[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaprowadzisz nas znowu do domu, gdzie będziemy mogli iść i zbierać krenoj, daleko od tego
strasznego miejsca.
- Niektóre dziewczyny jest cholernie łatwo zadowolić. Ogólnie rzecz biorąc, to właśnie miałem
na myśli, z tym tylko wyjątkiem, że pójdziemy w zupełnie drugą stronę, tak daleko od twoich
krenojadów, jak mi się uda.
Ijale słuchała uważnie, mieszając zupę jedną ręką, a drugą drapiąc się pod skórzaną odzieżą.
Jason uzmysłowił sobie, że również się drapie i sądząc po obolałych miejscach na skórze, robił to
cholernie często od chwili, kiedy wyciągnięto go z oceanu tej niegościnnej planety.
- Dosyć tego! - wybuchnął. Podszedł do drzwi i zaczął w nie łomotać. - Wiem, że to miejsce ma
niewiele wspólnego z cywilizacją, ale nie widzę powodu, dla którego nie moglibyśmy się tu
urządzić tak wygodnie, jak to możliwe. - Rozległo się brzęczenie łańcuchów i rygli, po czym w
drzwiach pojawiła się ponura facjata Narsisiego.
- Dlaczego hałasujesz? Co się stało?
- Potrzebuję wody, dużo wody.
- Przecież masz wodę - stwierdził zdziwiony Na-rsisi i wskazał kamienny dzban, stojący w kącie.
- Tyle wody powinno starczyć na wiele dni.
- Według twoich wymagań Nars, staruszku, ale nie moich. Chcę przynajmniej dziesięć razy
więcej
i chcę mieć ją zaraz. I trochę mydła, jeżeli znajdziecie je w tym barbarzyńskim miejscu.
Po długiej sprzeczce Jason ostatecznie postawił aa swoim, tłumacząc, że woda jest mu potrzebna
do rytualnych ceremonii, które mają zapewnić pomyśli ność jutrzejszej pracy. Przyniesiono ją w
zadziwiającej kolekcji rozmaitych pojemników, razem z płytką misą pełną miękkiego mydła.
- No, to do roboty - zarechotał Jason. - Zdejmuj ubranie, mam dla ciebie niespodziankę. *
- Tak, Jason - odparła Ijale, uśmiechając się radośr nie i kładąc na wznak. -
- Nie! Będziesz się kąpać. Nie wiesz, co to takiego kąpiel?
- Nie - odrzekła i zadrżała. - Ale to brzmi, jak coś złego.
- Stań tutaj i ściągaj ubranie - rozkazał, wskazując dziurę w podłodze. - To będzie odpływ - w
każdym razie woda, którą tu wlałem, spłynęła.
Woda została podgrzana na piecyku, ale Ijałe wciąż siedziała, skulona pod ścianą i zadygotała,
gdy ją oblał. Wrzasnęła, gdy zaczai wcierać mydło w jej włosy i musiał zakryć jej usta dłonią, by
krzyki nie sprowadziły straży. Sam również namydlił głowę i czuł, jak skóra zaczęła rozkosznie
świerzbić. Trochę mydła dostało mu się do uszu, zagłuszając dzwięki i dopiero ochrypły krzyk
Mikaha pozwolił mu się zorientować, że drzwi są otwarte. Samon stał z wyciągniętym palcem,
trzęsąc się z oburzenia, a przez jego ramię zerkał Narsisi zafascynowany dziwaczną ceremonią
religijną.
- Cóż za hańba! - grzmiał Mikah. - Zmusiłeś tf
biedną istotę, by poddała się twej woli, poniżyłeś ją, zdarłeś z niej odzież i patrzysz na nią, choć
nie jesteście połączeni uświęconym przez prawo związkiem małżeńskim. - Osłonił oczy
uniesionym ramieniem. - Jesteś zły, Jasonie, jesteś demonem zła i musi cię dosięgnąć ramię
prawa...
- Won! - ryknął Jason i obróciwszy Mikaha, wyrzucił go za drzwi podpatrzonym u Ch'aki kopnia-
kiem. - To zło istnieje tylko w twoich myślach, ty wredny hipokryto! Wyszorowałem tę
dziewczynę po raz pierwszy w jej życiu i powinieneś dać mi medal za krzewienie higieny wśród
tubylców, zamiast drzeć się tutaj!
Wypchnął obu intruzów za drzwi i wrzasnął na Narsisiego. - Chciałem, żebyś mi przyprowadził
tego niewolnika, ale nie teraz! Zamknij go, a rano przyprowadz z powrotem. Zatrzasnął z hukiem
drzwi i pomyślał sobie, że musi zadbać, by założono rygiel także od wewnętrznej strony.
Ijale dygotała. Jason spłukał z niej pianę ciepłą wodą i podał kawałek czystego futra, by się nim
wytarła. Teraz, po usunięciu brudu, jej ciało wyglądało młodo i silnie. Piersi miała jędrne,
szerokie biodra... Nagle przypomniał sobie oskarżenie Mikaha. Mrucząc że złości pod nosem,
odwrócił się, rozebrał i wyszorował dokładnie, a potem wyprał ubranie w pozostałej wodzie.
Dawno nie doświadczane uczucie zystości znowu podniosło go na duchu i nucił z cicha, gasząc
lampę i wycierając w ciemności. Położył się, przykrył futrami i właśnie obmyślał, jak zabierze się
jutro rano do pracy nad silnikiem, gdy poczuł jak
przytula się do niego gorące ciało Ijale, natychmiast odpędzając wszelkie problemy techniczne.
- Jestem - powiedziała zupełnie niepotrzebnie.
- Tak - odparł i odkaszlnął. Czuł, że ma pewne kłopoty z mówieniem. - Nie to miałem na myśli,
robiąc ci kąpiel...
- Nie jesteś za stary. O co więc chodzi? - powiedziała zaskoczona.
- Po prostu nie chcę wykorzystywać... musisz to zrozumieć... Był nieco zmieszany.
- Co to znaczy? Jesteś jednym z tych, którzy nie lubią dziewcząt! - zaczęła płakać i poczuł jak
drży.
- Wlazłeś między wrony... - westchnął i pogładził ją po plecach.
Na śniadanie znowu były krenoj, ale Jason czuł się zbyt dobrze, by zwracać na to uwagę. Był
wyszorowany i czyściutki, nawet przestała go swędzić rosnąca broda. Metalizowany materiał
pyrrusańskiego kombinezonu wysechł prawie natychmiast po upraniu, miał więc na sobie również
czyste ubranie. Ijale wciąż dochodziła do siebie po psychicznym wstrząsie spowodowanym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •