[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Washingtona jako zdrajcę, zanim doszło do zwycięskiej rewolucji. Jeśliby się wydarzyło coś
takiego, moglibyśmy do dzisiaj być brytyjską kolonią. Możliwe więc, że istnieje gdzieś jakiś
inny świat, gdzie coś takiego miało miejsce. Możliwe, że istnieje nieskończona liczba takich
światów, z których każdy jest następstwem jakiegoś prawdopodobieństwa, wyboru czy
selekcji.
- To tylko teoretyczne dywagacje - powiedział Troy.
- Zgadza się - odparł Kleiman. - Oznacza to, że jesteśmy w punkcie, z którego
wyszliśmy. Jeśli istnieje teoria równoległych możliwości, to to co McCulloch zrobi, cofając
się w czasie, nie ma dla nas żadnego znaczenia, to nas nie dotyczy. Jeśli nie udało mu się
niczego zdziałać, to nasz świat pozostanie nie zmieniony. Jeśli jednak udało mu się
zrealizować ten szatański plan, oznacza to, że rozpoczął nowe odgałęzienie w czasie; to
również nas nie dotyczy. Gdyby jednak czas mógł w stosunku do nas ulec zmianie, a nie
doszło do tego, jest to równoznaczne z jego porażką.
- Zapomniał pan o jeszcze jednej możliwości - powiedział Troy. - Może nie zdołał
zrealizować swojego planu, bo ktoś mu w tym przeszkodził. Ktoś z drugiej polowy
dwudziestego wieku, kto wiedział co on knuje, kto cofnął się w czasie i zapobiegł zmianie
historii.
- Interesująca spekulacja - zgodziła się Roxanne. - Nigdy nie będziemy w stanie jej
potwierdzić. To kolejny paradoks czasu. Albo pułkownik przegrał, bo takie było jego
przeznaczenie, zatem nie ma potrzeby, by ktoś go zatrzymywał albo ktoś z terazniejszości
powstrzyma! go, wiedząc jednak, że został powstrzymany i nie ma sensu go powstrzymywać.
Co się stało, to się nie odstanie. To nie nasz problem.
- Wciąż uważam, że nie można tego tak zostawić - powiedział ponurym głosem Troy.
- Nie mogę o nim zapomnieć. Nie mogę zapomnieć o tym, co zrobił i co jeszcze może zrobić.
Nie mogę pozbyć się myśli, że ktoś jednak musi go powstrzymać.
- Gdyby tylko było to możliwe... Ale jak to zrobić? - zapytał Kleiman. - Wątpię, by
ktokolwiek był w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Uciekając w czas, uciekł od
odpowiedzialności. W tej sytuacji jedyne co możemy zrobić, co będzie najlepsze, to
zapomnieć o nim. Może nam się to udać, jeśli skoncentrujemy się na fakcie, że on umarł dla
nas, dla naszego świata, bardzo dawno temu.
- Tak, to dobre rozwiązanie dla nas, ludzi żyjących dzisiaj - zgodził się Troy. - Ale co
z tymi, dla których podróż pułkownika nie będzie obojętna? Wiemy, że on jest tam w
przeszłości i realizuje swoje mordercze plany. Nie ma sposobu, by to zmienić?
- Wątpię - powiedział Kleiman. - Cóż możemy zrobić? Wysłać wiadomość do
dziewiętnastowiecznej policji? Ostrzec ich, żeby uważali na McCullocha ściganego za
morderstwa popełnione w następnym stuleciu?
- Zdaję sobie sprawę, że to niewykonalne, ale macie przecież wehikuł czasu. Można
go chyba wykorzystać w jakiś sposób i powstrzymać szaleńca. Gdyby tylko dało się wysłać
za nim jakiś oddział... Nie potrzeba nawet oddziału, wystarczyłby jeden mężczyzna. Jeden
zdecydowany mężczyzna. McCulloch nie spodziewałby się takiego obrotu sprawy. Nie mógł
przewidzieć tego, że ktoś będzie go ścigał w czasie.
- Zgoda. Jednak nie można od nikogo oczekiwać, by zrobił to, o czym mówisz, by
zostawił świat, gdzie się urodził i przeniósł się do przeszłości w bardzo niebezpieczny okres,
wiedząc, że to nieodwracalne, że to podróż w jedną stronę. Nie, Troy; zapomnij o tym.
Pułkownika nie ma tutaj. To dobre rozwiązanie.
- Tak, wiem, że nam w terazniejszości nic nie zagraża, ale nie mogę zapomnieć, że on
ciągle gdzieś, czy raczej kiedyś, przysparza poważnych kłopotów.
- Przeanalizowaliśmy dokładnie całą sytuację - powiedział Kleiman. - Nic nie
możemy zdziałać. Myślę, iż uwierzysz, że zadałeś pytanie, na które nie ma odpowiedzi.
Uciekł sprawiedliwości, przemieszczając się w przeszłość. Najlepszą rzeczą, jaką możesz
zrobić, to zapomnieć o nim. Dla współczesnego świata on umarł i dawno temu został
pochowany.
- Nie - powiedział Troy. - Nie zapomnę go. - Powiedział to twardo, bez cienia emocji.
Podjął decyzję, która dojrzewała w nim przez ostatnie cztery dni. Teraz był gotów do
powiedzenia tego na głos. - McCulloch nie ucieknie, ponieważ ja idę za nim.
ROZDZIAA 19
Po słowach Troya zapanowało dłuższe milczenie. Kleiman usiłował coś powiedzieć,
ale zmienił zamiar. W końcu odezwała się Roxanne Delcourt.
- To bardzo poważna decyzja. Czy dokładnie ją przemyślałeś?
- Niezupełnie. Kierowałem się bardziej emocjami niż logiką. Byłem związany z tą
sprawą od samego początku. Tylko raz spotkałem się z pułkownikiem. Nie wzbudził we mnie
żadnych pozytywnych uczuć. Kiedy popełnił te zbrodnie, wiedziałem, że to dopiero początek,
drobna cząstka jego szatańskiego planu. Znienawidziłem tego człowieka. Ktoś go musi
powstrzymać i wygląda na to, że jestem jedyną osobą, która może to zrobić. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •