[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ten drugi - mówiła - to od małego był cały słabowity. Kto zobaczył, to każdy powiedział, że
to jest dziecko do wymarcia. P Stefanek dobrze się chował. Chorował ciągle i zawsze wyszedł,
ta miał mocny organizm. Już mu było na ósmy rok, jak z niczego dosi tej gorączki. Jeden
dzień czterdzieści stopni, drugi dzień czterdzieści stopni, zrobił się całkiem niewładny, co się
do niego mówiło, rozumiał. Doktor z Opieki przyszedł i mówi, że to dziecko zapalenie płuc i
żeby go zaraz wziąć do szpitala. A w szpitalu dokt pyta: "To panine to dziecko?" Powiadam,
że moje, a on domnie mówi: "Niech go pani zabierze do domu, niech ono skona spokojnie
podobno się nie poznali, że to było zapalenie mózgu. Więc go wzięła na powrót i
przywiozłam do domu. Zaniemówił, oczy w kole, patrz przed siebie i nie widział. Całą noc
tak wył jak pies, aż lud z kamienicy przysyłali, żeby ucichł. W ciężkich męczarniach skonał
Na chwilę uklękły na ciepłym piasku i pomodliły się. Ale wstały, l Justynie było spieszno,
żeby jeszcze mamę zobaczyć, jak ją będą kłaść do trumny. Gołąbska trochę pogrzebała w
trawie na grobie, odrzuci na ścieżkę parę suchych patyków i popatrzyła na to miejsce.
- Szczęśliwa jestem, że mi te dzieci umierają - odezwała się na zamyślona. - Pan Bóg wie, co
robi. Jak ja bym sobie dzisiaj z czwc giem radę dała.
- Co też Jasia mówi, co Jasia nie myśli - upomniała ją Justyn I pocałowała jej mokry od łez,
wpadnięty policzek.
Zawróciły do miasta. Justyna chciała myśleć o matce, chciała soh dobrze przypomnieć, że już
jej nie ma, że jest teraz sama na świeci Ale wciąż jej coś przeszkadzało. Chudy koń ciągnął
ulicą wóz z cełami i nie mógł dać rady pod górę, aż się obejrzała, czy wyjedzie. Zań potem
przeleciał prędko wielki samochód z panem i panią i przysz jej na myśl, czy to czasami nie
jest samochód z Chązebnej. W dół bliżej placu Narodowego, zaczęły się większe kamienice
ze sklepami i ludzi było gęsto na ulicy. A jeszcze przez całą drogę Gołąbska mówiła o swoich
sprawach.
- Od kiedy ten mój mąż ukochany ode mnie uciekł, to co mam robić, sama już nie wiem.
Chodziłam i ja wszędzie, jak każdy, ale co z tego? Nic. Co się tam dzieje rano przy
magistracie, to strach. "Co to pani myśli, że pani jedna?" Siedzą tam sobie przy stolikach,
pensje biorą, to co ich ludzie obchodzą. Niedawno dwóch przy mnie zemdlało z głodu, jak
czekali w kolejce - to co im do tego? Pogotowie ich zabrało i już. Będzie mniej. I prawda,
różnych rzeczy na świecie jest mało, ale ludzi to zawsze dosyć.
Roześmiała się na głos nie wiadomo z czego i dodała:
- Już tam teraz nawet nie chodzę, nie warto się na próżno mordować. Kto na mnie spojrzy i
tak mnie do roboty nie wezmie. Każdy mówi: gruzlica, i już.
Weszły do domu i Justyna wypakowała najlepszą matki suknię, czarną z aksamitem na
przedzie i przy rękawach. Jeszcze Jasia z nią poszła do szpitala i razem we dwie umyły i
ubrały Bogutową do trumny. Ciało już zesztywniało, ręce nie chciały się dobrze zginać i
Justyna poszła do zakonnicy po nożyczki, żeby rozciąć z tyłu stanik. Zdążyły akurat z tą
robotą, jak przynieśli od stolarza trumnę. Ludzie przenieśli ciało z trupiarni do szpitalnej
kaplicy jak bądz, raz nogi, raz głowa była niżej. I Justyna myślała, że to już nie jest ona, ta
sama jej matka, już to jest coś, co można tak zamknąć wiekiem i tak nieść jak jaką rzecz.
Cały ostatni dzień zeszedł Justynie na chodzeniu. I więcej myślała o wszystkim, co ma zrobić,
niż o matce. Dla niej to robiła, a jej nic już z tego nie przyszło. Jak wszystko popłaciła, to się
przekonała, że pogrzeb musi być bez księdza, że już na to nie starczy. I to ją także zasmuciło,
choć i to dla matki było wszystko jedno.
Od wczoraj Justyna nie pomyślała, żeby co zjeść. Zimno jej było w środku i tak się w niej
wszystko trzęsło, jakby była chora. Różne myśli ją oblegały, głównie o rzeczy, żeby ich kto
nie ukradł w piwnicy, a także, że u Jasi nie będzie mogła zostać, najwyżej na jakie dwie noce,
bo nie ma u niej ani miejsca, ani nic. Dziwiła się, że tym ludziom aż na to przyszło, na taką
biedę, nawet jeść co nie mają.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Wątki
- Indeks
- BaczyĹski Krzysztof Kamilsenw Granicie Kuty
- BaczyĹski Sen w granicie kuty
- Nalkowska_Zofia_ _Granica
- 0636. McKinney Meagan W ogniu uczućÂ
- Barker Clive 5 opowiadan
- IELTS Secrets
- Atlantis 3 The Nymph King
- 12Aleksander Carrie W ogniu namietnosci
- Charlton Ann Mć śź pani dyrektor
- zbrodnie miśÂośÂci de sade
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bialaorchidea.pev.pl