[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się serdecznie z tamtejszymi kolegami, którzy tak bardzo mu pomogli. Raz jeszcze pojechał na Podleśną.
Wszedł do ogrodu wciąż jeszcze pustej willi  Afrodyta". Posiedział, rozmyślając, może trochę marząc, w
pamiętnej altanie...
Odwiedził leż sklep pani Masi. Przy czarnej kawie rozmawiali o poznanych tutaj przez majora ludziach.
Waldemar Zmorski wyjechaÅ‚ z zespoÅ‚em na wielomiesiÄ™czne tournée zagraniczne. PisywaÅ‚ do Masi, ale
bardzo rzadko i wyłącznie na barwnych widokówkach.
Pani Masia zdołała jakoś uporządkować zawikłane sprawy majątkowe po śmierci męża. Ożywienie za-
granicznego ruchu turystycznego na Wybrzeżu zwiększyło znacznie obroty jej sklepu. Mówiła o przyszłości
pogodnie, z optymizmem. Od wielu lat czuła się po raz pierwszy wolna. Dramat na ulicy Podleśnej wydawał
się jej teraz zanikającą w mgiełce oddalenia zmorą.
Na pożegnanie zatrzymała w dłoni Karonia swą małą rękę.
 Będzie pan zawsze chętnie widzianym u mnie... gościem.
Mogło to oznaczać wiele lub nic."
I na tym się pożegnali.
CZZ TRZECIA
NOC W POCIGU
Już nazajutrz pułkownik Molarczyk zawiadomił Karonia, że przyjmuje jego koncepcję dalszego śledz-
twa i uważa wyjazd majora do Budapesztu nie tylko za niezbędny, ale i pilny. Sprawę doboru uczestników
tej wyprawy szef pozostawił Karo-niowi, zaznaczając jednocześnie, że trzy osoby powinny lulaj wystarczyć.
Major w ciągu dwóch dni poupychał najważniejsze sprawy urzędowe i póznym wieczorem, w dniu 27
czerwca, znalazł się wraz z nieodstępnym Heniusiem i jeszcze jednym porucznikiem  Zenonem Bieleckim
 w pociągu, mknącym w stronę stolicy Węgier; tam bowiem, jak się okazało, mieszkała obecnie Halina
Górska--Kmetty.
Porucznik Bielecki, który całą poprzednią noc również tłukł się w wagonie, a w ciągu dnia nie miał ani
chwili wytchnienia  zasnął od razu snem kamiennym. Karoń, zajmujący w przedziale dolne posłanie,
przeglądał swoje notatki, obserwowany z zaciekawieniem przez Heniusia, który po raz pierwszy brał udział
w lak intrygujÄ…cej misji.
 Słuchaj, Janek!  odezwał się z wahaniem Heniuś  czy mogę cię o coś zapytać?
 Wal, braciszku, ja już właśnie kończę  odparł major.
 Co właściwie wiemy o tej Halinie, poza tym, ze jest siostrą Górskich?
 Prawie nic. Jest o kilka lat młodsza od braci. Do czasu zamążpójścia pracowała w  Orbisie" na dość
podrzędnym stanowisku. W połowie 1949 roku w bliżej nieustalonych okolicznościach poznała jakiegoś
Węgra z Budapesztu i wkrótce  jako jego żona  wyjechała na zawsze z kraju. Z tego, co zdążyłem się
dowiedzieć, wiem, że nie utrzymywała żadnego kontaktu z obu braćmi. Jest zastanawiające, że nie przyje-
chała nawet na pogrzeb żadnego z nich. Czyżby nie została zawiadomiona, że zginęli śmiercią gwałtowną?
To jest mało prawdopodobne. A przecież prócz nich nie miała żadnych krewnych...
 Jak to, czy zapomniałeś o tym trzecim, przyrodnim?
 Masz rację... i kto wie. czy on właśnie nie odgrywa tutaj dominującej roli.
 Do czego zmierzasz?
 Ten człowiek w póznych latach czterdziestych rozpłynął się jak we mgle. Jego nazwisko  Janusz
Keller  nie figuruje ani wśród zaginionych, ani wśród zmarłych, ani wśród uciekinierów za granicę, ani
wreszcie w rejestrze skazanych. W tej sytuacji każda wersja co do jego* osoby może być do przyjęcia...
 Nawet najdalej idąca?  ze zdumieniem zapytał Heniuś.
 Tak  nawet myśl o podwójnym mordercy.
 Więc nie wykluczasz, Janku, że to jego możemy spotkać w Budapeszcie?
 Nie wykluczam... Ale możebyśmy trochę pospali, Bielecki chrapie już dobrą godzinę!
Koledzy węgierscy byli już z grubsza poinformowani o celu wizyty grupy Ka-ronia. Jak się okazało,
pani Halina mieszkała wraz z mężem, Janosem Kmetty, we własnym domku na peryferiach Budy, przy Tar-
cali utea.
Nazajutrz Karoń już we wczesnych godzinach przedpołudniowych zapukał do jej mieszkania. Drzwi
otworzył mąż Haliny, starszy pan w nienagannie skrojonym ubraniu. Ze swobodą człowieka obznajmionego
z formami towarzyskimi zaprosił gościa z Polski do niewielkiego, lecz gustownie urządzonego pokoju. Już
na wstępie rozmowy Karoń stwierdził z zadowoleniem, że pan Kmetty włada całkiem dobrze językiem  bra-
tanka" znad Wisły.
Po paru banalnych uwagach na temat pogody i uroków Budapesztu sympatyczny gospodarz spojrzał py-
tająco na Karonia, który zrozumiał, że czas już ujawnić cel nie zapowiedzianych odwiedzin. Kmetty nie
orientował się zupełnie w tym okresie życia swojej żony, który spędziła w ojczyznie. Zaproponował, żeby
Karoń porozmawiał z nią osobiście. Poprosił przy tym majora, aby ze względu na przedłużającą się niedy-
spozycję żony rozmowa ta  możliwie krótka  pozbawiona była momentów drażliwych.
Siostra braci Górskich była i dziś jeszcze kobietą piękną. Bystry wzrok majora, zanotował jednak, że nie
jest to osoba cieszÄ…ca siÄ™ dobrym zdrowiem.
 Od wielu lat nie utrzymuję kontaktu z krajem  powiedziała na wstępie pani Halina  czemu więc
zawdzięczam wizytę tak niecodziennych gości?
Karoń opowiedział zwięzle przebieg dotychczasowego śledztwa w sprawie tajemniczej śmierci obu bra-
ci Haliny. Obserwował przy tym uważnie jej reakcję. Odniósł wrażenie, że zaskoczenie tymi informacjami
nie było szczere. Musiała niewątpliwie wiedzieć już wcześniej o tak tragicznych dla rodziny Górskich wy-
padkach. Zwiadczyło to o wyjątkowym panowaniu nad sobą, ale nic tylko...
Brak czysto ludzkich odruchów w zachowaniu się pani Haliny zdawał się wskazywać, jak sądził Karoń,
na istnienie we wzajemnych stosunkach trojga Górskich jakiejś intrygującej zagadki.
Już na tej podstawie Karoń doszedł do wniosku, że nadzieje, jakie łączył z osobą Haliny, zdają się być
w tej chwili bardzo dalekie od urzeczywistnienia.
Z tym samym spokojem pani Halina spytała:  Dlaczego moją osobę włączyliście do tej koszmarnej
sprawy i czego pan ode mnie oczekuje?
 Muszę być z panią najzupełniej szczery. Zagraża pani śmiertelne niebezpieczeństwo.
 Mnie, niebezpieczeństwo?
 Spójrzmy prawdzie w oczy! Obaj bracia pani zginęli z ręki tego samego, dotąd nie zidentyfikowane-
go mordercy. Jest ktoś, kto z nieubłaganą konsekwencją, z niejasnych dla nas jeszcze motywów, usuwa po
kolei członków rodziny Górskich. Z tego, co wiemy, pani jest już ostatnia na tej liście. Nasz plan ocalenia
pani jest zarazem jedyną szansą zdemaskowania i ujęcia szczególnie perfidnego przestępcy. Planujemy 
jeżeli pani pozwoli  stałą ochronę jej osoby, z zachowaniem warunków absolutnej dyskrecji...
Zapanowało długie milczenie.
 A więc zgoda?  podjął Karoń.  Szczegóły omówimy pózniej. Ale pozostaje sprawa zasadnicza. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •