[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Stein milczał, więc Schulke poczuł się pewniej w swej roli przesłuchującego.
- Czy widział pan, jak spadała ta bomba? - zapytał. Stein zawahał się przez chwilę. Potem
odparł:
- Nie.
- Dlaczego nie?
- Ukryłem się. Zwykle tak się robi, kiedy spada bomba. Zwiększa szansę przeżycia.
Rozległ się śmiech niektórych oficerów, który Faulk uciszył zrobionym przez jeńców
drewnianym młotkiem.
Schulke pozostał niewzruszony.
- Czy kapitan Weiner również się ukrył?
- Nie sądzę.
- Nie sądzi pan - ton Schulkego zwiastował dezaprobatę. - Więc nie ma pan pojęcia, czy hudson
zrzucił bombę czy coś nieskończenie bardziej niebezpiecznego, jak na przykład kilka ładunków
głębinowych. Pan się skrył, a Weiner odważnie przez cały czas patrzył na hudsona.
- Odważnie? - zawtórował jak echo Stein. - Był sparaliżowany ze strachu!
- Czy zaczął wymachiwać swoją koszulą po tym, jak hudson zrzucił bomby głębinowe?
- Tak.
- Zaraz potem? Zanim bombowiec miał czas zawrócić?
- Tak. Zdarł ją z siebie w przerażeniu. Schulke zmarszczył brwi.
- Ale przed chwilą sam pan powiedział, że Weiner był sparaliżowany ze strachu! Jeżeli
rzeczywiście tak było, a mimo to udało mu się ściągnąć kurtkę i pomachać koszulą do hudsona,
możemy wysnuć wniosek, że pan mu w tym pomógł!
Był to czysty domysł, nie poparty żadnymi faktami, i wśród jeńców rozległ się pomruk
zaskoczenia.
- Pomogłem mu, bo sądziłem, że jest ranny odłamkiem bomby.
- Niemniej jednak pomógł pan Weinerowi i w ten sposób odegrał pan poważną, jeżeli nie
kluczową rolę w poddaniu U700!
Stein pobladł.
- To wierutne kłamstwo! Byłem jedynym marynarzem, który próbował walczyć z hudsonem!
Patrzcie! Podwinął rękaw odsłaniając zabandażowane ramię.
- Dostałem pociskiem ze sprzężonych działek hudsona.
- Dokładnie, panie poruczniku! - krzyknął Schulke. - Zaniesiono pana nieprzytomnego na koję,
więc po ataku nie był pan na stanowisku dowodzenia. Jak więc może pan oczekiwać, że ktokolwiek
tutaj panu uwierzy w to, co pan zeznał przedtem, iż okręt nie został uszkodzony po ataku i mógł zejść
w zanurzenie? I dlaczego, jeżeli wolno spytać, mielibyśmy wierzyć słowu człowieka, który
potrzebuje pomocy dwóch osiłków, żeby zaatakować porucznika Andersa pracującego samotnie w
stajni?!
Jeńcy zaczęli gwizdać i krzyczeć na Schulkego, a Leymann zerwał się na równe nogi.
- Panie przewodniczący! Wydaje mi się, że sąd powinien pouczyć majora Schulke, żeby trzymał
się sprawy i nie obrażał świadka, wspominając o okolicznościach, które nie mają z nią związku.
- Nie mam więcej pytań - powiedział Schulke siadając i zakładając ręce na piersi.
- W takim razie chciałbym wezwać następnego świadka - oznajmił Leymann. - Proszę
porucznika Bernarda Andersa.
Prawnik wyglądał na bardzo pewnego siebie, gdy Anders podszedł do stolika dla świadków i
złożył przysięgę. Poprawił notatki, zanim zwrócił się do Andersa.
- Czy słuchał pan z uwagą zeznań porucznika Steina?
- Tak.
- Doskonale. Czy jest coś w zeznaniu, czemu chciałby pan zaprzeczyć?
- Nie - odparł Anders.
- Dlaczego po poddaniu okrętu nie aresztował pan Weinera? - zapytał łagodnie Leymann. -
Wiedział pan o poparciu załogi.
- Takie postępowanie oznacza bunt - powiedział
Anders zdecydowanie.
- Chodził pan do szkoły oficerskiej, prawda?
- Tak. - Anders wyczuł nadchodzący atak prawnika.
- Czy nie uczono pana różnicy pomiędzy buntem a uzasadnionym pozbawieniem kapitana
dowództwa?
- Uczono.
Leymann założył kciuki za pasek i uważnie patrzył na
Andersa.
- Proszę opisać sądowi różnicę.
- Nie pamiętam dokładnych sformułowań.
- Więc proszę opowiedzieć własnymi słowami. Anders zastanowił się przez moment.
- Bunt jest odmową wykonania rozkazu prawowitego dowódcy. Uzasadnione pozbawienie
dowództwa jest...
W chwili gdy Anders przerwał, Leymann podchwycił:
- Uzasadnione pozbawienie dowództwa ma miejsce, gdy dowodzący oficer ukazał przez swój
czyn lub jego zaniechanie, że fizycznie lub umysłowo nie jest zdolny do wydawania rozkazów! Czyż
nie tak?
- Tak.
- Po ataku hudsona, powiedział pan w zeznaniu, że wyszedł pan na mostek i odnalazł kapitana
Weinera w stanie szoku. Stan szoku! To pańskie własne słowa. Więc dlaczego natychmiast nie
pozbawił go pan dowództwa?
Anders patrzył na Leymanna i zastanawiał się, czy będzie miał odwagę wyznać coś, o czym nie
wspomniał w swych zeznaniach: że w kluczowym momencie wynurzenia na chwilę spuścił wzrok z
peryskopu.
Lecz Leymann nie czekał na odpowiedz.
- Czy porucznik Stein nie próbował pana gorąco przekonać, żeby objął pan dowództwo?
- Nie ufałem mu.
- Nie ufał mu pan - powtórzył z sarkazmem Leymann. - A przecież wszyscy członkowie załogi
podpisali dokument. Co się stało, panie Anders? Czy to panu nie wystarczało? Chciał pan mieć
podpisy krwią?
Schulke podniósł się, żeby zaprotestować, lecz Leymann był zdecydowany zapędzić Andersa w
ślepy zaułek.
- Odmawiał pan podjęcia działania. Nie zareagował pan nawet wtedy, gdy Weiner zszedł z
pokładu i popłynął na niszczyciela. Technicznie rzecz biorąc, pan był wtedy dowódcą!
Anders spojrzał na swego ciemiężyciela.
- Nie. Po poddaniu okrętu kapitan angielskiego niszczyciela przejął dowodzenie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •