[ Pobierz całość w formacie PDF ]

On te\ nie przykładał, w ka\dym razie w tej chwili. Wyczyścił więc maszynę, wypili drinka,
po czym pomógł jej zało\yć płaszcz, po czym wyszli.
Kiedy zje\d\ali windą na drugie piętro piwnicy, zapragnął, by świat znowu się skończył, ale
się nie skończył.
,,W tej chwili \yje w tym kraju około jeden bilion osiemdziesiąt milionów ludzi, z których
pięćset sześćdziesiąt milionów posiada prywatne samochody. Jeśli przyjąć, \e na jednego człowieka
przypada po dwie piędzi ziemi, a na jeden pojazd około sto dwadzieścia, łatwo obliczyć, \e podczas
gdy ludzie zajmują dwa biliony sto sześćdziesiąt milionów piędzi ziemi, to samochody zagarniają
sześćdziesiąt siedem i dwie dziesiąte biliona piędzi, czyli około trzydzieści jeden razy więcej
powierzchni ni\ cały rodzaj ludzki. Jeśli w tej chwili połowa ogólnej ilości pojazdów pozostaje w ruchu
i jeśli w ka\dym z nich znajduje się po dwoje ludzi, nasza proporcja zmienia się na czterdzieści siedem
do jednego, na korzyść samochodów.
Gdy tylko ziemia zamieni się w wybrukowaną równinę, zaś ludzie albo powrócą do mórz, skąd
się wzięli, dobrowolnie obierając \ycie pod powierzchnią ziemi, albo wyemigrują na inną planetę,
wtedy być mo\e ewolucja technologiczna będzie mogła przebiegać wedle schematów, które statystyki
na razie zachowują do wiadomości własnej .
Sybil K. Delphi, Professor Emeritus Adres na dzień nadania stopnia naukowego Broken Bock
State Teachers' College Shotover, Utah
Tatusiu,
Pokuśtykałem ze szkoły na postój taksówek, a stamtąd pojechałem do aeroportu na tutejszą
Wystawę Lotnictwa - Zewnętrzną, jak ją nazwano (okay, przesadziłem z tym ,,kuśtykaniem , w ka\dym
razie musiałem pilnie patrzeć, jak stawiam nogi). Całość tak została pomyślana, by zwieść na
pokuszenie chłopców i zaprząc ich na pięć lat do wiadomego kieratu. Chocia\ zdawałem sobie z tego
sprawę, a jednak mnie to wzięło. Chętnie bym się zaciągnął. Chętnie bym poleciał na wyprawę.
Myślisz, \e gdy ju\ będę w stosownym wieku, to mnie wezmą? To znaczy nie do pracy przy biurku, ale
w przestworza. Myślisz, \e to mo\liwe?
Zrobię to.
Był tam te\ cholerny jakiś colonel (przepraszam za tę francuszczyznę), który widząc
pozostawionego samemu sobie chłopczyka, przyciskającego nos do wielkich szyb, postanowił wcisnąć
mu coś w podświadomość. Cudownie! Przepchnął mnie przez Galerię i pokazał wszystkie te kawałki
opiewające triumfy naszych dzielnych chłopców, począwszy od Bazy Księ\ycowej do portu na Marsie.
Musiałem te\ wysłuchać kazania o Wielkich Tradycjach Słu\by i dać się wciągnąć do sali projekcyjnej,
gdzie na celuloidowej taśmie świetnie bawili się kadeci, tocząc zapasy w stanie niewa\kości, ,,a
wszystko tu, to umiejętności, tę\yzna nic nie pomo\e . Z zabarwionej atramentem wody rzezbili te\
w powietrzu dziwne kształty, a na poszyciu statku zaprawiali się w sztuce walki. Och, radości!
Mówiąc jednak zupełnie serio, przyznaję, \e chętnie znalazłbym się wśród nich, gdy będą
zakładać Piątkę - Bazę Zewnętrzną. i chciałbym się tam znalezć nie dlatego, \e uległem bzdurnej
gadaninie reklam i tym podobnych idiotyzmów, lecz dlatego, \e jak myślę, ktoś w miarę wra\liwy
powinien rejestrować to, co się tam będzie działo. Wiesz, taki korespondent wojenny. Jak Francis
Parkman, Mary Austin, ktoś taki. Dlatego postanowiłem, \e się zaciągnę.
Kadet lotnictwa z pagonami \ółtodzioba nie musi się jednak obawiać protekcji. Staliśmy na
balkonie, patrzyliśmy, jak startują statki, a on zachęcał mnie, bym poszedł, przyło\ył się do nauki
i pewnego dnia, być mo\e, uniósł się w jednej z takich maszyn. Nie spieszyłem się z informacjami, \e
wskutek umysłowego niedorozwoju maturę będę miał parę lat wcześniej, ni\ to przepisano, i nim
mo\na z nią zrobić coś sensownego, choćby nawet zaciągnąć się do kadetów. Patrzyłem tylko, jak
startuje statek i powiedziałem: ,,Za dziesięć lat od tej chwili będę spoglądał w dół, nie do góry .
a wtedy on mi opowiedział, jak cię\ki musiał przejść trening, tak, \e ju\ nie spytałem go, jak znosi ten
wszawy przydział, który dostał. Uprzejmy jednak i tak nie byłem, nie ma co. Ale mnie irytował, bo
wyglądem nie przypominał człowieka z krwi i kości, lecz jedną ze swych reklam. Mam nadzieję, \e ja
nigdy nie będę wyglądał jak facet z reklamy.
Dziękuję za pieniądze, cieple skarpetki i kwartet skrzypcowy Mozarta, którego właśnie
słucham. Następnego lata wolałbym dostać zaproszenie na Lunę, do Europy. Mo\e...? Mo\liwe...?
Ewentualnie...? Uff, a gdybym przebrnął przez ten nowy test, który mi przysłałeś...? w ka\dym razie
zechciej o tym pamiętać.
Twój syn Pete
- Halo, State Psych.
- Chciałabym się umówić na badanie.
- Chwileczkę. Aączę z rejestracją.
- Halo, rejestracja.
- Chciałabym się umówić na badanie.
- Chwileczkę... jakie badanie?
- Chcę się widzieć z doktor Shallot. Eileen Shallot. Mo\liwie jak najszybciej.
- Momencik, muszę zerknąć do harmonogramu.... Przyszły wtorek o drugiej. Odpowiada to
pani?
- Znakomicie.
- Mogę prosić o nazwisko?
- DeVille. Jill DeVille.
- Dobrze, Miss DeVille. Zatem przyszły wtorek o drugiej.
- Dziękuję. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •