[ Pobierz całość w formacie PDF ]

błękitnej wodzie.
- Nie musisz mi tego tłumaczyć. Wszystko rozumiem. W łagodnym
blasku księżyca na skórze Philipa lśniły krople wody. Nagle Carla
odczuła nieodpartą potrzebę dotknięcia go...
- Odwróć się - poprosiła cicho. Kiedy to zrobił, objęła go wpół i
przytuliła się policzkiem do jego pleców. Nieśmiało odszukała palcami
bliznę i schyliła się, by ją delikatnie pocałować. Następnym razem może
nie mieć szczęścia: takie głębokie cięcie może okazać się śmiertelne. Ta
myśl przywołała ją natychmiast do rzeczywistości i Carla opuściła
bezwładnie ręce.
- Zgodziliśmy się na wspólny tydzień  przypomniał Philip,
odwracając się do niej. Obejmował ją teraz i przytulał. - Te wakacje
należą tylko do nas. Nasze życie, nasza praca, nasi przyjaciele zostali w
stanie Waszyngton, my jesteśmy tutaj, w Meksyku, i nic nie powinno
popsuć tego, co nam jeszcze z tego tygodnia zostało - powiedział z taką
determinacją, że nie było sensu zaprzeczać. A poza tym Carla bardzo
chciała, żeby miał rację.
Nic nam tego nie popsuje, pomyślała rozmarzona. Ale rozsądek
natychmiast przywołał ją do rzeczywistości. Wszystko popsuło się już
Anula & Polgara
ous
l
anda
sc
samo.
Pływali razem godzinę. Starali się być blisko siebie, wykorzystując
każdą okazję, żeby się dotknąć lub pocałować; robili wszystko, żeby
tych okazji było jak najwięcej. Kiedy umawiali się na poranne spotkanie,
czuli, że są szczęśliwi. To była cudowna noc.
Leżąc już W łóżku obok pogrążonej w głębokim śnie przyjaciółki,
Carla spojrzała na zegarek. Dochodziła trzecia. Uśmiechnęła się na
wspomnienie! Philipa i natychmiast usnęła.
Bardzo wcześnie, kiedy słońce nie całkiem jeszcze wzeszło, usłyszała
poranną krzątaninę Nancy, która w pośpiechu myła zęby i wybierała
najładniejszą sukienkę. Ziewając, Carla z trudem otworzyła oczy, ale
zaraz zakryte je ręką. Zmusiła się jednak, by usiąść na łóżku.
- Która godzina? - zapytała sennie.
- Szósta - odparła podekscytowana Nancy - Lecimy z Eduardem do
Puerto Vallarta. Mogę wrócić bardzo pózno.
Carla kiwnęła głową na znak, że informacje Nancy do niej dotarły i,
tuląc do siebie ogromną poduszkę, usadowiła się wygodniej na łóżku.
- A! %7łebym nie zapomniała... Mam zaproszenie dla ciebie i
twojego... przyjaciela.
- On ma na imię Philip - przypomniała Carla.
- Oczywiście. - Nancy zaśmiała się beztrosko. - Jak mogłam
zapomnieć? Ale ja ostatnio bujam w obłokach. Chodzi o to, że oboje z
Eduardem chcielibyśmy was zaprosić w sobotę na kolację.
Carla naciągnęła wyżej kołdrę. Oczy jej się same zamykały.
- Dziękuję, przekażę Philipowi - powiedziała sennie. Ale zaraz
zamrugała i nagle całkowicie oprzytomniała. -To będzie ostatni dzień
naszych wakacji.
- Tak, przeleciało jak z bicza trzasł. Do wyjazdu zostało tylko trzy
dni.
- Trzy dni - powtórzyła ze smutkiem Carla.
- Ale musisz przyznać, że, jak dotąd, były to nasze najlepsze
wakacje.
A zarazem najgorsze, dodała Carla w myślach. Co roku marzyła o
wakacyjnym romansie, ale to nie dla niej. W przyszłym roku nawet o
tym nie pomyśli. Jest zbyt uczuciowa na przelotne flirty. Oczywiście, nie
Anula & Polgara
ous
l
anda
sc
każdy mężczyzna jest w stanie wywrzeć na niej takie wrażenie jak
Philip, ale lepiej nie ryzykować. Ma już dosyć nie spełnionych nadziei.
- A słyszałaś, co tu się działo wczoraj wieczorem? Cały hotel aż
trzęsie się od plotek. - Nancy była zbyt podekscytowana, by czekać na
odpowiedz przyjaciółki. - Pewien zwariowany Amerykanin stał koło
basenu i wyśpiewywał miłosne serenady do jakiejś dziewczyny, która
podobno tu mieszka.
Carla znów otworzyła szeroko oczy. Z drzemki nic już nie będzie.
Poczuła, że krew uderza jej do twarzy. Wiedziała, że robi się purpurowa.
- Zwariowany Amerykanin? - powtórzyła, żeby zyskać na czasie.
- Właśnie, Amerykanin. Nie mogę wyobrazić sobie nic bardziej
romantycznego. Każda kobieta oddałaby wszystko za takiego faceta.
- Chyba masz rację - przyznała Carla. Temat nagle stał się
bezpieczny. - Będziesz miała okazję poznać tego zwariowanego
Amerykanina w sobotę wieczorem.
- To był Philip?
- Zgadłaś. - Carla mrugnęła z satysfakcją. - Byłoby to naprawdę
romantyczne, gdyby nie fakt, że wszyscy się na nas gapili. W pobliżu
było akurat bardzo dużo ludzi.
Nancy westchnęła i usiadła koło Carli.
- Eduardo jest też taki romantyczny - szepnęła, zakładając nogę na
nogę i wygładzając zagięcia na białych bawełnianych spodniach. -
Potrafi tak pięknie mówić. Ale czasami sama nie wiem, czy to, co słyszę,
jest chociaż w połowie prawdą. Romantyczne słowa płyną z jego ust tak
gładko, jakby powtarzał je już wiele razy, a jednocześnie robi wrażenie
Uczciwego i szczerego.
- Z czasem przekonasz się, jaki jest naprawdę - wyrwało się Carli.
- Czas to właśnie coś, czego nam brakuje. Już za trzy dni będę w
samolocie i mogę się założyć, że po wakacjach nigdy więcej go nie
zobaczę.
Carla uważnie przyjrzała się przyjaciółce. Nancy była spokojna i
opanowana, nie wyglądało na to, żeby z powodu swoich wątpliwości
przeżywała jakiś wielki dramat.
- Chyba pamiętasz, że chodziło tylko o przelotny romans, który
uatrakcyjni nam tygodniowy urlop w Meksyku?
Anula & Polgara
ous
l
anda
sc
Nancy westchnęła wymownie i w jej szarych oczach pojawił się
smutek.
- Pamiętam, ale powiem ci, że ze mną jest chyba coś nie w porządku.
Przez całe lata obie robiłyśmy wszystko, żeby mieć cudowne wakacje.
Jezdziłyśmy do najatrakcyjniejszych miejscowości. Byłyśmy w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •