[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uwierzyłam. Czas na mnie, Max.
- Dasz się namówić na kolację?
Nie, to absolutnie niemożliwe. Gdyby dowiedział się
o tym jego dziadek...
- Przepraszam, ale mam inne plany.
- Może kiedy indziej.
Mało prawdopodobne.
- Do widzenia.
- Miłego wieczoru.
Wyszła na korytarz. Póki Max nie wyjedzie i pan Caine
nie wróci do firmy, musi stale sobie powtarzać, że Max jest
jej zwierzchnikiem. Zachować pokerową twarz, jak jej radził.
Gdyby się domyślił, że marzyła o jego pocałunkach, mógłby
to wykorzystać przeciwko niej.
ROZDZIAA SZÓSTY
Ashley przestąpiła próg The Fast Lane" i rozejrzała się po
wnętrzu. Bentley Caine siedział w loży w rogu sali. Był zajęty
rozmowÄ… z Sally Jean, kelnerkÄ….
Ashley ruszyła w jego stronę.
- Dzień dobry panu. Cześć, Sally Jean.
- Witam. - Sally uśmiechnęła się i położyła na stół dwie
karty. - Co przynieść do picia?
- Dla mnie mrożoną herbatę. - Starszy pan popatrzył za
lotnie na wysokÄ…, zielonookÄ… kelnerkÄ™.
Ashley usiadła na ławeczce na wprost pana Caine'a.
- Dla mnie też. Poproszę sałatę z kurczakiem, awokado
i jajkiem. Nie będziesz chodzić dwa razy.
- Dwie sałaty. Chociaż nie. - Pan Caine pokręcił głową
i westchnął. - Chętnie zjadłbym pieczonego kurczaka, ale
to zbyt ryzykowne. - Puścił oko do kelnerki. - Lekarz dałby
mi za to popalić!
- Zaraz podam. - Kelnerka odeszła.
Ashley uważnie popatrzyła na starszego pana. Ostatni raz
widzieli się u niego w domu. Minęło trochę czasu.
- Jak pan siÄ™ czuje?
- Lekarze mówią, że idzie ku dobremu.
- Miło słyszeć. Zwietnie pan wygląda. Wypoczęty, zrelak
sowany.
- Dziękuję. Czuję się też całkiem niezle.
- Czemu zawdzięczam zaproszenie na lunch? - zapytała.
- Pytasz prosto z mostu, to mi siÄ™ podoba. Powiedz, jak
udało się powitanie Maksa?
- Nie pytał go pan? - odpowiedziała pytaniem, by trochę
zyskać na czasie.
- Owszem. Odparł, że dobrze. - Bentley spochmurniał.
- Bo tak było - zapewniła.
- Nie czaruj - przerwał jej. - To przecież nic nie znaczy.
%7łądam konkretów. - Widząc jej wahanie, dodał: - Ashley,
nie owijaj niczego w bawełnę, nie boję się prawdy. I nie waż
się powiedzieć, że zachowuję się jak rodzic na wywiadówce.
Przejdz do faktów.
Ashley westchnęła.
- Skoro pan nalega... Przyjęcie było przygotowane dosko
nale. Wspaniałe jedzenie. Tartinki wyglądały jak z obrazka.
Ciasteczka rozpływały się w ustach...
Bentley wyciągnął rękę.
- Dziecko, dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi.
- No więc... - Rozwinęła serwetkę, ułożyła sztućce. - Nie
poszło całkiem tak, jak pan sobie życzył.
- Tego się obawiałem. Ale dlaczego? Co się wydarzyło?
- Przyszło mnóstwo ludzi.
- To chyba dobrze. - Patrzył na nią badawczo.
- Byłoby tak, gdyby Max wykazał choć odrobinę dobrej
woli. Gdyby spróbował z nimi porozmawiać.
- Wiem, że stawiam cię w niezręcznej sytuacji. To oczywi
ście w żaden sposób nie odbije się ani na tobie, ani na innych.
Chcę tylko wiedzieć, co się dzieje. I ufam, że nie będziesz ni
czego przede mną ukrywać.
- Dobrze. - Odetchnęła głęboko. - Pracownicy dystansują
siÄ™ od niego, sÄ… podejrzliwi. Max niestety nie ma pana podej
ścia do ludzi, trudno nawiązuje kontakt.
- Chyba mi pochlebiasz, panienko.
Ashley uśmiechnęła się.
- Z dobrym skutkiem?
Pan Caine zaśmiał się cicho.
- Wstyd przyznać, ale tak.
- Wracając do Maksa. Nie może pan mieć pretensji do na
szych ludzi. Nie próbują się do niego zbliżyć, bo wiedzą, że
jest tu czasowo. Po co mieliby się angażować?
Mówiła o załodze, ale też podpisałaby się pod tymi sło
wami.
- Rozumiem - odparł z przygnębieniem.
- Przykro mi, że nie usłyszał pan lepszych wieści.
- To nie twoja wina. Sprawa jest delikatna, nie można ro
bić nic na siłę.
- To prawda. - Jego głos, zwykle pełen energii i wigoru,
teraz był całkiem bez życia. To zaniepokoiło ją nie na żarty.
- Na pewno dobrze siÄ™ pan czuje?
- Czułbym się znacznie lepiej, gdyby ciągle nie zadawano
mi tego pytania.
Ashley uśmiechnęła się do niego.
- To tylko znaczy, że wszyscy się o pana martwimy. Zależy
nam na pana zdrowiu.
- Raczej wszyscy czekają, bym zaczął wąchać kwiatki od
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
WÄ…tki
- Indeks
- GR0514.Banks_Leanne_Moje_zycie_z_szefem_01
- Bailey Bradford Southwestern Shifters 05 Resilience
- 150 Mortimer Carole Weekend z szefem
- Southwick_Teresa_ _Zona_dla_szejka_03_ _Krolewski_dar
- Blake's Progress Ray Nelson
- 12Aleksander Carrie W ogniu namietnosci
- Nora Roberts Nocne kompozycje
- Fiedler Arkady a. Kanada pachnć…ca śźywicć…
- Brown, Fredric Paradoja Perd
- 218. Philips Sabrina Bogaty Toskańczyk
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bialaorchidea.pev.pl