[ Pobierz całość w formacie PDF ]

o
l
a
d
-
n
a
c
s
59
Na wspomnienie Gabriela przeszedł ją dreszcz.
Trudno było uwierzyć wto wszystko, co się wy-
darzyło od rana, najwyrazniej jednak nie miała
innego wyjścia, jak się z tympogodzić.
Gabriel, na wpół rozbudzony, leżał wciemno-
ści nieznanego pokoju, a przeszłość i terazniej-
szość mieszały się wjego umyśle...
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
60
ROZDZIAA PITY
Gabriel obserwował Sashę i chłopców, wędru-
jących wzdłuż brzegu, ze ścieżki prowadzącej na
plażę. Nieświadomi jego obecności, zachowywali
się swobodniej niż poprzedniego dnia. Promienie
porannego słońca ogrzewały piasek i załamywały
się wfalach. Co parę krokówSasha albo któryś
z blizniakówschylali się po muszelkę bądz kamyk.
Sasha, wszortach z obciętych dżinsówi ko-
szulce, z włosami związanymi wkucyk i wiszącą
na szyi lornetką, wyglądała jak młoda dziewczy-
na. Słyszał, że rozmawiają, ale nie mógł rozróżnić
słów. Wybuchy śmiechu świadczyły, że bawią się
doskonale i jest imze sobą dobrze. Sasha popat-
rzyła na morze i powiedziała coś do chłopców,
potem ponownie przyłożyła lornetkę do oczu
i kucnęła pomiędzy nimi. Nico (Gabriel samnie
wiedział, skąd ta pewność) przytulił się do niej,
obejmując ją w pasie i opierając głowę na jej
ramieniu. Samstał przy jej drugimboku. Gabriel
patrzył, jak Sasha podaje lornetkę Samowi, a po-
temNico. Osłonił oczy dłonią i też popatrzył na
morze. Woddali zauważył niewielkie stadko del-
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
61
finów. Przypomniał sobie, że Sashę zawsze inte-
resowała natura.
Nico podał jej lornetkę, a ona pocałowała go
wczubek głowyi otoczyła obu chłopcówramio-
nami. Gabriel poczuł w piersi znajome bolesne
ukłucie. Jako dziecko nie zaznał czułości mat-
czynej pieszczoty, pamiętał tylko kuksańce
i przekleństwa, a potemwyniosłą dumę i oschłość
dziadka, któryzaledwie go tolerował.
Na plaży Sasha wypuściła chłopcówz objęć.
Poranne spacery należały do ich wakacyjnego
rytuału, a największą radość sprawiało całej trój-
ce podglądanie delfinów.
- Kuzyn Gabriel! - wykrzyknął nagle Sam.
- Tamjest kuzyn Gabriel! - ruszył biegiem, a za
nimpopędził Nico.
Sasha nie musiała się obawiać, że chłopcy nie
zaakceptują obecności Gabriela w swoim życiu.
Zwracając ku niemu zaróżowione od biegu buzie,
opowiadali mu obaj naraz o spacerze i radości
podglądania delfinów.
- Kiedyś napiszę o nich książkę - obwieścił
Nico.
- Ja też - Sam postanowił nie dać się wy-
przedzić.
- Najpierw powinniście prowadzić obserwa-
cje - zasugerowała Sasha. - Może znajdziemy
wInternecie jakieś zdjęcia, które wkleilibyście do
waszych dzienników?
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
62
- Napisałem już w moim, że kuzyn Gabriel
został naszym opiekunem - powiedział Nico.
- Może wkleję tamteż jego zdjęcie?
- Co to takiego? - zapytał Gabriel.
- Po prostu dzienniki - odpowiedziała Sasha
z rezerwą - prowadzą je, odkąd nauczyli się pisać.
Notują tammiłe wspomnienia...
- I smutne też - wtrącił Sam- jak to o tacie...
Gabriel musiał przyznać, że Sasha sprawiała
wrażenie dobrej matki. Troskliwa, zaangażowa-
na, opiekuńcza, a jednocześnie stawiająca na nie-
zależność. Ale wgłębi duszy żywił przekonanie,
że to tylko fasada. Była po prostu dobrą aktorką.
Chłopcy nabrali ochoty na śniadanie i pobiegli
przodem. Sasha odruchowo wydłużyła krok, żeby
nie zostać w tyle i nie musieć mijać Gabriela
samotnie.
- Marnujeszczas, Sasha, chybaotymwiesz?
- rzucił półgłosem, kiedyprzechodziła obok.
- Mnie nie oszukasz. Zbyt dobrze cię znam
i wiem, co tobą kieruje.
Mogła przysiąc, że go nienawidzi, dlaczego
więc serce waliło jej jak młotem, a jego bliskość
oblewała ją żarem? Czyżby jeszcze coś do niego
czuła?
Nie, powiedziała sobie mocno. Zbyt dobrze
rozumiała teraz istotę swojego młodzieńczego
uzależnienia od Gabriela, by znówdać się omo-
tać.
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
63
- Tylko ci się wydaje, że mnie znasz - odparła
spokojnie - dziewczyna, którą byłamwtedy, już
nie istnieje...
- Zaraz zobaczymy...
Chłopcy znikali właśnie w drzwiach wejścio-
wych, kiedy podstępnie chwycił ją za ramię,
obrócił twarzą do siebie i pocałował gwałtownie.
Ku swojemu najwyższemu zawstydzeniu i zaże-
nowaniu nie potrafiła mu się oprzeć. Nie potrafiła
zignorować znajomego zapachu jego skóryi ciep-
ła umięśnionego ciała. Niepokój, szarpiący nią od
chwili ponownego spotkania z Gabrielem, zmie-
nił się wgwałtowną tęsknotę.
Nadichgłowami kołowałymewy.
Gabriel puścił ją raptownie.
- Myślałaś, że uda ci się zagrać rolę zbolałej
wdowy? Zapomniałaś, że znam cię na wylot?
- wyrzucał z siebie słowa, ciężko oddychając.
Sashy kręciło się wgłowie. Zapragnęła zranić
go tak samo mocno, jak on zranił ją. Podniosła
głowę, skupiając na nimspojrzenie pociemnia-
łychz bólu oczu.
- Wiesz co - rzuciła wyniośle - współczuję
ci. - Uważasz się za silnego, ale w gruncie
rzeczy jesteś żałośnie pełen kompleksów. Nie
pojmujesz, że ktoś inny mógł się zmienić, bo
ciebie samego na to nie stać. Z tej samej przy-
czyny nie rozumiesz, co to znaczy kochać i sza-
nować partnera. Potrafisz tylko oddawać ból,
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
64
jakiego przysporzono ci wdzieciństwie i odgry-
wać swoje przykre przeżycia na innych. Carlo
nauczył mnie kochać dobrą i zdrową miłością i to
był jego najcenniejszydar dla mnie. Staramsię go
przekazać moimsynom. Czas, żebyś zauważył,
że nie jestemjuż tamtą dziewczyną, którą mogłeś
dowolnie poniewierać.
Zwysoko podniesioną głową minęła go i wesz-
ła do domu.
Gabriel pienił się wewnętrznie. A więc ona
śmiała mu współczuć? Doskonale, szybko ją
przekona, że lepiej zrobi, zachowując to cenne
uczucie dla siebie. Wkrótce będzie go bardzo
potrzebować.
Jak śmiała wspomnieć o jego kompleksach?
Aco do tego, że się zmieniła, no cóż, był pewny,
że to mit. Pomimo tego przekonania, nie potrafił
wymazać z pamięci obrazu ich trojga obserwują-
cych delfiny. Gdyby jednak dopuścił do siebie
wątpliwość, czy czasem nie ocenił jej mylnie,
dokąd by go to mogło zaprowadzić? Ból? %7łal?
Czy takie właśnie byłyby jego odczucia? Czy
musiałby przyznać, że stracił coś niepowtarzal-
nego, a nieskończenie drogiego?
Nie zamierzał pozwolić, by do tego doszło.
Wolał trzymać się opinii, że Sasha jest osobą
niegodną zaufania, sprawnie odgrywającą pozy-
tywną rolę. Nie mógł jej darować, że przed nim
była z innymi mężczyznami, że nigdy nie kryła,
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
65
że pociągają to, co mógł jej dać. I że w końcu go
opuściła z tego właśnie powodu.
Nieważne, co powie, i tak jej nie ufa. Był
przekonany, że raczej prędzej, niż pózniej za-
cznie szukać następnego bogacza, żebyzajął wjej
życiu miejsce Carla. Mogła sobie dalej udawać
troskliwą matkę, ale on i tak wiedział swoje.
Dwie godziny pózniej Gabriel spojrzał ponad
ekranemkomputera wokno pokoju gościnnego,
którego używał jako tymczasowego biura. Powi-
nien się skupić na pracy, tymczasemnie potrafił
przestać myśleć o Sashy. Wspomnienie gorącej
reakcji jej ciała na jego dotyk sprawiło, że żadną
miarą nie potrafił się skoncentrować.
Nie dawało mu spokoju pytanie, czy wczasie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •