[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szarej masie cywilów. On pozostał i od czasu do czasu pozwalał się podziwiać na
rewiach i pogrzebach w pełnym blasku kawaleryjskiej świetności - żywy pomnik
szwoleżerskiej chwały, zwycięzca spod Somosierry i Wagramu. Pomimo niezbyt
przyjemnych rzeczy, jakie słyszało się od czasu do czasu o generale Krasińskim,
ulica warszawska nadal obdarzała go sympatią i zaufaniem. Ale biada mu, kiedy w
krytycznym momencie to zaufanie zawiedzie. W miesiąc po pogrzebie namiestnika
zaliczono czternastoletniego (Napoleona) Zygmunta Krasińskiego w poczet uczniów
najwyższej klasy liceum Lindego. Spotkał się tam ze swoim rówieśnikiem -
(Napoleonem) Leonem Aubieńskim* (* Młody Aubieński - podobnie jak młody
Krasiński - otrzymał przy chrzcie imię wielkiego cesarza, a po jego upadku
został tego imienia pozbawiony przez przezornych rodziców.) - synem generała w
stanie spoczynku, Tomasza Aubieńskiego, dawnego szefa I szwadronu Pułku
Lekkokonnego Polskiego Gwardii Napoleona. Rozdział VIII Na przedwiośniu 1816
roku - w okresie najgrozniejszych harców cesarzewicza na placu Saskim, krótko
przed samobójstwem kapitana Wilczka i pierwszym konfliktem Wincentego
Krasińskiego z patriotyczną opinią publiczną - trzydziestodwuletni generał
Tomasz Aubieński, mianowany niedawno przez Konstantego dowódcą Pierwszej Brygady
Strzelców Konnych w dywizji księcia Sułkowskiego, wniósł prośbę o zwolnienie z
wojska z powodu złego stanu zdrowia. W liście z 6 marca tłumaczył się z tego
kroku przed ojcem i seniorem rodu Feliksem hrabią Aubieńskim, dawnym ministrem
Księstwa Warszawskiego. "Drogi Ojcze! Przez pewien czas nie pisałem dla przyczyn
dobrze wiadomych o nieodwołalnej decyzyi, jaką powziąłem, podania się do dymisyi
[...]. Słaby ciągle od kampanii 1812 roku, zamknięty od trzech miesięcy w
pokoju, nie wiem i przewidzieć nie mogę, kiedy powrócę do zdrowia. Pozostając w
tych warunkach w służbie, wstyd mi jest pobierać pensyę bez wypełniania moich
obowiązków, Nie chcąc zabierać miejsca tym, którzy mogliby go potrzebować, a
mając Bogu dzięki z czego żyć, wolę się usunąć. Jedynej rzeczy, której się
obawiałem, jest to, żeby Wielki Książę nie był z tego nie kontent, nie szukał
jakiegoś innego powodu w tem postanowieniu i żebym nie stracił owoców dobrej
reputacyi, na którą zdaje mi się, że sobie zasłużyłem. Słyszę jednak, że oddaje
mi sprawiedliwość i że nie jest na mnie zagniewany. Wkrótce zatem spodziewam się
ostatecznie dymisyi". W zestawieniu z ówczesną sytuacją w wojsku i ponurymi
nastrojami, szerzącymi się zwłaszcza wśród byłych napoleończyków, ostatnie
zdania Aubieńskiego brzmią dość nieprzyjemnie, a wyłuszczone w liście powody nie
wydają się ani kompletne, ani całkowicie szczere. Mam jednak wrażenie, że
niektóre sformułowania listu przeznaczone były głównie dla kontrolujących pocztę
Strona 64
Marian Brandys - Czcigodni weterani.txt
szpiegów Konstantego. Widocznie generał nie był jeszcze pewny skutku swych
starań o dymisję i bał się zaszkodzić sprawie zbytnią wylewnością. Potwierdza te
przypuszczenia jeden z następnych listów do ojca, pisany w kilka miesięcy
pózniej. Mając już dymisję w kieszeni, pan Tomasz wypowiadał się znacznie
szczerzej i śmielej na temat przyczyn zerwania z zawodem, który uprawiał z
zamiłowaniem od lat dziesięciu i w którym widział swoje powołanie. "Opuściłem
służbę, nie chcąc zawsze wisieć w powietrzu, zależny od tysiąca rzeczy, widząc,
że chcąc dojść do czegoś, trzeba być więcej karierowiczem, aniżeli nim być
potrafię. A wobec tego, że miejsce, do którego chciałbym kiedyś dojść, obsadzane
jest starającymi się, gotowymi do wszystkiego, byle go posiąść... więc bez
nadziei dojścia do tego, czego się pragnie, byłoby rzeczą nierozsądną służyć;
opuściłem więc służbę wojskową nie bez wielkiego żalu, ale nieodwołanie... Oddam
się rzeczy najrozumniejszej, pracy na roli dla szczęścia moich chłopców, i
stworzę sobie obowiązki i zajęcia, które nie mają zewnętrznego blasku, ale dają
dużo więcej spokoju i szczęścia". Oba przytoczone fragmenty pochodzą ze zbioru
korespondencji generała Aubieńskiego, opracowanej i opublikowanej przed
siedemdziesięciu laty przez jego stryjecznego wnuka (po bracie Henryku) - Rogera
hrabiego Aubieńskiego*. (* Roger hr. Aubieński, General Tomasz
Pomian-Aubieński.) Warszawa 1899. Były szef pierwszego szwadronu szwoleżerów
gwardii miał w tym wypadku więcej szczęścia od swego dawnego pułkownika, bez
żadnych starań ze swej strony zyskał sobie w kręgu rodzinnym takiego właśnie
idealnego biografa, o jakim próżny Opinogórczyk marzył nadaremnie przez całe
życie. Ale panu Tomaszowi tego rodzaju biograf także był bardzo potrzebny.
Szwoleżerowie z rodu hrabiów Pomian-Aubieńskich (poza generałem Tomaszem,
weteranami słynnej formacji byli jeszcze dwaj z jego sześciu braci: Franciszek i
Tadeusz) nie pozostawili po sobie w krajobrazie polskim tak widocznych i
efektownych śladów, jak Krasiński w Opinogórze. Tradycja nie wiąże już dzisiaj z
nazwiskiem Aubieńskich żadnych określonych miejsc ani zabytków. Warszawski pałac
tej rodziny - rozparty niegdyś szeroko w narożniku Królewskiej i Marszałkowskiej
- częściowo spłonął, a potem uległ całkowitej rozbiórce jeszcze w ubiegłym
stuleciu. Porozrzucane po całym kraju dobra ziemskie - w następstwie działów
spadkowych, ślubnych intercyz i rozmaitych katastrof gospodarczych - dosyć
wcześnie poczęły się wymykać z rąk właścicieli. Większość dokumentów i pamiątek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •