[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ruchem. Westchnęła zadowolona.
- Boli? Mogę przestać.
- Nie - szepnęła, obejmując go mocniej i dostosowując się do rytmu
jego ciała.
Czuła, że odpływa. Gwałtownie odpowiadała na każdy jego ruch,
pragnąc go tak bardzo, że rozkosz graniczyła z bólem. Greg poruszał się w
niej coraz szybciej, aż do chwili, gdy razem eksplodowali w miłosnym
uniesieniu. Ich splecione ciała jeszcze długo poruszały się rytmicznie, aż
odzyskali miarowy oddech.
Sherri myślała, że Greg zasnął, ale nagle usłyszała jego szept:
- Dobrze, że tu przyjechaliśmy.
- Jak sprawy z ojcem?
- Lepiej niż myślałem. Przepraszam, że nie spędziłem z tobą więcej
czasu.
- To zrozumiałe. Przecież przyjechałeś tu dla niego.
139
RS
- Mama się tobą zajęła?
- Tak, bardzo się starała. Oprowadziła mnie po domu i opowiedziała
jego historię. Byłyśmy też w ogrodzie i...
- Męczyła cię?
- Opowiedziała mi o planach wyswatania cię z jedną z bogatych
panien w okolicy. Dała mi do zrozumienia, że nie zasługuję na ciebie.
- Chcesz, żebym z nią porozmawiał? Sherri wybuchnęła śmiechem.
- Greg, twoja matka nie kryła, co o mnie myśli, gdy nas odwiedziła w
Austin.
- Nie chcę, żeby cię obrażała.
- Nie obraża mnie. Jest wielką damą, która traktuje wszystkich jak
służących. Z trudem zachowałam poważną minę.
- Naprawdę cię nie obraziła?
- W jaki sposób? Jest klasycznym przykładem osoby żyjącej w
uprzywilejowanym świecie, niemal karykaturą. Czasem trudno uwierzyć,
że to twoja matka.
- Jako dziecko rzadko z nią przebywałem. Wychowała mnie
Maribeth. To jej zawdzięczam, że jestem przyzwoitym człowiekiem.
Matki prawie nie znałem. Czasem przechodziła gdzieś obok i pogłaskała
mnie po głowie.
- To straszne!
- Dla mnie to było normalne.
- Nie przywiązujesz wagi do tego, co o mnie myśli?
- %7łartujesz? Gdybyś się nie spodobała Maribeth, to co innego. Na
szczęście przypadłaś jej do gustu. Powiedziała, że bardzo się cieszy z
140
RS
mojego wyboru i że spławiłem wszystkie panienki z sąsiedztwa, które
matka próbowała mi podsunąć. Sherri położyła mu głowę na ramieniu.
- To znaczy, że pobyt się udał - mruknęła i ziewnęła.
- Mieć cię w ramionach to jest prawdziwy sukces.
Poniedziałek w pracy zaczął się normalnie. Chaos pod kontrolą.
Sherri schyliła głowę i próbowała się skoncentrować na pisaniu.
Po południu jedna z koleżanek stanęła przy jej biurku.
- Wyglądasz dziś kwitnąco. Chyba miałaś udany weekend.
- To prawda.
- Gdzie byłaś?
- Poleciałam do Connecticut z moim byłym mężem, żeby odwiedzić
jego rodziców.
Kobieta spojrzała na nią zaskoczona.
- Ciekawy sposób na relaks! Ja bym wolała patrzeć, jak mój
eksmałżonek tonie w odmętach oceanu - powiedziała. - Nie wiedziałam, że
jesteś rozwiedziona - dodała, przyglądając się uważnie Sherri.
- Tak się złożyło.
- Spędzasz czas ze swoim byłym mężem? Czy to nie przeczy
podjętej wcześniej decyzji?
- Pewnie tak, ale wierzę, że możemy sobie dać drugą szansę.
- %7łyczę powodzenia! Ja jestem szczęśliwa, że nie muszę już oglądać
mojego eks - prychnęła i odeszła, machając Sherri na pożegnanie.
Greg był teraz nie do poznania, podczas gdy Max w niczym się nie
zmienił. Sherri nie wiedziała, o czym rozmawiali, lecz Greg wyglądał tak,
jakby się pozbył ogromnego ciężaru, który przez lata leżał mu na sercu.
141
RS
W drodze do domu był w świetnym nastroju. Sherri śmiała się przez
całą podróż. Odwiózł ją, pocałował na pożegnanie i obiecał, że zadzwoni
w poniedziałek. Nigdy wcześniej nie był taki szczęśliwy.
Kiedy po południu wyszła z biura, zobaczyła na parkingu Grega.
Opierał się o maskę samochodu w charakterystycznej dla siebie pozie.
Miał skórzaną kurtkę z futrzanym kołnierzem. Gdy ją zobaczył, ruszył w
jej kierunku.
- Pomyślałem, że cię podwiozę. Nie będziesz marznąć na przystanku.
Gdy go zobaczyła, ogarnęła ją fala czułości. Zapomniała, że można
tak patrzeć na mężczyznę.
- Dziękuję - powiedziała.
- Hannah robi kolacjÄ™. Przyjdziesz?
- Chętnie. Nie mam dziś ochoty na gotowanie. Greg otworzył jej
drzwi do samochodu.
- Ciepło tu - zauważyła z zadowoleniem.
- Ogrzejesz siÄ™.
- Gdybym cię tak dobrze nie znała, pomyślałabym, że chcesz mnie
uwieść.
- Mam szlachetniejsze zamiary.
Greg pochylił się nad Sherri, uniósł jej brodę i pocałował ją w usta.
Zrobił to wolno, z namaszczeniem i z niezwykłą czułością.
- Jakie miłe powitanie - rozpromieniła się.
Greg się zaśmiał.
- Chcesz najpierw podjechać do swojego mieszkania? - spytał.
- Muszę nakarmić Lucyfera. Inaczej będzie się mścił.
142
RS
- Niezłe z niego ziółko, ale brakuje mi go - przyznał Greg,
wyjeżdżając na ulicę.
- %7Å‚artujesz!
- Nie. To dziwne, ale na niego nie jestem uczulony. Ten kot ma
charakter. Najpierw pojedziemy go nakarmić, a potem do mnie.
Gdy weszli do mieszkania, Lucyfer przywitał ich przerazliwym
miauczeniem, jakby się skarżył na pogodę i brak towarzystwa i jedzenia.
Greg oparł się o blat kuchenny i patrzył, jak Sherri się krząta po
kuchni. Gdy nakarmiła kota, westchnęła:
- Teraz mogę już iść. Pewnie nawet nie zauważy, że mnie nie ma.
Hannah powitała ich z radością, gratulując Sherri powrotu do
zdrowia.
- Wypijesz lampkę wina przed kolacją? - spytał Greg.
- Chętnie.
Poszli do salonu, gdzie Hannah rozpaliła w kominku ogień.
- Zimą wszystko tu wygląda inaczej - zauważyła Sherri.
- Lubię wracać do domu, niezależnie od pory roku. Siedzieli w
wysokich fotelach naprzeciw kominka. Greg wybrał jej ulubione wino.
Wiedział o niej więcej niż ktokolwiek inny. Po raz pierwszy ta myśl ją
uspokoiła.
- Jak w pracy? - spytała, patrząc w ogień.
Czuła, że jeśli nie zaczną rozmawiać, zaraz zaśnie.
- Mój szef został przeniesiony do innej placówki, więc nie może być
lepiej.
- Nie lubiłeś go.
143
RS
- To on mnie nienawidził. Myślał, że chcę go wygryzć. Teraz uważa,
że jego podejrzenia były słuszne.
- Ma racjÄ™?
- Oczywiście, że nie. Lubię to, co robię.
- Kto będzie nowym szefem?
- Nie wiem i wcale mnie to nie obchodzi. RobiÄ™ swoje i jestem
zadowolony.
- Kolacja gotowa - oznajmiła Hannah, wchodząc do pokoju.
Greg wstał i podał rękę Sherri. Weszli do jadalni. Delikatne światło
świec odbijało się w oknach.
- Wszystko wygląda cudownie - zachwyciła się Sherri. Hannah
nalała im zupę, potem nałożyła na talerze sałatkę. Gdy skończyli jeść,
przyniosła drugie danie.
- Nie zdawałam sobie sprawy, że jestem taka głodna. Hannah jest
niesamowita - zauważyła Sherri.
- Jej zdrowie! - powiedział Greg, nalewając Sherri wina. - Proponuję
też drugi toast.
Stuknęli się kieliszkami.
- Za twoje zdrowie i za nas - powiedział. Spojrzała mu w oczy.
- Dziękuję - szepnęła i umoczyła usta w winie.
Gdy doszli do deseru, Sherri była w wyśmienitym nastroju. Hannah
sprzÄ…tnęła ze stoÅ‚u. PrzyniosÅ‚a kawÄ™ i krem brûlée.
- Nie mam siły na deser - zmartwiła się Sherri.
- Zjesz, ile możesz.
Gdy Sherri skończyła deser, westchnęła z zadowoleniem.
Wyciągnęła rękę po filiżankę z kawą.
144
RS
- Pamiętasz, że przed odejściem zostawiłaś obrączkę na stole w
kuchni? - spytał nagle Greg.
Jej ręka opadła na obrus.
- Pamiętam każdy szczegół.
- Włożyłaś ją do pudełka i przez pomyłkę niemal ją wyrzuciłem do
kosza.
Sherri milczała.
- Chcę z tobą zacząć nowe życie - ciągnął Greg, wyjmując z kieszeni
małe pudełeczko. - Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Trzęsącą się ręką Sherri wzięła pudełko. Gdy je otworzyła, łzy
napłynęły jej do oczu. Był w nim pierścionek ze szmaragdowym oczkiem,
otoczony drobnymi brylancikami.
- Chciałem, żeby pasowały do koloru twoich oczu. Gdy na niego
spojrzała, łzy spływały jej po policzkach.
- Nie wiem, co powiedzieć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •