dwór ku ocienionemu drzewami klasztorowi. Stamtąd przez furtkę wyszli na via
Mandralisca, jak wskazywał jego plan miasta, po czym zawrócili w kierunku morza.
Prowadząc zmieszaną, lecz posłuszną Lily, zatrzymał się przy pierwszym napotkanym sklepie
z konfekcją i kupił trykotową koszulką w poprzeczne pasy niebieskie i białe, oraz parę tanich
sandałów. Przebrał się szybko w najbliższej odpowiedniej do tego celu uliczce, wrzucając swoją
brudną koszulę i zdarte buty do znajdującego się w pobliżu pojemnika na śmiecie. Nieco dalej w
sklepiku z pamiątkami, który towarem swoim zajął również chodnik, nabył parę
przeciwsłonecznych okularów tudzież ogromną torbę ze słomy w krzykliwym kolorze i dał ją
Lily do niesienia.
Niedaleko błękitnego morza, do którego coraz bardziej się zbliżali, zatrzymał się po raz ostatni
w dobrze zaopatrzonej salumerii, gdzie nie mający podejrzeń  sądząc z pozorów  właściciel
ochoczo zapakował obfite porcje sera, szynki, kiełbasy, serc karczochów i dojrzałych oliwek,
chrupiący chleb wraz z pokazną butelką purpurowego corvio dla łatwiejszego trawienia tych
smakołyków. Wszystko to zostało włożone do pojemnego koszyka, który z myślą o tych
zakupach Simon wręczył Lily.
 Po co to wszystko?  dopytywała się żałośnie,
 Dla nas obojga, jeśli będziemy głodni. Zanim zjemy porządny obiad, może zrobić się
pózno.
%7ładen ze sklepikarzy, u których załatwiał sprawunki, nie robił wrażenia zaalarmowanego;
albo może poczta pantoflowa Destamia działała w kierunku zablokowania ważniejszych punktów
wylotowych, zbyt gorliwie na to, aby przeszukiwać okolice. W każdym razie dotarli do plaży bez
żadnych sygnałów alarmowych, które by zarejestrowała ultraczuła antena Simona Templara,
wyglądając jak każda inna para turystów w tym zgiełkliwym zbiorowisku, gdzie jedni leżeli, inni
dokazywali, zależnie od wieku i temperamentu.
Kiedy już znalazł się pośród nich, Simon stał się jeszcze bardziej typowy i trudno go było
zapamiętać po zdjęciu koszuli w paski, którą razem z sandałami wrzucił do torby, i zawinięciu
spodni pod kolana. Jego tors dorównywał opalenizną innym letnikom, a nawet jeśli muskulatura
przerastała przeciętną, to nie wyróżniał się spomiędzy plażujących ciężarowców. Nie było w nim
nic innego, co dałoby się zauważyć albo opisać.
Lily była trochę trudniejsza do zamaskowania, ale kazał jej podwinąć sweterek powyżej żeber [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •