[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Cat. Wstała. Z ust małej wysunął się smoczek, więc spojrzała na Cat ogromnymi, zdumionymi oczyma.
- Wszystko będzie dobrze, kochanie - szepnęła uspokajająco. - Oddamy cię twojej mamie i tacie, jak tylko
będzie to mo\liwe. - Podeszła do telefonu i podniosła słuchawkę. Nadal nie było sygnału.
Poło\yła dziewczynkę w kołysce i wyszła do Dillona. Muszą jak najszybciej dostać się do miasta.
ROZDZIAA DZIESITY
Odśnie\enie drogi zajęło im ponad trzy godziny. Cat posprzątała i w zaledwie kilka minut przygotowała
lunch. Nakarmiła i przewinęła małą, wło\yła ją w czysty śpiwór, owinęła ró\owym kocykiem i jednym ze
swoich starych, by dziecko nie zmarzło w drodze. Trzymając dziewczynkę na ręku, zarzuciła torbę na ramię
i wyszła z Dillonem na dwór.
Na podjezdzie natknęli się na Nestora Brinkmana. Normalnie pracował w miejscowym urzędzie, ale tym
razem siedział za kierownicą pługa. Postanowił przyjść Cat z pomocą i poszerzyć wąski przejazd, który
przekopali w śniegu. Cat podziękowała mu za to.
- Nie ma sprawy. - Nestor przywitał się z Dillonem. Nie odrywał wzroku od zawiniątka na ręku Cat. - Co
tam masz?
- Dziecko.
- Co? - Nestor uśmiechnął się szeroko. - Jakoś szybko wam to poszło.
Cat spojrzała na niego karcąco.
- To wcale nie jest śmieszne, Nestorze.
Dillon krótko opowiedział historię znalezienia dziecka. Dodał, \e są niemal całkowicie pewni, i\ to właśnie
jest zaginiona dziewczynka.
Nestor nie wierzył własnym uszom.
- Mój Bo\e. Słyszałem o tym. Ciągle mówią o niej w wiadomościach. Cat skinęła głową.
- Telefon jest wyłączony, więc nie mo\emy nikogo zawiadomić. Chcemy jak najszybciej odwiezć ją do
biura szeryfa.
- I słusznie - oświadczył Nestor. - Droga do miasta jest ju\ przetarta. Mam przy sobie radio. Zawiadomię
ich, by byli przygotowani na wasz przyjazd. - Wskoczył do pługa i uruchomił, odbiornik.
Jechali bardzo wolno. Co prawda, droga była przejezdna, ale cała pokryta niebezpieczną warstwą lodu.
Dziecko, ukołysane jazdą, natychmiast usnęło. Dillon nie odrywał wzroku od zdradliwej szosy. Chcieli jak
najszybciej dotrzeć do miasta.
Cat uświadomiła sobie, \e mimo i\ poczucie obowiązku kazało małą oddać rodzicom jak najszybciej, czuła
smutek. Jakby traciła coś drogocennego.
Przez trzy niezapomniane dni \yli jak rodzina. Za chwilę mała, śpiąca tak smacznie, zostanie zwrócona
prawdziwym rodzicom. Być mo\e ju\ nigdy Cat nie zobaczy tych ogromnych, błękitnych oczu.
Delikatnie poprawiła kocyk. Była z siebie dumna. Zrobili wszystko, by dziewczynka wróciła do rodziców
zdrowa i szczęśliwa. To, co mogło skończyć się tragicznie, stanie się tylko wspomnieniem. Gdy Alexa
trochę podrośnie, opowiedzą jej, jak zaginęła w czasie śnie\ycy i była pod opieką dwojga obcych ludzi.
Dwoje obcych ludzi. Nie mo\na zaprzeczać rzeczom oczywistym. Są dla niej obcy. W którymś momencie
Cat przekroczyła niewidzialną granicę i zaczęła traktować małą jak swoje dziecko.
Uznała te\, \e Dillon nale\y do niej. Podniosła oczy. Dillon patrzył na nią z niepokojem.
- Cat, czy wszystko w porządku?
Podje\d\ając pod biuro szeryfa od razu wiedzieli, \e wiadomość od Nestora dotarła w porę. Wanda
Spooner, szwagierka Lizzie, pracująca w miejscowej opiece społecznej, była ju\ na miejscu. Obok niej stało
dwóch policjantów. Jeden to Don Peebles, drugiego Cat nie znała.
- No - powiedział Don - muszę przyznać, \e jesteście mile widziani. - Podali sobie ręce. Policjanci
poprosili Dillona na przesłuchanie.
Wanda i Cat zostały same. Patrzyły na siebie ponad zawiniątkiem. Mała się poruszyła.
- Pozwól, wezmę ją. - Wanda wyciągnęła ręce. Cat podała jej dziecko. Dodatkowy kocyk zsunął się na
podłogę.
40
- Trzymam ją. Ty podnieś kocyk - powiedziała Wanda. Cat schyliła się i podniosła koc. Mała zaczęła
kwilić i wyciągać rączki, jakby nie chciała rozstawać się z Cat.
- Wszystko będzie dobrze, cicho - uspokajała dziecko Wanda. Cat przycisnęła kocyk do piersi i odwróciła
wzrok. Miała wielką ochotę wyrwać małą i uciec z nią przez oszklone drzwi. Wanda przemawiała do
dziecka. Cat nie miała odwagi patrzeć na to. Mała uspokoiła się.
- Tak, teraz ju\ będziesz grzeczna, prawda? - Wanda zerknęła na Cat. - Zawiadomiono ju\ jej rodziców. Są
w drodze.
- To dobrze - powiedziała bezwiednie Cat. Wanda nadal szeptała coś do dziecka. Cat pragnęła trzymać je w
swoich ramionach. Wpatrywała się w drzwi, którymi wyszedł Dillon razem z policjantami. Pewnie są w
sąsiednim pokoju. Chciała, by to wszystko wreszcie się skończyło.
- Powinnam wziąć tę torbę - powiedziała Wanda.
- Ach, tak. Oczywiście. - Cat zsunęła torbę z ramienia i podała ją Wandzie. Potem przypomniała sobie, co
było w środku. - Jednorazowe pieluszki skończyły się w piątek. W środku są tylko ściereczki, których
u\ywaliśmy zamiast pieluch. I kawałki ceraty słu\ące jako majteczki.
Wadna uśmiechnęła się.
- Mieliście dobre pomysły.
Cat powtórzyła w myślach to zdanie. Dobre pomysły. Gdy powiedziała Dillonowi, \e ma na drugie imię:
 Pełna Dobrych Pomysłów , to jej przypomniał, jak naprawdę ma na imię. Desiree. Ostatnie dni były
najlepszym okresem w jej \yciu. W całym jej \yciu. Ona, Dillon i znalezione dziecko. Rodzina stworzona w
jednej chwili. Na trzy cudowne dni. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •