[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przerażał. Lecz nawet jeśli się na nim tylko opierała,
nie mogła udawać, że nie jest nim zafascynowana, a to
z kolei utrudniało jej przebywanie w jego towarzy-
stwie. Czyniło jego obecność niełatwą do zniesienia.
Pragnęła bowiem, żeby i on zwrócił na nią uwagę,
żeby zobaczył w niej wreszcie kobietę. Pierwszy raz
od lat chciała pokazać komuś swą kobiecość i wy-
glądać tak, jak powinna wyglądać kobieta. Jednakże
przeglądając się w lustrze pewnego ranka, miała tylko
ochotę wybuchnąć gorzkim płaczem. Nie było w niej
materiału, z którego można by coś wyrzeźbić.
Widziała niejedno zdjęcie gwiazd filmowych, które
bez makijażu wyglądały równie kiepsko jak ona, ale
ona nie miała za grosz pojęcia, jak dodać sobie urody.
Jej włosy, długie i lśniące, wymagały konkretnej
fryzury. Brwi były prawie niewidoczne, tak wypło-
wiały od słońca. Mogła się pochwalić nie najgorszą
figurą, ale wstyd nie pozwalał jej podkreślać swoich
kształtów. Może jednak nie należy wpadać w tym
względzie w przesadę, pocieszała się po cichu. Lata
Diana Palmer
37
całe zajęło jej wyzwalanie się z mocy złych doświad-
czeń i brutalnej szczerości pierwszego mężczyzny, na
którego zastawiła sidła.
Ostatecznie związała włosy w dwa długie kucyki,
obwiązując je indiańskimi koralikami. Odpowiadał jej
ten styl, zwłaszcza że jej babka ze strony ojca była
pełnokrwistą Apaczką. Żałowała tylko, że jej twarz nie
dorównuje urodą włosom. Cóż, cuda się zdarzają.
Może pewnego dnia i jej trafi się cud. I Tyler ją polubi.
Lekko pociągnęła wargi szminką i włożyła nowiut-
kie dżinsy, jedyne we właściwym rozmiarze, które
opinały jej figurę, oraz dzianinową bluzkę, po czym
uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze. Na-
prawdę nie wyglądała najgorzej, poza tą nieszczęsną
twarzą. Może powinna ją schować w jutowy worek...
Nie zdążyła jednak poużalać się nad sobą dłużej, bo
Bella zawołała ją na dół na lunch. Nell wpadła do
kuchni, czując, że od tygodni nie przepełniała jej taka
energia. Czuła się jak nowo narodzona, pełna wiary
w siebie, zmieszanej jedynie z odrobiną onieśmiele-
nia. Po prostu rozkwitała.
Pustynię tymczasem nawiedził deszcz, gościom
zepsuły się humory, a praca na ranczu stała się
niebezpieczna. Robotnicy pracowali po godzinach,
trzymając bydło i konie z dala od wyschniętych koryt
rzecznych, które mogą przynieść gwałtowną śmierć,
kiedy nagle wypełnia je woda deszczowa. Trzy dni
trwała ulewa i potop, dwoje z gości zdecydowało się
na powrót do domu. Pozostała ósemka postanowiła
38
PUSTYNNA GORĄCZKA
przetrwać ten kataklizm. Ich upór wywoływał uśmiech
na twarzy Nell, która umilała im pobyt, jak tylko
mogła.
Goście jadali zwykle posiłki godzinę po Nell,
Tylerze i Belli w ogromnej, udekorowanej dębowym
drewnem jadalni z ciężkimi krzesłami i masywnym
stołem oraz wygodnymi meblami wypoczynkowymi.
Tego dnia Tyler nie pokazał się, za to Bella uwijała się
właśnie z talerzami, kiedy ujrzała panią tego domu
i omal nie upuściła tacy na podłogę.
– To ty, Nell? – zdumiała się, kiwając szpakowatą
głową.
– A kogo się spodziewałaś? – spytała Nell roze-
śmiana. – Wiem, że nie wygram konkursu piękności,
ale czy nie wyglądam lepiej?
– O wiele lepiej – potaknęła uprzejmie Bella. – Och,
kochanie, nie rób tego więcej. Nie szykuj sobie sama...
Nell wstrzymała oddech.
– Niby czego? – spytała.
– Podajesz mu wszystko pod nos – odparła gospo-
dyni. – Przyszywasz mu guziki do koszul, dbasz, żeby
miał sucho i ciepło, kiedy pada. Pichcisz mu różne
specjały w kuchni. A teraz jeszcze to. Kochanie, to
dżentelmen, który jeszcze niedawno był bardzo boga-
ty. On zna świat. – Zmartwiła się nie na żarty. – Nie
chciałabym pozbawiać cię złudzeń, ale on przywykł
do innego rodzaju kobiet. Traktuje cię uprzejmie, ale
to wszystko. Nie bierz jego galanterii za prawdziwą
miłość. Nie popełniaj znowu tego samego błędu.
Diana Palmer
39
Twarz Nell spurpurowiała. Nie zdawała sobie spra- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •