[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Odrzucić sieć czy drabinę i ujrzeć świat: ująć go bezpośrednio, bowiem każde słowo stanowi
tylko przeszkodę  to jest wła-śnie satori. Ten, kto zalicza Wittgensteina do zenu, uważa, że
dla człowieka, który, jako przedstawiciel Zachodu, wypowie-dział te straszliwe słowa:  O czym
nie można mówić, o tym trzeba milczeć (7) .  istnieje tylko jedna droga ocalenia, a jest nią
satori.
Należy przypomnieć, że gdy adept zaczyna snuć zbyt fine-zyjne myśli, mistrzowie zenu
wymierzają mu policzek, nie żeby go ukarać, ale dlatego, że ów policzek jest takim nawiąza-
niem kontaktu z życiem, który wyklucza refleksję  po pro-stu czuje się go, i koniec.
Wittgenstein wiele razy napominał swoich uczniów, aby nie zajmowali się filozofią, a wreszcie
sam porzucił działalność naukową i wykłady na uniwersytecie, poświęcając się pracy w
szpitalu oraz nauczaniu w szkołach podstawowych na wsi austriackiej. Opowiedział się po
prostu za życiem, doświadczeniem  przeciwko nauce.
Aatwo jest jednak snując analogie i ukazując związki Witt-gensteina z zenem przekroczyć
granice poprawnej egzegezy.
Zeń i Zachód
241
maraswamy, którzy rozwodzili się nad analogiami między myślą hinduską a mistyką
niemiecką, a Suzuki nawet oświad-czył, że w przypadku mistrza Eckharta można mówić o
praw-dziwym satori1*. Tu jednak porównania stają się płynne i wła-ściwie należy powiedzieć,
że mistyczna negacja klasyfikującego rozumu jest motywem stale powracającym w historii
ludzko-ści. A w myśli wschodniej jest motywem stałym.
Założenie, że zeń = mistycyzm, pozwala na wiele po-równań. Wydaje mi się, że po tej linii
właśnie idą badania Blytha, doszukującego się zenu w literaturze anglosaskiej. Przypatrzmy
się na-przykład analizie jednego z wierszy Dante-go Gabriela Rossettiego. Przedstawia on
człowieka udręczo-nego, starającego się znalezć jakiekolwiek rozwiązanie ta-jemnicy ludzkiej
162
egzystencji. Kiedy błąka się wśród pól na próżno szukając jakiegoś znaku lub głosu i kiedy
nagle upada na kolana w postawie modlitewnej, z głową pochyloną ku ziemi, z oczyma
utkwionymi w trawę  spostrzega dziki wil-czomlecz (euphorbia amigdaloides) o
charakterystycznym po-trójnym kielichu: The woodspurge flowered, three cups in one.
Na ten widok dusza owego człowieka otwiera się nagle, niby w jakiejś nieoczekiwanej
iluminacji, i poeta pojmuje:
Prom perfect grief there need not be
Wisdom or even memory,
One thing then learnt remains to me,
The woodspurge has a cup of three *.
14 D.T. Suzuki: Mysticism Christian and Buddhist, London 1957, s. 79 Por. również Sohaku
Ogata: Zeń for the West, London 1959) s. 17-20, gdzie przeprowadzono porównanie między
tekstami zenu a pismami Eckharta.
* Z absolutnego smutku nie rodzi się
Mądrość ani nawet wspomnienie,
Jedna nauka stąd dla mnie płynie,
Wilczomlecz ma potrójny kielich.
16 "  Dzieło otwarte
240
Zeń i Zachód
do Philosophische Untersuchungen. Zauważono uderzającą analogię między jednym z
twierdzeń tego dzieła ( Jasność, której szukamy, to jasność zupełna. Ale to oznacza po prostu,
że problemy filozoficzne powinny zniknąć zupełnie (133) .) a dialogiem między mistrzem Yao-
Shan i uczniem, który go pytał, co właściwie robi, kiedy tak siedzi ze skrzyżowanymi nogami
(Odpowiedz:  Rozmyślałem o tym, co jest poza my-ślą. Pytanie:  W jaki sposób myślisz o
tym, co jest poza my-ślą? Odpowiedz:  Nie myśląc. ). Pewne zdania z Philo-sophische
Untersuchungen  jak to na przykład, że zadanie filozofii miałoby polegać na  nauczeniu
muchy, jak się wcho-dzi do butelki  są znowu wypowiedziami typowymi dla mistrza zenu. A
w Lecture Notes z Cambridge Wittgenstein określił zadanie filozofii jako  walkę z urokiem form
pojęcio-wych , jako leczenie psychoanalityczne, mające uwolnić  tych, którzy cierpią na kurcze
umysłowe, będące wynikiem niepeł-nej znajomości struktur własnego języka . Zbędną rzeczą
jest tu przypomnienie epizodu z mistrzem nalewającym herbatę. Nauki Wittgensteina
określono jako  pozytywizm terapeu-tyczny , jako nauczanie, które  zamiast ofiarować praw-
dę  kieruje na drogę umożliwiającą zdobycie jej własnym wysiłkiem.
Podsumowując, musimy przyznać, że u Wittgensteina rze-czywiście następuje zniknięcie
filozofii w milczeniu przy rów-noczesnym umocnieniu metody rygoryzmu logicznego, wy-
wodzącego się w prostej linii z tradycji zachodniej. Nie od-krywamy tu niczego nowego.
Wittgenstein ma te dwie strony i tę drugą stronę przyswoił sobie pozytywizm logiczny. Nazwa-
nie pierwszej strony  milczenia zenem to w gruncie rze-czy zręczna gra słów, mająca
wskazać na stronę mistyczną.
Wittgenstein bez wątpienia przynależy do wielkiej tradycji
163
mistyki niemieckiej i zalicza się do wielbicieli ekstazy, otchłani
i ciszy, tradycji wywodzącej się od mistrza Eckharta poprzez
Suso do Ruysbroeka. Są tacy, jak na przykład Ananda Coo-
Zeń i Zachód
243
rzecz, the thing itself, bez komentarzy . Pamiętajmy, że adept zenu doskonalący się w jakimś
 akcie , na przykład strzelaniu z łuku, dochodzi do ko-tsu, to znaczy osiąga pewien stopień
ułatwienia w nawiązywaniu kontaktu z samą rzeczą dzięki spontaniczności tego aktu. Ko-tsu
jest interpretowane jako rodzaj satori, satori zaś określa się jako  wizję noumenu (i, można
powiedzieć, jako wizję esencji); jest to takie inten-cjonalne, powiedzielibyśmy, uchwycenie
poznanej rzeczy, które pozwala utworzyć z nią jedność15. Ten, kto stykał się z filozofią
Husserla, potrafi wskazać pewne niezaprzeczalne analogie. Ostatecznie w fenomenologii
mamy wszak do czy-nienia z postulatem takiej kontemplacji rzeczy, która przekra-cza sztywne
schematy intelektualnych i perceptywnych przy-zwyczajeń, z  wzięciem w nawias rzeczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •