[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wstałam i odniosłam talerz do kuchni.
********
- Nie skupiasz się. - Głos Anne był cierpliwy. Zbyt cierpliwy.
Otworzyłam oczy. Siedziałam w klasie z kimś, kogo rodzina wymordowała moją rodzinę. Z kimś, kogo rodzina została
zabita przez moją rodzinę. Byliśmy razem w klasie, usiłując nawiązać więz z kamieniami. Zajęłam miejsce tak daleko od
Reyna, jak tylko się dało, a oczywiście Neli lepiła się do niego jak klej. Ciągle wydawało mi się nierealne to, kim Reyn jest,
kim był w moim życiu.
Wszystkie wspomnienia i doświadczenia, które starałam się wyrzucić z umysłu przez ostatnich czterysta lat, znajdowały się
dwa metry ode mnie, w żywych kolorach. To było jak spotkanie z potworem pod łóżkiem, tyle że tysiąc razy gorsze. A
potwór, mój najgorszy nocny koszmar, miał na sobie zieloną flanelową koszulę w kratę, dżinsy, pachniał proszkiem do prania
i jesiennym powietrzem.
Siedzieliśmy w rzędzie przy długim stole. Anne miała czarną aksamitną torbę z różnymi kamieniami i kryształami, a my
wszyscy musieliśmy zamknąć oczy, włożyć dłoń i wybrać ten, który sprawiał wrażenie, że chce być z nami. Właśnie tak. To
wydawało się jeszcze bardziej osobiste niż j zajęcia z metalami, a wybór kamienia miał określać to, jak uprawiamy magyię. j
Pierwszy Charles - wybrał tygrysie oko (albo został przez nie wybrany).
- Ach, tak! - zawołał. - Tygrysie oczy są w tym sezonie ostatnim krzykiem mody. - Szybko szarzejące popołudniowe
światło oświetlało jego rude włosy; zielone oczy tryskały humorem. Zapisał coś w skórzanym notesie starannym pismem,
przechylającym się na prawo.
Rachel wyjęła ametyst - jego intensywnie fioletowy kolor ładnie kontrastował z jej oliwkową skórą i czarnymi włosami.
Jak zwykle nie uśmiechała się - nie była roześmianą dziewczyną - ale po prostu zajęła się kamieniem, patrząc na niego
poważnym wzrokiem.
- Reyn? Teraz ty. - Uwolnij swój umysł i jednocześnie się skup. - Anne wyciągnęła przed nim worek.
Silna dłoń Reyna była niemal za duża, żeby zmieścić się do wąskiego otworu worka. Te same długie palce wsunęły
się wczoraj w nocy pod mój sweter. I pomagały też wyważyć drzwi mojego ojca, żeby zabić wszystkich z naszego
domu. Moje światy, przeszłość i terazniejszość, zderzały się z potworną siłą, a ja musiałam tu siedzieć jakby nigdy nic.
Mijały chwile. Czekaliśmy. Reyn zamknął oczy, a ja mogłam zerknąć na jego twarz tak, żeby o tym nie wiedział,
starając się dostrzec żądzę krwi, starając się dostrzec pożądanie. Odwróciłam wzrok.
Powoli wyciągnął rękę i otworzył dłoń. Leżał na niej ciemnozielony kamień z czerwonymi cętkami.
- Krwawnik - powiedziała Anne, a ja pomyślałam: co za zbieżność. - A jakie ma właściwości? Ktoś wie?
- Sprzyja... uczciwości - odparł Reyn, a mnie przyszło do głowy, że Neli jest przekonana, że on ma dwieście sześćdziesiąt
siedem lat. Nie znała prawdy o nim, a ja tak. - Prawości. Aagodzi niepokój. Ludzie wierzą, że trzymanie krwawnika przy
ranie powstrzymuje krwawienie. Dawno temu, wojownicy nosili amulety z krwawnika, żeby tamować krew podczas bitwy. -
Wydawał się chłodny, zamyślony, kiedy obracał kamień w dłoni.
- Bardzo dobrze - pochwaliła Anne. - Nastasyo? Twoja kolej. - Wyciągnęła przede mną otwarty worek.
Włożyłam rękę do środka i pomacałam. Kamień, kamień. Kryształ. Pewnie kamień. Kryształ? A kto to wie? Chwyciłam
jeden i wyjęłam. Twardy szmaragd wielkości i kształtu migdała.
- Nie, to nie ten - oznajmiła Anne cicho, ale stanowczo.
Uniosłam głowę i spojrzałam na nią. Skąd ona wie?
- Zamknij oczy, skoncentruj się, skup - poleciła. - Tu jest kamień specjalnie dla ciebie. Chce być z tobą. Spróbuj raz
jeszcze.
Czując się niepewnie, zamknęłam oczy i starałam się oczyścić umysł ze wszelkich myśli. To bez sensu - czy nie
powinnam myśleć o kamieniach, kryształach i reszcie? Na przykład: kamyczku, kamyczku... chodz do mamusi...
Chciałam po prostu wyjąć drugi kamień z torby, ale Anne pewnie znowu powiedziałaby, że jest zły. Skąd
wiedziała? Skąd ja miałam wiedzieć? To był kolejny przykład pobożnych życzeń i czarodziejskich bzdu...
Poczułam wibracje. Lekkie, niepewne, delikatne wibracje, kiedy ledwie coś musnęłam. Dotknęłam innego kamienia - był
zimny i gładki, ale martwy. Moje palce powędrowały z powrotem i znowu to samo, kamień leciutko drżał pod moim
dotykiem. Czy Anna coś robi? Może to jakaś sztuczka?
Otworzyłam oczy i popatrzyłam na nią, marszcząc czoło. Jej jasne niebieskie oczy wpatrywały się w skupieniu w moją
twarz. Dłonie, w których trzymała aksamitną torebkę, były mocne i nieruchome.
- Tak? - spytała.
Kamień promieniował teraz ciepłem pod moim dotykiem. Jedna strona gładka i zaokrąglona, druga pęknięta i
wyszczerbiona. Ledwie wyczuwalne wibracje przypominały bicie serca kolibra. Zacisnęłam palce wokół kamienia i nagły
przypływ radości przeszył mnie jak drzazga.
Wyjęłam go. Był wielkości dużej czereśni i wyglądał jak... utwardzony mleczny deszcz. Taki sam jak kamień w amulecie
mojej matki. Kamień księżycowy. Piękny, tajemniczy. Kochałam go. A on kochał mnie.
- Tak - powiedziała z satysfakcją Anne. - To ten. Czujesz to.
Skinęłam głową bez słowa, jakby zszokowana. To znaczy, byłam tutaj, bo rozpaczliwie chciałam wierzyć w to, co oni
oferują, a jednak po części ciągle się dziwiłam, kiedy to, co oferowali, okazywało się prawdą.
- Neli? Teraz ty.
Dziewczyna z uśmiechem natychmiast zamknęła oczy i wsunęła dłoń do torebki. Wydała kilka odgłosów  hm", jakby
chciała dowieść, że bardzo się skupia. Obserwowałam ją i zastanawiałam się, jaką ma przeszłość. Skończyła dopiero
osiemdziesiąt lat, była z Anglii, więc urodziła się w latach dwudziestych. Więc podczas II wojny światowej miała
dwadzieścia lat. Dlaczego tu jest? Dlaczego tak lata za Reynem? Poczekaj, aż się dowie, że był berserkiem10, Rzeznikiem
Zimy. Czy w ogóle się tym przejmie?
Wyciągnęła dłoń, trzymając marmurowy niebiesko--biały kamień.
- O, jaki ładny - zachwyciła się. - I pasuje mi do oczu! - Uniosła go do twarzy i zatrzepotała rzęsami. Charles się
uśmiechnął.
- Wiesz, co to jest? - spytała Anne.
- Tak, jasne - odparła szybko Neli. - To... Cisza. I cisza. Tik, tak...
- Sodalit? - powiedziałam, w większości zgadując. Neli patrzyła na mnie z prawdziwym jadem w oczach.
- Tak, tak, sodalit.
- Zgadza się - przytaknęła Anne. - A jakie ma właściwości?
10Berserk (berseker) - według podań historycznych, nieustraszony wojownik nordycki, ogarnięty maniakalną żądzą walki (przyp. red.).
Neli znów zamilkła. Ja ciągle odtwarzałam sobie listę kamieni, kryształów, klejnotów, metali, olei, ziół, gwiazd,
przedmiotów, zwierząt, roślin, bla, bla, bla, o których mnie uczono, odkąd tu przyjechałam. Przyswoiłam może pół procent
tego, czego chcieli mnie nauczyć. Ale Neli była w River's Edge już kilka lat. Sama chciała dzisiaj przyjść na zajęcia.
Uśmiechnęła się lekko, uroczo zarumieniona, wyraznie szukając odpowiedzi. Utkwiła wzrok w Reynie, jakby miała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •