[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przez co najmniej parę tygodni nie pokazywać Sama znajomym i
kolegom z pracy, ale skoro przez ostatnie dni odgrywałam rolę
wielkodusznej szefowej, nie mogłam odmówić.
- Dobrze. Każdy płaci za siebie. Już dość wydałam firmowych
pieniędzy.
Kevin nie miał nic przeciwko temu, martwił się jedynie, że opuści
odcinek Przyjaciół, jeśli nie wróci do domu na dziewiątą. Danny'ego
trudniej było namówić.
- Ja chyba pojadę do domu - stwierdził, nie patrząc na mnie.
Podeszłam i usiadłam na brzegu jego biurka. Nie rozmawialiśmy
od wieków. W ogóle nie rozmawialiśmy nigdy na poważniejsze
tematy, ale od czasu do czasu dyskutowaliśmy o tym, co się dzieje w
pracy. Danny nie miał innego życia poza biurem i naprawdę było mi
go żal.
- Chodz z nami - powiedziałam cicho, tak, żeby inni nie
słyszeli. - Już od bardzo dawna nigdzie razem nie wychodziliśmy.
- Wiesz, że zle się czuję w towarzystwie obcych ludzi -
stwierdził znacząco. - Tylko popsułbym wam humor.
- Popsujesz, jeśli z nami nie pójdziesz - powiedziałam.
Rozważał to przez chwilę, a potem potrząsnął głową. Widziałam, że
się waha.
- Zadzwonię do Jennifer i spytam, czy nie poszłaby z nami -
zaproponowałam. - Przynajmniej będzie dwoje obcych. I nie tylko ty
będziesz skrępowany.
- Dobrze, jeśli ona się zgodzi, to i ja pójdę. Zadzwoniłam do
Jennifer, która wydawała się jeszcze bardziej zdenerwowana niż
poprzedniego dnia. Może myślała, że chcę ją wyrzucić. Kiedy
wspomniałam, że wychodzimy razem i ją też zapraszamy, wyraznie
się odprężyła i obiecała, że przyjdzie do biura za jakieś dziesięć minut.
Kiedy do niej dzwoniłam, przyszedł Sam i Barbara zabawiała go
rozmową.
U Eddiego Rocketa było pełno. U Flannagana było pełno. Szef
pobliskiej chińskiej knajpy stwierdził, że stolik na sześć osób znajdzie
się najwcześniej za godzinę. Wyglądało na to, że pożywimy się big
macami, ale Jennifer powiedziała nam o pubie, który serwował dobre
jedzenie i w czwartkowe wieczory był zawsze pusty. Czasami warto
jest mieć w załodze tubylca.
Usiedliśmy za okrągłym stołem w tradycyjnym układzie  facet -
kobieta - facet - kobieta": ja, Sam, Barbara, Kevin, Jennifer i
Danny. Co oznaczało, że Danny siedział obok mnie i nie byłam tym
szczególnie zachwycona. Poza tym z drugiej strony Sama siedziała
Barbara i to też mi się nie podobało. Barbarę niezbyt podniecało
towarzystwo Kevina, choć na pewno rekompensował to Sam. Kevin
miał te same odczucia wobec Barbary, ale moim zdaniem podobała
mu się Jennifer, więc wszystko się wyrównywało. Jennifer pierwszy
raz znalazła się w towarzystwie osób, które przeważnie dobrze się
znały i były od niej starsze przynajmniej o cztery lata, była więc
chyba za bardzo zdenerwowana, aby się dobrze bawić.
Jak na ironię, jedynie Danny wydawał się zadowolony z
sąsiedztwa. Okrągły stół był dość mały - mniej więcej taki, jakiego
ludzie używają pod telewizory - czyli wciąż czułam dotyk nogi
Danny'ego. Nie jestem pewna, czy robił to celowo, jednak przez
pierwsze pół godziny takie miałam wrażenie.
Początkowo rozmowa kulała, ograniczając się do wypytywania
Jennifer o jej wrażenia po pierwszym dniu pracy, na co odpowiadała,
że było trudniej, niż się spodziewała. Kiedy podano nam wychudzone
kurze skrzydełka i stare frytki, nastrój trochę zelżał i Kevin zaczął
opowiadać dość przyzwoite dowcipy. To się spodobało i niebawem
przeszedł do bardziej nieprzyzwoitych.
Poczułam się niezręcznie, częściowo dlatego, że byłam w jakimś
sensie odpowiedzialna za grupę i gdyby ktoś z pozostałych gości w
knajpie poczuł się urażony, byłaby to moja wina. Poza tym Jennifer
miała zaledwie osiemnaście lat i zapewne w ogóle nie była
przyzwyczajona do przesiadywania w pubach, w dodatku z grupą
dorosłych o niewyparzonych językach.
I wtedy biedna, mała Jennifer, z miną świętoszki, zaczęła
opowiadać jedne z najbardziej pieprznych dowcipów, jakie w życiu
słyszałam. W pewnym momencie przerwało jej nadejście kelnera,
który zebrał nasze puste szklanki, przyjął zamówienia na następne
drinki i powiedział do Jennifer coś w stylu:  Strasznie dawno cię tu
nie widziałem".
Za dwadzieścia dziewiąta powstało drobne zamieszanie, gdy
Kevin przypomniał sobie, że powinien pędzić do domu, żeby zdążyć
na Przyjaciół, ale usiadł z powrotem, kiedy Jennifer powiedziała, że
nagrywa ten odcinek i następnego dnia przyniesie mu kasetę. Chyba w
tej chwili się w niej zakochał, a ona też spoglądała na niego łaskawym
okiem. Od tej pory, przez resztę wieczoru, mówili wyłącznie o serialu:
 Pamiętasz, jak matka Chandlera pocałowała Rossa?",  Pamiętasz, jak
Joey się wyprowadził i Eddie został w mieszkaniu?"  A kiedy
przyjaciele Rachel przyszli do Central Parku?" Po tym ostatnim oboje
podnieśli ręce i wykrzyknęli:
- Mamy łokcie.
Barbara i Sam prowadzili głęboką rozmowę na mój temat.
Celowo udawali, że mnie nie ma, i niezle się wyżywali.
- Susan jest prawdopodobnie najbardziej inteligentną osobą,
jaką znam - stwierdziła w pewnej chwili Barbara. - Urodziła się z
genem wszystkowiedzącej.
Sam roześmiał się.
- Jest bardzo szczodra. Zawsze chce płacić, kiedy gdzieś
idziemy.
Parę razy chciałam się do nich przyłączyć, ale wyraznie im
przeszkadzałam. Sam ciągle się do mnie odwracał i mrugał, jakby
chciał powiedzieć:  To tylko takie żarty. Nadal cię kocham".
To mnie nawet nie złościło, bo umiem śmiać się sama z siebie, ale
oznaczało, że byłam zdana na Danny'ego, który się prawie nie
odzywał.
Pozostali byli zbyt zajęci rozmową, aby zwracać na nas uwagę,
postanowiłam zatem wykorzystać sytuację i wyjaśnić sprawy z
Dannym. W końcu oboje trochę wypiliśmy, on się nieco rozluznił...
- Od para tygodni jesteś jakiś przygaszony, Danny - zaczęłam.
Skinął głową.
- Wszystko w porządku? Głęboko odetchnął.
- To zależy, co przez to rozumiesz.
- Na przykład w pracy? Wczoraj mówiłeś, że nie masz
problemów, ale jakoś nie bardzo w to wierzę. - Oburzony adwokat w
mojej głowie krzyczał:  Protestuję, Wysoki Sądzie! Prokurator
podsuwa świadkowi zeznania".
- Co mam ci powiedzieć? - spytał lekko zirytowany. Starannie
obmyśliłam moją odpowiedz.
- Przyjaznimy się od para lat -  Protestuję, Wysoki Sądzie!
Prokurator łże jak pies!" - I nigdy nic mi o sobie nie mówiłeś.
Równie dobrze możesz być w wolnym czasie seryjnym mordercą.
Wzruszył ramionami.
- Co robisz w wolnym czasie?
- Niewiele. Trochę czytam. Czasem pływam albo jeżdżę na
rowerze. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •