[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na nią. Gdy ma się czternaście lat i jest się w mieście, gdzie Krzyszkowiak pobił rekord
świata, trudno nie ruszać się z miejsca. Wyszedłem więc przed bar, usiadłem na plecaku
i zapatrzyłem się w smukła topole, na której wróble odbywały swój sejm. Nudne zajęcie.
Toteż pozwoliłem rozwinąć się wyobrazni i w ciągu następnej minuty pobiłem rekord
świata w skoku wzwyż i w biegu na czterysta metrów przez płotki.
Miałem pobić jeszcze rekord Polski w rzucie oszczepem, ale zabrakło mi czasu. Na
rynek wałecki wtoczyła się bowiem olbrzymia ciężarówka Centrali Przemysłu Mięsne-
go. Oczekiwałem, że za chwilę z ciężarówki wyskoczą bekony albo tuczniki, tymcza-
sem wyskoczyła cała wataha autostopowiczów. Początkowo myślałem, że to Meksy-
kańczycy, ale nie. Nie mieli kapeluszy sombrero, gitar ani napisów na plecach. Mieli
natomiast strasznie dzikie spojrzenia, strasznie wąskie spodnie, strasznie długie szpice
276
u butów i włosy opadające na oczy, jak u pudli. Idąc podrygiwali, jakby ich coś swę-
działo lub łechtało w pięty.
Zrozumiałem, że to zupełnie nowy gatunek. Po chwili przekonałem się, że to  twi-
stowcy . Zaraz wyjęli z plecaka magnetofon, włączyli go do kontaktu w  Barze Tury-
stycznym , i zaczęli tańczyć na chodniku.
Zabawne widowisko. W dali Mnisia Góra, na której Prasłowianie palili zwłoki i od-
prawiali pogańskie gusła, wokół krajobraz i dwa rynnowe jeziora, na rynku atmosfera
z czternastego wieku, a oni nic, tylko twist, twist, twist. Jakby nie mogli wytwistować
się w Warszawie. Wzrok dziki, grzywy jak u Beatlesów, a drgawki jak u chorych na
padaczkę. Boki zrywać.
Byłem pewny, że twistowcy nie jedzą, nie śpią, tylko tańczą twista. Ale myliłem
się, bo gdy się już dobrze wytańczyli, rzucili się na bufet w barze i w ciągu kilku mi-
nut opróżnili do ostatniego marynowanego śledzia. Widocznie twist wpływa dobrze na
apetyt.
Po chwili na horyzoncie zjawiła się ciocia Kabała. Zbliżała się z tajemniczą miną,
jak gdyby miała coś ważnego do zakomunikowania. Na jej widok twistowcy ryknęli dzi-
277
ko i radośnie i rzucili się w jej objęcia, a potem na jej cześć zatańczyli jeszcze jednego
twista.
Wydało mi się nieco podejrzane, skąd ciocia Kabała w takiej dobrej komitywie
z bandą rozhukanych tancerzy. Podszedłem więc do jednego z nich i zapytałem.
 Przepraszam, skąd znacie ciocię?
Spojrzał na mnie z góry.
 Ciocię Ule? Któż nie zna cioci Uli? Przecież to królowa autostopu. W sześćdzie-
siątym pierwszym roku zdobyła pierwszą nagrodę  Sztandaru Młodych .
  Sztandaru Młodych ?  powtórzyłem, chociaż nie miałem zamiaru.
 Co się dziwisz? Ma piętnaście tysięcy na liczniku, a w sześćdziesiątym pierw-
szym roku przejechała dwa tysiące trzysta kilometrów.
 Na jakim liczniku? Przecież ciocia nie ma licznika.
 Tak się mówi  wyjaśnił.  To znaczy, że na książeczce ma piętnaście tysięcy
kilometrów. Rekordzistka. Nie ma takiego kierowcy, który by jej odmówił. Raz jechała
nawet z ministrem, a kiedyś przejechała pół Polski tylko karetkami pogotowia. Była na
Węgrzech, w Jugosławii i w Bułgarii. I w ogóle największy pistolet wśród naszej wiary.
278
 I umie czarować  dodałem w uniesieniu.
 Jak nikt inny  dokończył twistowiec, zostawiając mnie pełnego podziwu.
Nie słyszałem już muzyki ani szumu topoli, ani dzikich okrzyków twistowców. Sta-
łem zupełnie oszołomiony. Oto sensacja pierwszej klasy. Od dwóch dni podróżujemy
z królową autostopu, a Duduś stawia się sztorcem. Od Wieżycy opiekuje się nami oso-
ba, która zdobyła pierwszą nagrodę  Sztandaru Młodych za przejechanie dwóch ty-
sięcy trzystu kilometrów w ciągu jednego sezonu, a Duduś ją podejrzewa. Królowa ma
piętnaście tysięcy na liczniku, a Duduś woli spać w leśniczówce. Powinien teraz spalić
się ze wstydu.
Duduś nie miał jednak zamiaru spalić się ze wstydu, bo gdy mu o tym wszystkim
powiedziałem, wydął wargi i prychnął:
 Phi, wielka rzecz. Czytałem, że pewien Anglik przejechał Saharę na rowerze i też
nic się nie stało.
Mów tu z takim. Ma przed sobą Królową Autostopu, a tymczasem mówi  phi!
Zupełnie upośledzony.
 Człowieku  zawołałem  ty nie masz w ogóle pojęcia, z kim my jedziemy.
279
 Mam  odparł.  I właśnie dlatego dziwię się, że nie jesteśmy jeszcze w Mię-
dzywodziu.
Chciałem go palnąć w ucho, ale opadły mi ręce. Każdemu by opadły, gdyby usłyszał
taką odpowiedz. Splunąłem więc z obrzydzeniem i zacząłem rozglądać się za ciocią
Kabałą.
Ze zdumieniem ujrzałem ją tańczącą z twistowcami.
Dopiero ciocia im pokazała, jak należy tańczyć twista. Był to dziki taniec Praindian,
którzy po polowaniu na bizony, przy świętym ognisku dziękują duchom przodków za
pomoc w łowach. Te same duchy indiańskich wojowników wstąpiły zapewne w ciało
naszej królowej autostopu, bo to, co pokazała, przechodziło nawet moją wyobraznię.
Jednym słowem  wszystkich zakasowała.
Na zakończenie twistowcy zaśpiewali jej  Sto lat , a potem podrzucili do góry.
Wziąwszy pod uwagę jej rozmiary i wagę, był to wyczyn godny mistrzów w podno-
szeniu ciężarów.
280
Ja też śpiewałem  Sto lat i łzy mi ciekły ze wzruszenia. Bo to przecież zaszczyt
jezdzić z taką ważną i sławną osobą. Chciałem jej to powiedzieć, ale jak tu mówić,
kiedy łzy cisną się do oczu i ściska coś za gardło.
Dopiero gdy usiedliśmy z ciocią, zahaczyłem nieśmiało:
 Ciocia ma na liczniku piętnaście tysięcy kilometrów, a nic nam o tym nie powie-
działa.
Mrugnęła do mnie porozumiewawczo:
 Nie powiedziałam, bo mam dużo ważniejszą wiadomość. Wyobraz sobie, mama
telefonowała.
Dopiero teraz naprawdę mnie zamurowało.
Mama?. . . Telefonowała?. . . Jakim cudem?
Ciocia Kabała zmrużyła drugie oko.
 Po prostu telefonowała, bo mnie rano swędziało za lewym uchem.
 Pani sobie z nas żartuje  wtrącił Duduś.
Ciocia Kabała machnęła w jego stronę ręką.
281
 Ty lepiej cicho siedz. Rozmawiałam również z twoją mamą. Powiedziała, żeby
cię krótko trzymać, bo jesteś rozpuszczony przez babcię i tatusia.
 Skąd mama wiedziała, że my jesteśmy w Wałczu?  zapytałem zdumiony.
 Mamę widocznie swędziało za prawym uchem i domyśliła się. Zresztą, o nic
mnie nie pytajcie, bo i tak wam nie powiem. Najważniejsze, że rodzice zgodzili się na
naszą dalszą podróż autostopem. . .
 Hurrra!  zawołałem radośnie i, nie zważając na nic, zacząłem tańczyć wokół
cioci Kabały bojowy taniec łowców głów.
Duduś wcale się nie ucieszył. Zrobił jamnikowatą minę i powiedział:
 Phi, teraz cała podróż straciła urok.
4
Dla mnie podróż wcale nie straciła uroku. Zdaje mi się, że żadna podróż uroku nie
potrafi stracić, a co dopiero taka  autostopem. Jedziemy sobie przez polską ziemię.
282
Ciągnie nas sto mechanicznych mustangów, a za każdym zakrętem czeka niespodzian-
ka. Nie wiadomo, co się wyłoni: srebrzysta tafla żyta czy brzozowy zagajnik, ściana
starego lasu czy ciemne jezioro. Możesz zgadywać i nigdy nie zgadniesz, bo nasza zie- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •