[ Pobierz całość w formacie PDF ]

matkę, żeby ją pociągnęła za język.
 Mówisz serio? Chcesz ten dom?
 To nie dla mnie, ale znam kogoÅ›, kogo ten dom
zainteresuje. Dzięki za informację.
 Postaraj się zatrudnić mnie do tynkowania. Bar-
dzo bym chciał zobaczyć ten stary budynek, gdy
będzie już wyremontowany.
Fliss uśmiechnęła się zamyślona.
 I ja też, Bill. Zrobię wszystko, żebyś dostał tę
pracę. Pod warunkiem, że teraz zachowasz rozsądek.
Bill znaczącym gestem położył rękę na piersi, lecz
Fliss nie wierzyła mu ani przez moment.
 Poszukamy kogoś, kto wyposaży cię w kule,
a potem pojedziesz do domu i poleżysz z nogą wysoko
aż do rana. Rano wrócisz do przychodni ortopedycz-
nej, żeby sprawdzili, czy gips nie jest za ciasny. Jeśli
będzie cię cisnął albo palce ci spuchną czy zsinieją, czy
poczujesz w nich mrowienie, masz przyjechać natych-
miast. Jasne?
Bill skinął głową, po czym nagle spoważniał.
 Tak, dzięki, Fliss. Dobrze wiedzieć, że w tej
robocie jesteś równie dobra co w tamtej.  Uścisnął jej
dłoń i odwrócił wzrok zażenowany.
 Pochlebiasz mi, żebym cię nie ścigała, jak mi
sufit popęka  powiedziała żartem, po czym dała
Billowi środki przeciwbólowe, odszukała pracownika,
który przygotowywał kule dla pacjentów, i zostawiła
z nim Billa.
Toma zastała w pokoju lekarskim, gdzie wpadł
wypić szybko kawę. Spojrzała na niego z szerokim
uśmiechem.
PO PROSTU IDEAA 61
 Znalazłeś już dom?
 Niby kiedy? Przejrzałem wprawdzie gazetę, ale
nie było tam nic poniżej miliona, co zwróciłoby moją
uwagÄ™.
 Masz świetny gust  zauważyła żartobliwie i na-
lała sobie kawy.  A ja być może coś znalazłam. Co byś
powiedział na Tuddingfield?
 Czy to nie za domem moich rodziców, jakieś trzy
kilometry dalej?
Fliss przytaknęła.
 Bill mi o tym powiedział. To wspaniałe miejsce,
albo będzie wspaniale.
 Będzie?  powtórzył z rezerwą.
 Zaufaj mi. Chcesz go zobaczyć, jak się czegoś
dowiem?
 Nie zaszkodzi popatrzeć.
 Dobrze, ponieważ ja umieram z ciekawości i od
lat marzę, żeby obejrzeć ten dom.
Tom rozbawiony dopił kawę.
 Aha, więc tak naprawdę to ma być dla ciebie?
 Niestety nie. To co najwyżej powód mojej wiel-
kiej frustracji, bo bardzo chciałabym mieć dość pienię-
dzy, żeby go wyremontować. Można z tego zrobić
cudowną rezydencję. Uwierz mi, to naprawdę świetna
inwestycja.
 Inwestycja? To brzmi niebezpiecznie. To znaczy,
ile on kosztuje?
 Na razie wiem tylko, że będzie wystawiony na
aukcjÄ™.
 O nie!  Tom podniósł ręce.  Odpada.
 Dlaczego? Będzie świetna zabawa, zobaczysz.
Kupiłam wiele domów podczas aukcji.
62 PO PROSTU IDEAA
 Jesteś szalona. Zawsze mi się zdawało, że coś
z tobą nie tak, tylko nie wiedziałem dokładnie co.
 E tam, nie potrafisz się bawić.
 O przepraszam  zaoponował głosem, po którym
tętno jej przyspieszyło.  Myślałem, że wczoraj w nocy
udowodniłem coś wręcz przeciwnego. Nie lubię tylko
narażać się dobrowolnie na atak serca.
 Jaki atak serca?  spytała zaniepokojona.  O czym
ty mówisz?
 Atak serca, którego dostanę, wysłuchując twoich
opowieści i zwariowanych pomysłów.
 Wcale nie są zwariowane  zapewniła go uspoko-
jona, że nie chodzi jednak o chorobę.  Nie napotkasz
żadnych nierozstrzygniętych kwestii prawnych, żad-
nych niemiłych niespodzianek, musisz tylko podliczyć
swoje fundusze, wyznaczyć sobie realistyczny limit
i się go trzymać.
 I ty oczywiście potrafisz to wszystko zrobić. Bo
jesteÅ› kobietÄ… o wielu talentach.
Uśmiechnęła się zadowolona z siebie, na co Tom
przewrócił oczami.
 Ty naprawdÄ™ jesteÅ› szalona, wiesz?
 Ale być może dzięki temu spełnisz swoje ma-
rzenie  zauważyła.  To chcesz obejrzeć ten dom czy
nie?
 Nie jestem pewien. Mam wrażenie, że nakazujesz
mi przebrnąć przez basen pełen piranii i oczekujesz, że
uwierzę ci, że wcale nie są głodne.
 Tchórz  rzuciła Fliss. Podeszła do biurka i za-
dzwoniła do matki.  Jesteś zajęta dziś po południu?
 zapytała bez zbędnych wstępów.
 Nie bardzo. Właśnie patrzyłam na ogród i za-
PO PROSTU IDEAA 63
stanawiałam się, czy chce mi się strzyc trawnik.
A czemu pytasz?
 Nie przeszłabyś się na pocztę? Red House będzie
wystawiony na sprzedaż. Chcę wiedzieć, kto jest
agentem.
 A June będzie miała informacje, oczywiście
 rzekła matka.  Jest ładna pogoda, krótki spacer
dobrze mi zrobi. Jasne.
Po niecałej godzinie Fliss dzwoniła do agenta.
 Jadę tam o piątej z innym klientem  oznajmił.
 Chce pani wybrać się z nami?
Fliss umówiła się na piątą trzydzieści, po czym
poszła poszukać Toma.
 Oglądamy dom dzisiaj o wpół do szóstej  oświa-
dczyła.
 Szybka jesteś.  Szeroko otworzył oczy ze zdu-
mienia.
 Speedy Gonzales, można powiedzieć  odparła
z úsmiechem.  Tylko pamiÄ™taj, że musimy wyjechać
stąd dziesięć po piątej.
Dom wprawił Toma w przerażenie. Dach był dziu-
rawy jak sito, ramy okienne przegniłe, nie było kuchni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •