[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jestem stara i już nie taka głupia. Nigdy nie uwarzyła­
bym napoju miłosnego żonie potężnego pana, gdyby chciała
go dać komuś innemu niż mężowi. Jeżeliby była żoną
chłopa, to może bym to zrobiła, ale tak... Powiedziałam jej,
że jeśli mnie oszuka i da napój komu innemu, przez całe
życie będzie prześladowało ją nieszczęście. Wtedy powie­
działa...
- No, gadaj szybciej! Co powiedziała?
- Powiedziała, że mąż traktuje ją jak dziecko, prawie
jak chłopca. Chciała dać wam coś do picia, żebyście
zaczęli patrzeć na nią jak na kobietę.
Tearle wstał i zrobił dwa kroki ku środkowi chaty. Głową
sięgał sufitu. Ponieważ odwrócił się teraz plecami do starej,
mógł pozwolić sobie na uśmiech. A więc Zared myślała, że
on jej nie pożąda? A on przez cały czas wyobrażał sobie, że
ona tęskni do tego głupawego Colbranda. Szybko zmieniają
się jej uczucia. Ale nie miał zamiaru się za to gniewać. Jeśli
chętnie i z własnej woli pójdzie z nim teraz do łóżka, to
będzie pierwszy krok w odpowiedzi na jego miłość.
która niezbyt chętnie robiła to, czego jej pani od niej
Obejrzał się na kobietę.
- Co jej dałaś?
żądała. Po raz pierwszy od dnia przyjazdu miała ochotę ją
zbesztać. Pokojówka niechętnie odpowiadała na pytania
• udzielała informacji.
Zared chciała włożyć jakąś specjalną szatę. Kilka razy
Musiała pytać, gdzie przechowuje się suknie matki Tearle'a.
233
Tamta zauważyła, że Tearle jest rozbawiony. Znała go
już jako chłopca i zawsze miała wrażenie, że nie jest zły.
Wyprostowała się.
232
s
humor pokojowej.
Wreszcie wszystko było gotowe. Zared wygładziła zło­
cisty materiał sukni i zapytała:
- Czy... hm, dobrze wyglądam?
Jedwab, przetykany złotem, był czerwony, i połączenie
złotoczerwonej sukni z rudawymi włosami Zared i blaskiem
ognia na kominku sprawiało, że wyglądała oszałamiająco.
Margaret z uśmiechem przyglądała się swojej pani.
Dalej nie wiedziała, po co Zared poszła do czarownicy, ale
teraz była już pewna, że nie chodziło o to, by pozbyć się
dziecka innego mężczyzny. Wszyscy ludzie w zamku
' połowa wieśniaków wiedzieli oczywiście, że Jego Lor-
dowska Mość nie spał jeszcze ze swoją małżonką.
- Jesteście, pani, bardzo piękna.
- I nie wyglądam jak chłopiec?
Pokojówka tylko się roześmiała. Zared zaczesała włosy
do tyłu pod śnieżnobiały czepiec, na jej czole błyszczały
rubiny.
235
JUDEDEVERAUX
ZDOBYWCA
Margaret dawała tak wymijające odpowiedzi, że dziewcz
v
najchętniej by ją udusiła. W końcu jednak zaprowadzi)3
swoją panią do garderoby. Tam pomiędzy belami materia}ua
które czekały na skrojenie i uszycie, stała wielka drewni '
skrzynia. Z niechętną miną Margaret otworzyła ją i wycja»
nęła suknię, która błyszczała nawet w tym ciemnym
pomieszczeniu. Była to szata ze złotogłowiu.
Zared nigdy jeszcze nie widziała takiego materiału
Wzięła suknię do ręki, podeszła bliżej światła i podniosła
do góry.
- Co to jest? - zapytała szeptem.
Margaret objaśniła niechętnie, że suknia pochodzi
z Włoch. Z prawdziwego złota wyciągnięto cieniutkie
niteczki i owinięto je później wokół mocniejszych nitek ze
srebra. Następnie przetkano tymi nitkami jedwab. Poza tym
pokojówka powiedziała, że materiał kosztował przeszło
czterdzieści funtów za metr.
Podniecona dziewczyna przyglądała się strojnej szacie.
Była fałdzista i obszerna. Zared nie potrafiła obliczyć, ile
kosztowała, ale zdawała sobie sprawę, że musiała być
warta niemal tyle, ile twierdza jej braci.
Zaczerpnęła tchu, żeby ochłonąć. Znowu zaczęła sobie
wmawiać, że robi to wszystko, aby uchronić rodzinę przed
wojną. Może jej mąż miał rzeczywiście rację i mogliby
spłodzić dziecko, które kiedyś odziedziczyłoby posiadłości
Howardów? Oczywiście, nie byłoby to sprawiedliwe, gdyż
przysługiwały one jej najstarszemu bratu. Ale przynajmniej
w nowym właścicielu płynęłaby również krew Pere-
grine'ów.
- Włożę tę suknię - powiedziała Zared. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •