[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zniszczyć życie, wszystko jedno, czyje życie?
Patrzyła na niego badawczo. Jej oczy pociemniały. Nagle wyszeptała:
- Nie. Ma pan rację. Nie chciałabym.
Potem odwróciła się i szybko wyszła z pokoju.
Japp przeciągle zagwizdał.
- No, ależ ze mnie idiota! - rzekł.
Poirot usiadł i uśmiechnął się do niego uprzejmie. Przez dłuższy czas obaj
milczeli.
- Nie morderstwo upozorowane na samobójstwo, lecz samobójstwo zrobione tak, aby
wyglądało na morderstwo! - przerwał ciszę Japp.
- Tak, ale także bardzo zręcznie zrobione, bez żadnej przesady.
- A ten neseser? - spytał nagle Japp. - Co z tym neseserem?
- Ależ mój drogi, mój najdroższy przyjacielu, już ci mówiłem, że on nie przyda
się na nic. Nie ma żadnego znaczenia.
- Dlaczego więc...?
- Chodziło o kije golfowe. O kije golfowe, Japp. To były kije dla gracza
leworęcznego. Jane Plenderleith przechowywała swoje kije w Wentworth. Te ze
30
schowka należały do Barbary Allen. Nie ma się co dziwić, że dziewczyna, jak wy
to mówicie, miała pietra, kiedy otworzyliśmy skrytkę pod schodami. Jej cały plan
mógł się zawalić. Myślała błyskawicznie, szukając ratunku. Nagle zobaczyła to,
co i my zobaczyliśmy. Zrobiła więc najlepszą rzecz, jaką mogła w tym momencie
uczynić: spróbowała zwrócić naszą uwagę na fałszywy przedmiot. Powiedziała więc
na widok neseseru: "To mój. Przywiozłam go z sobą rano. Nic w nim nie ma". I
miała nadzieję, że tym sposobem skieruje nas na fałszywy trop. Z tego samego
powodu, kiedy następnego dnia usunęła kije golfowe, zabrała też z sobą ten
neseser, co w efekcie - jak to się mówi? - wyprowadziło cię w las.
- Wywiodło w pole. Czy naprawdę sądzisz, że tym prawdziwym przedmiotem...
- Zastanów się dobrze, mój drogi. Gdzie najlepiej można ukryć kije do golfa? Nie
można ich spalić ani wyrzucić do śmietnika. Porzucić je gdzieś? Mogłyby zostać
odniesione przez jakiegoś uczciwego znalazcę. Panna Plenderleith wzięła je z
sobą na partię golfa. Poszła do klubu, zabrała swą torbę, a własne kije
pozostawiła. Do torby wsadziła kije pani Allen. Potem rzekomo poszła grać (a
udała się w tym celu bez pomocnika). Bez wątpienia co pewien czas przełamywała
któryś kij na pół i wpychała głęboko w krzaki, a w końcu wyrzuciła też pustą
torbę. Jeżeli ktoś znajdzie połamane kije golfowe, nie będzie tym faktem
zaskoczony, bowiem zdarza się, że rozwścieczeni gracze potrafią złamać wszystkie
kije! To taka gra!
A ponieważ panna Plenderleith zdała sobie sprawę, że możemy interesować się jej
poczynaniami, musiała wymyśleć coś, co wprowadziłoby nas w błąd. Wobec tego
ostentacyjnie wrzuciła neseser do jeziora. I taka jest, mój - przyjacielu,
prawda o tajemnicy nesesera.
Japp przez chwilę patrzył w milczeniu na Poirota. Potem wstał, klepnął go po
ramieniu i wybuchnął śmiechem.
- Niezle, staruszku, niezle! Daję słowo, przewyższyłeś mnie! Zasłużyłeś na
deser. Idziemy coś przekąsić?
- Z przyjemnością, mój drogi, ale nie chcę deseru. - Wolę omelette aux
champignons, blanquette de veau, petits pois a la Française* i na koniec - baba
au rhum*.
- Prowadz! - rzekł Japp.
NIEWIARYGODNA KRADZIE%7Å‚
ROZDZIAA PIERWSZY
Kiedy lokaj podawał suflet, lord Mayfield pochylił się z poufałością do swej
sąsiadki z lewej strony, lady Julii Carrington. Znany był jako doskonały
gospodarz i zadawał sobie wiele trudu, aby sprostać tej opinii. Chociaż kawaler,
zawsze był czarujący dla kobiet.
Lady Julia Carrington była czterdziestoletnią, energiczną, wysoką i bardzo
szczupłą brunetką. Była jeszcze urodziwa, miała szczególnie piękne ręce i stopy.
Zachowywała się wybuchowo i niecierpliwie, jak kobieta, która żyje w ciągłym
napięciu. Po przeciwnej stronie okrągłego stołu siedział jej mąż, generał
lotnictwa sir George Carrington. Zaczynał karierę w marynarce wojennej i od tego
czasu zachował jowialność byłego marynarza. %7łartował i śmiał się do pięknej pani
Vanderlyn, która siedziała po drugiej stronie gospodarza.
Pani Vanderlyn była piękną blondynką. Mówiła z lekkim amerykańskim akcentem, nie
brzmiało to jednak nieprzyjemnie dla ucha.
Po drugiej stronie sir George'a Carringtona siedziała pani Macatta - posłanka do
parlamentu. Pani Macatta miała opinię autorytetu w dziedzinie budownictwa
mieszkaniowego i dobroczynności na rzecz dzieci. Nie mówiła, lecz raczej
wykrzykiwała krótkie zdania i na ogól wzbudzała popłoch. Było więc może
naturalne, że generał lotnictwa wolał zwracać się do sąsiadki z, prawej strony.
Pani Macatta, gdziekolwiek się znajdowała, zawsze mówiła o sprawach zawodowych,
teraz, wyrzucała z, siebie krótkie zdania na temat swoich zainteresowań,
skierowane do sąsiada z lewej strony, młodego Reggie'ego Carringlona.
Reggie Carrington miał dwadzieścia jeden lat i kompletnie nie interesował się
sprawami budownictwa mieszkaniowego ani dobroczynnością na rzecz dzieci. W
przerwach wtrącał tylko: "to straszne" lub: "absolutnie się z panią zgadzam" - i
31
odpływał myślami gdzie indziej. Pan Carlile, prywatny sekretarz lorda Mayfielda,
siedział pomiędzy młodym Reggie'em a jego matką. Był to blady młodzieniec z
pince-nez, roztaczający wokół siebie aurę powściągliwości. Mówił niewiele, ale
zawsze był gotów do potrzymania nie klejącej się rozmowy. Zauważywszy, że Reggie
Carrington dyskretnie ziewa, pan Carlile nachylił się i zapytał panią Macattę o
jej akcjÄ™ "Zdrowie dzieci".
Wokół stołu w przyćmionym bursztynowym świetle krążył lokaj wraz z dwoma
służącymi, oferując rozmaite dania i nalewając wino. Lord Mayfield płacił
olbrzymią pensję swemu kucharzowi i był wielkim koneserem win.
Chociaż stół był okrągły, jednak nikt nie miał wątpliwości, kto jest
gospodarzem. Miejsce, które zajmował lord Mayfield, było niewątpliwie
najważniejsze przy stole. Ten potężny mężczyzna, z gęstymi siwymi włosami, o
kwadratowych ramionach, olbrzymim prostym nosie i lekko wypukłym podbródku, miał
twarz, którą łatwo było karykaturować. Podobnie jak sir Charles McLaugh-lin,
lord Mayfield łączył karierę polityka z dyrektorowaniem pewnej firmie
konstrukcyjnej. Sam był doskonałym inżynierem. Tytuł lordowski uzyskał przed
rokiem i w tym samym czasie został ministrem obrony.
Podano deser, a do niego po kieliszku porto. ChwytajÄ…c spojrzenie pani
Vanderlyn, lady Julia wstała. Kiedy kobiety opuściły pokój, jeszcze raz podano
porto. W rozmowie przez chwilę omijano istotne tematy. W końcu sir George
powiedział:
- Reggie, mój chłopcze, sądzę, że chciałbyś przyłączyć się do towarzystwa w
salonie? Lord Mayfield nie miałby nic przeciw temu.
Chłopiec domyślił się, o co chodzi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •