[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zanim zdołała wznieść łuk, trzech następnych zrównało się ze zwalniającym pojazdem.
 Niech zaleje to czarna krew Mannannana!
Conan rzucił się naprzód, roztrącając wysoką trawę. Wydał przeszywający okrzyk bojowy, by
zwrócić na siebie uwagę wrogów, ci jednak nawet nie spojrzeli w jego stronę. Gdy ugodzony
strzałą czciciel węży odpadł od końskiej uprzęży i dostał się pod koła rydwanu, kolejny już
wskakiwał na deski pojazdu. Evadne odwróciła się i zamachnęła łukiem. Nie zważając na
uderzenie, mężczyzna zadał długim sierpem podstępne, mierzone w nogi cięcie.
 Posmakuj stali, pomiocie Seta!
Conan rozpłatał tarasującego mu drogę napastnika od łopatki po nerkę i nie oglądając się,
przeskoczył przez trupa. Rzucił się w pogoń za rydwanem i zobaczył, że Evadne nie zdołała
wywinąć się przed kolejnym ciosem nieprzyjaciela.
 Giń, gadzia pokrako!  krzyknął rąbiąc w ramię drugiego z czcicieli węży.
Odcięta ręka trzymała się jeszcze poręczy, gdy Conan odtrącił krwawiące ciało nieprzyjaciela i
wskoczył na rydwan. Znalazł się za blisko atakującego Evadne przeciwnika, by zamachnąć się
mieczem.
 Aotrze! Szukaj ojca w piekle!
Wyznawca Seta dławił się już z powodu tkwiącej w jego szyi strzały Evadne. Conan bezlitośnie
wepchnął ją głębiej łamiąc drzewce i wyrzucił mężczyznę przez tył rydwanu.
 Conanie& błagam&  Evadne osunęła się na platformę, przyciskając skrwawione dłonie do
dołka pod sercem.  Umieram&
 Nie, dziewczyno! Leż spokojnie!
Cymmerianin daremnie rozejrzał się za batem. Nie mógł, dosięgnąć wodzy, więc pogonił konie
do galopu płazem ociekającego krwią miecza. Gdy tylko rydwan zaczął toczyć się szybciej od
goniących go przeciwników, Cymmerianin uklęknął przy Evadne.  Zaraz zabandażuję tę ranę 
zacisnął zęby, widząc, jak wiele krwi wyciekło z piersi dziewczyny.  Zabiorę cię z powrotem&
 Conanie, posłuchaj&  głos przywódczyni buntowników słabł, jej twarz stała się bledsza od
płowych warkoczy.  Jeżeli przeżyjesz, wróć do Dinander, przyrzeknij!
 Tak, Evadne!  podtrzymał ramieniem słabnącą dziewczynę.  Ty też tam wrócisz.
Wjedziemy triumfalnie do miasta&
Było jednak za pózno na wszelkie pociechy. Evadne utkwiła spojrzenie nie widzących oczu w
zasnutym dymem niebie.
Conan klęczał przy niej długo, chroniąc w uścisku jej wiotkie, lekkie jak puch ciało przed
wstrząsami pędzącego rydwanu. W końcu złożył je ostrożnie na dnie pojazdu i zacisnął
skrwawione dłonie na rękojeści miecza.
Stał tak w odrętwieniu, nie zwracając uwagi na pędzących z tyłu wyznawców krwawego kultu.
Daleko na wschodzie kolumna dymu wznosiła się pod posępne niebo. Obejrzawszy się w stronę
obozu, Cymmerianin dostrzegł, że niewielka grupa jezdzców w czarnych zbrojach Dinander, ściga
ostatnich wrogich niedobitków. Za nimi rozlegało się granie trąbek, zwołujących oddziały Sigmarka
i Ottysława pod zwisające luzno w nieruchomym powietrzu sztandary.
Conan pomyślał, że dbanie przede wszystkim o własne interesy zamiast wypełniania
uzgodnionego planu doskonale odpowiada naturze wyrachowanych baronów. Gdyby nie ociągali
się z atakiem, być może nie doszłoby do śmierci Evadne. Barbarzyńca potrząsnął głową z goryczą.
Wciąż dzwięczało mu w uszach jej wyrażone ostatnim tchem życzenie. Musiał zawrócić i zadbać o
wojsko Dinander. Obawiał się, że pozbawieni dowództwa żołnierze pójdą w rozsypkę, stając się
łatwym łupem dla wroga.
Gdy skręcał na zachód, rydwan nagle przechylił się i zarył w miejscu. Conan z rozpędu wpadł na
przednią poręcz. Konie stanęły dęba, przerażone widokiem nagiego wojownika, który wyskoczył
wprost na nie z kępy wysokiej trawy. Tańczącego mężczyznę pokrywały niezliczone wijące się
węże.
Nim Cymmerianin zdołał odzyskać równowagę na śliskiej od krwi, przekrzywionej platformie,
dwaj syczący i bełkoczący mężczyzni dopadli rydwanu i chwycili barbarzyńcę za ramiona. Conan
usiłował się wyrwać, lecz trzeci napastnik o oczach z gadzimi zrenicami zamachnął się kamiennym
młotem. Prymitywna broń spadła na hełm Conana. Ogarnęła go niezwykła, ogłuszająca cisza. Młot [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •