[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się ośmielił i sam zjawiał się na pięterku, gdy w radio rozbrzmiewał sygnał
wiadomości o trzynastej. Kate podnosiła głowę znad papierów, uśmiechała się do niego i
wstawała, żeby nastawić czajnik. Nigdy nie czuli się skrępowani. Bywały dni, gdy telefon się
urywał i trudno im było zamienić choć parę słów, ale innym razem mogli przez pół godziny
gawędzić o interesach, o wycieczkach zagranicznych albo o tym, gdzie by chcieli mieszkać, jeśli
sytuacja w kraju się zaostrzy. Wielu znajomych emigrowało, legalnie bądz nie. Mówili, że wolą
pracować pod niebieskim, a nie szarym niebem, bez wiszącej nad nimi ciągłej grozby L R
zamachu. Kevina wabiły wielkie metropolie, takie jak Londyn, ale bał się zostawić kwitnący
interes i zaczynać od zera gdzie indziej. Kate przyznawała mu rację. Sama chętnie przeniosłaby się
do ciepłych krajów, ale też nie miała dość odwagi, by samotnie zdobywać obce brzegi.
Zielona sofa stała się miejscem posiedzeń klubu dyskusyjnego i powiernicą wielu refleksji
na temat świata w ogóle. Roztaczana przez nią miła atmosfera zdawała się sprzyjać otwieraniu serc.
Kate skonstatowała z uczuciem zawodu, że Kevin nie przyprawia jej o dreszcz pożądania. Z
drugiej jednak strony u jego boku; mogła się odprężyć. Nieprzyjemne drżenia i bicia serca ustały
jak ręką odjął. Była tak wdzięczna Bogu, że wieczorami klękała przy łóżku i modliła się porządnie
przez całe dziesięć minut.
Odebrawszy pierwszą wypłatę zaprosiła Kevina na obiad, żeby podziękować mu za to, co
dla niej zrobił. Z dnia na dzień stopniowo zyskiwał w jej oczach. Był sympatycznym szefem i teraz
z radością zrywała się rano słysząc dzwięk budzika. Siedzenie przez cały dzień za biurkiem wcale
nie jest przykre, jeśli człowiek dysponuje odrobiną samodzielności. Kevin nie rozliczał jej z przerw
na kawę, pozwalał słuchać radia i kupować świeże kwiaty; wymagał je-jedynie, żeby na koniec dnia
papiery były w porządku. Traktował ją jak człowieka, a nie składnik zasobów ludzkich. Dlaczego ci
niby-spece od zarządzania nie mają o tym pojęcia?
Czyżby nie znali takich słów jak  indywidualizm ,  stres i  zespół napięcia
przedmiesiączkowego ? Samopoczucie Kate poprawiło się do tego stopnia, że postanowiła być
milsza dla rodziny. Przeprosiła wszystkich za swoje niedawne ataki złego humoru.
Pogodziła się z Shirley, choć obie miały świadomość, że sporo czasu minie, nim zapomną o
przykrych słowach wypowiedzianych w złości. Kate dowiedziała się przy okazji, że panna Bingham
zle zniosła wieść o jej nowej pracy. Spytała wprost, dlaczego Kate nie przyszła się  odhaczyć .
Shirley oznajmiła z dumą, że siostra jest teraz kierownikiem administracyjnym prężnej prywatnej
firmy i zarabia tam więcej niż w urzędzie. Panna Bingham tak się zdenerwowała, że najpierw
złamała łyżeczkę, a potem boleśnie przycięła sobie palce szufladą szafki z aktami. (Obie siostry
turlały się ze śmiechu wyobrażając sobie tę scenę.) Biedna! Odebrano jej satysfakcję, że
skomplikowała życie znienawidzonej podwładnej.
Kate przyznała, że Kevin jest przyzwoitym szefem i dobrym kumplem. Shirley bąknęła
tylko, że z Declanem świetnie jej się układa, nie precyzując, iż spędziła z nim kilka niebiańskich
wieczorów w wielkim łóżku, kiedy jego rodzina pojechała na wycieczkę. Declan miał piękne ciało i
fantastyczną kolekcję płyt. Od tamtej pory słysząc The Cure albo The L R
Stranglers Shirley oblewała się rumieńcem.
To ona zaczęła, nie on. Kiedy po raz pierwszy rozpięła górny guzik koszuli Declana, nie
było już odwrotu.
 Jesteś pewna?  spytał. Wrócili właśnie z cudownego spaceru i siedzieli przed
telewizorem jedząc rybę z frytkami i zapijając ją herbatą.
 Tak  odpowiedziała.  Jestem pewna.
Kochała go, a on ją. Oboje powiedzieli to sobie kilkakrotnie. Po co czekać, aż wreszcie
około trzydziestki stać ich będzie na wystawne wesele? Zanim zaoszczędzą na imprezę dość
huczną, by zadowolić Marion Greenwood, oboje będą siwi.
Kate byłaby zszokowana, że posunęli się tak daleko, chociaż znali się ledwie kilka krótkich
tygodni. Ale Kate nigdy by nie zrozumiała, jak bardzo byli sobie bliscy. Declan, choć miał dopiero
dwadzieścia lat, był bardzo dojrzały. Nie chichotał, kiedy się rozbierali przy zaciągniętych od
wiatru zasłonach. Jak się okazało, obawy Shirley związane z rozbieraniem były zbędne. Przeważnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •