[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zwłaszcza w takiej dziurze - wzruszył ramionami.
- Byłoby zbrodnią nie wykorzystać szansy - pochylił
siÄ™, patrzÄ…c jej prosto w twarz.
- Myślę, co kryje się za tymi niezwykle błękitnymi
oczami?
Hilary spojrzała na niego uważnie, na marynarkę
skrojonÄ… przez jakiegoÅ› natchnionego krojczego, na
koszulÄ™, która na pewno byÅ‚a szyta na miarÄ™, podob­
nie jak eleganckie buty, na starannie ostrzyżone przez
jakiegoś mistrza, jasno-popielate włosy.
- ZastanawiaÅ‚am siÄ™ - powiedziaÅ‚a powoli, ob­
racając kieliszek z sherry - jak bym się czuła, mogąc
bez wahania zamówić takie wino.
NAGRODA POCIESZENIA
51
- Nie podoba ci siÄ™ to?
- Nie, nie. To czysto akademickie rozważania
- uśmiechnęła się pogodnie Hilary. - Uwierz mi, nie
potÄ™piam tego. Ale mój ojciec uczyÅ‚ opornych chÅ‚op­
ców literatury klasycznej i nigdy nie mieliÅ›my w do­
mu nadmiaru gotówki. W koÅ„cu moja matka w zdu­
miewający sposób wygrała trochę pieniędzy na loterii
i dlatego mogli osiedlić się w Portugalii po przejściu
ojca na emeryturÄ™.
- WidzÄ™, że tÄ™sknisz za nimi - w jego gÅ‚osie za­
brzmiała sympatia.
- O, tak, ale bardzo siÄ™ cieszÄ™ z ich wyjazdu. Ojciec
bardzo potrzebował cieplejszego i suchego klimatu ze
względu na swoje płuca.
- No i zawsze, kiedy tylko zechcesz, możesz do
nich polecieć.
Niezupełnie, pomyślała ze smutkiem Hilary. Bilet
lotniczy to luksus, na jaki nie mogła sobie teraz
pozwolić.
Siedzieli w dyskretrnie oświetlonej, wygodnej sali
restauracyjnej hotelu. ZaczÄ™li Å‚ososia, podanego z wi­
nogronami i szampanem, gdy Rhodri powrócił do
problemu pieniędzy.
- Można powiedzieć, że dobrze mi się powodzi
- zaczÄ…Å‚, napeÅ‚niajÄ…c kieliszek Hilary, gdy tylko za­
koÅ„czyli rytuaÅ‚ kosztowania wina. - Ale tylko mate­
rialnie. Mam dobrze płatną pracę, którą lubię, dom
w Oxfordzie i trochę innych dóbr, ale nie mam
rodziny bliższej niż Jack czy kilku dalszych kuzynów
ze strony matki. Byłem jedynakiem, rodzice nie żyją
i jedyna kobieta, o poślubieniu której choć trochę
myślałem, całkiem rozsądnie wybrała kogoś znacznie
atrakcyjniejszego niż ja.
o byÅ‚o dowodem niezwykle zÅ‚ego gustu, pomyÅ›­
lała Hilary i ostrożnie wypiła łyk wina.
- No i co? - spytał Rhodri z uśmiechem.
NAGRODA POCIESZENIA
52
- Powiedziałam już, że nie znam się na winach, ale
ze wzglÄ™du na cenÄ™, jest absolutnie wspaniaÅ‚e - Hila­
ry podniosła w jego stronę kieliszek. - Dziękuję ci za
to doświadczenie, Rhodri.
- Wierzę, że jest to pierwsze z wielu.
Co on chciał przez to powiedzieć? %7łe ma nadzieję,
że w przyszłości znajdzie równie wspaniałe wina? Ze
ma nadzieję sam je dostarczyć? Hilary zajęła się
łososiem, ale zapał jej ostygł, gdy przypomniała sobie
jego wcześniejszą wzmiankę o Candidzie.
- No więc jakie to wiadomości masz dla mnie od
siostry? - spytała niewinnie, nie odrywając oczu od
talerza.
- Muszę wyznać, że właściwie jej nie widziałem.
Wiadomości przekazał mi Jack, jeśli więc po drodze
ulegÅ‚y zmianie, to miej pretensje do niego - zachicho­
tał, a Hilary spojrzała na niego z uśmiechem tak
promiennym, że go oszołomił.
- Dobry Boże - szepnął oczarowany. - Dlaczego
nie robisz tego częściej?
- SpróbujÄ™ - powiedziaÅ‚a zuchwale, mile poÅ‚as­
kotana. - No to co takiego ma do powiedzenia moja
starsza siostra?
Rhodri przymknął oczy, próbując przypomnieć
sobie listę pytań Candidy, która chciała wiedzieć, czy
siostra dobrze siÄ™ odżywia, czy ma ciepÅ‚o w miesz­
kaniu, czy jest zadowolona z pracy i czy Penafon
naprawdÄ™ jest tak przyjemnym miejscem, jak twierdzi
Hilary?
- Naprawdę! - roześmiała się Hilary. - Ona jest
nieznośna. Nigdy nie zrozumiem, jak dusza matki
kwoki może się ukrywać pod tak wspaniałą powłoką.
Rhodri odsunął talerz, oparł brodę na rękach
i spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Nie chcesz chyba powiedzieć, że twoja oszaÅ‚amia­
jÄ…ca siostra to w istocie matka ziemia w przebraniu.
NAGRODA POCIESZENIA
53
- Ona taka właśnie jest. Cały zewnętrzny blask
i frywolność nie mają nic wspólnego z prawdziwą
Candida - Hilary zniżyła głos i pochyliła się. - Zabije
mnie, jeśli się dowie, że ci powiedziałam, ale to ona
zrobiÅ‚a ten sweter. Jest też wspaniaÅ‚Ä… kucharkÄ…. Na­
sze geny gdzieś się zupełnie pomieszały. Ja wyglądam
jak ktoÅ›, kto ciÄ…gle robi na drutach i gotuje, a na­
prawdÄ™ to chcÄ™ tylko czytać, czytać i czytać. A Can­
dida, która wygląda jak światowa dziewczyna, nie
chciałaby nic innego tylko męża i dom pełen dzieci.
Rhodri odchylił się do tyłu i parsknął śmiechem
tak głośnym, że kilkanaście głów obróciło się w ich
stronÄ™ ze zdziwieniem.
- Czy Jack o tym wie? - spytał.
- Nic mu nie mów! - zaniepokoiła się Hilary.
- Proszę, Rhodri, nie piśnij ani słówka, bo ona urwie
mi głowę. Candida byłaby zrozpaczona, gdyby ktoś
taki jak Jack wiedział, że ona jest inna, niż się wydaje.
- Ktoś taki jak Jack? - spytał z namysłem Rhodri.
- Co przez to rozumiesz?
- Gwiazda sceny, ekranu i telewizji itp. Osobis­
tość. Ostatni człowiek na świecie, który ceniłby do-
matorstwo i ciepłe bambosze.
Zjawił się kelner z pytaniem, czy kawę wypiją przy
stole, czy w barze. Rhodri szybko rozejrzał się po
opustoszałej sali i uśmiechnął pytająco do Hilary.
- Zostaniemy tutaj?
Przytaknęła i mogli wypić kawę zupełnie sami.
Siedzieli naprzeciw siebie na Å‚awach z wysokimi opar-
ciami, które, teraz, gdy inni goście wyszli, tworzyły
ich prywatną wyspę. Sytuacja ta wydała się Hilary
niepokojÄ…co intymna.
- Nie powiedziałeś jeszcze, jak trafiłeś do tej części
świata - spytała, onieśmielona wpatrzonymi W nią
szarymi oczami.
- Odwiedzałem jeden z moich majątków. Bardzo
54 NAGRODA POCIESZENIA
możliwe, że przez pewien czas będę tu bywać częściej
- wyciągnął rękę, dotykając jej dłoni. - Być może
będziemy znów mogli się spotkać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •