[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaprojektowane w ten sposób, żeby mogły służyć jako bezpieczne kryjówki. Nie istnieje
ukryte przejście, którym mogliby przedostać się skrytobójcy. Prawdę mówiąc, całą fortecę
wzniesiono tak, aby była niemożliwa do zdobycia.
Jaina parsknęła.
- Może powinna pani zwolnić z pracy królewskiego architekta - zasugerowała.
Tenel Ka sięgnęła do pasa i wyciągnęła z kieszeni cienką, wytrzymałą linkę
zakończoną rozkładaną kotwiczką.
- Nie widzę innego sposobu - oświadczyła. - Musimy uciec w ten sam sposób, w jaki
istoty przedostały się do fortecy. Nie tylko powinniśmy opuścić twierdzę, ale musimy
wynieść się z tej wyspy.
- Dokąd mamy uciekać, Tenel Ka? - zapytał Jacen. - Przebywamy tu jak w więzieniu.
- Mam! - krzyknęła Jaina, która zrozumiała, co planuje jej przyjaciółka. - Skorzystamy
z jakiegoś szybkiego ścigacza i popłyniemy nim w stronę lądu. To nasza jedyna szansa.
Surowa matriarchini podeszła do okna i spojrzała na niemal pionową skalną ścianę.
- Czy chciałaś przez to powiedzieć, że zejdziemy po linie? - zapytała, zwracając się do
wnuczki.
- Tak, babciu - odparła Tenel Ka, starannie zaczepiając ramiona kotwiczki o kamienny
parapet okna. - Chyba że wolisz skorzystać ze swoich dyplomatycznych umiejętności, żeby
147
dojść do porozumienia z Bartokkami.
W surowych oczach matriarchini pojawiły się stanowcze błyski.
- Jeszcze nigdy nie pozwoliłam, by ktokolwiek oprócz mnie decydował o moim losie -
rzekła Ta a Chume. - Wolę runąć w przepaść, uciekając, niż zginąć, zamordowana we własnej
sypialni przez gigantyczne pajęczaki. A zatem, niech tak się stanie. Jak proponowałaś,
spróbujemy zejść po linie.
Tenel Ka pokręciła głową.
- Nie, babciu. Zejdziemy po linie - poprawiła. - Prób nie ma.
Jaina szarpnęła linkę. Zaczepiona kotwiczka nie puściła.
- W takim razie wynośmy się stąd - oświadczyła.
Lowbacca zabeczał, wtrącając jakąś uwagę. Em Teedee natychmiast zapiszczał:
-O rety! Czy naprawdę to konieczne?
Kiedy Wookie w odpowiedzi groznie warknął, z głośnika miniaturowego androida-
tłumacza wydarło się elektroniczne westchnienie.
- Pan Lowbacca jest zdania, że będzie najrozsądniej, jeżeli zejdzie pierwszy... i,
niestety, jestem zmuszony przyznać, że ma rację. Ma dużo doświadczenia we wspinaniu się i
schodzeniu, a poza tym jest silny i kiedy znajdzie się na dole, będzie mógł trzymać naprężoną
linkę, tak aby mogli zejść pozostali.
- Nie sposób sprzeciwić się logice tego rozumowania - przyznała Jaina. - Schodz,
Lowie.
Podczas gdy Em Teedee nie przestawał piszczeć, ostrzegając przed
niebezpieczeństwami, młody Wookie zniknął za parapetem i zawisnął nad przepaścią,
powierzając połyskującej cienkiej lince cały ciężar ciała. Pózniej, chwytając ją na przemian
raz jedną długą ręką, a raz drugą, zaczął schodzić, od czasu do czasu odpychając się od
pionowej ściany. Stopniowo płaczliwe piski Em Teedee stawały się coraz cichsze, aż w końcu
Lowie stanął u stóp wieży. Cofnąwszy się o krok od muru, szarpnął linkę.
- Dobrze - odezwała się Tenel Ka.
Wytrwałość wreszcie opłaciła się Bartokkom, nieustannie atakującym opancerzone
drzwi komnaty. Jeden zawias zgrzytnął i wyskoczył z muru, a róg drzwi z głośnym
skrzypnięciem wygiął się do środka pomieszczenia. Natychmiast skrytobójcy, gniewnie
skrzecząc, wsunęli przez otwór długie pazury, ostre jak brzytwy.
- Nie mamy ani chwili do stracenia - rzekła Tenel Ka, zwracając się do blizniąt. -
148
Teraz wasza kolej. Linka utrzyma was oboje.
- Powinniśmy być ostrożni - odezwał się Jacen.
Od strony drzwi doleciało głośniejsze grzechotanie. Gruba metalowa płyta ponownie
zaskrzypiała, wyginając się jeszcze bardziej.
- Chyba nie stać nas na taki luksus - odparła zwięzle Jaina. - Na co jeszcze czekamy?
Przyklękła na parapecie, chwyciła linkę i zaczęła się opuszczać, odbijając się od
czarnych śliskich głazów muru.
Jacen szybko poszedł w ślady siostry. Linka była cienka, a schodzenie bardzo trudne,
ale oboje posługiwali się technikami Jedi, żeby zmniejszyć ciężary ciał i utrzymać
równowagę. Kiedy znalezli się w połowie drogi, ujrzeli Lowbaccę, który stał na odłamku
skały i rozstawiwszy nogi, trzymał koniec linki.
Zanim Jaina zdążyła stanąć u stóp wieży, uniosła głowę i ujrzała Tenel Ka i jej babkę,
stojące na krawędzi kamiennego parapetu. Matriarchini, która nie mogła wystarczająco silnie
uchwycić cienkiej linki starczymi dłońmi, starała się zachować równowagę, obejmując
wnuczkę w pasie. Pragnąc zwiększyć siłę tarcia i panować nad szybkością schodzenia, młoda
wojowniczka owinęła linkę jeden raz wokół ramienia.
Chwyciwszy ją z całej siły, powoli odchyliła ciało do tyłu, w taki sposób, aby sploty
prześlizgiwały się między palcami. Po chwili wsparła mocno stopy o zewnętrzną ścianę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •