[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ale w końcu kogoś sobie znajdziemy.
Zciągnęła brwi.
 Chcesz, żebym wyjechała? Tak mam to rozumieć? Po coś to
powiedział?! To oczywiste, że nie chcesz.
Ona wszystkim przynosi zaszczyt. Nie, nawet więcej. Ona jest
najpiękniejszą, najrozkoszniejszą i najsłodszą kobietą, z jaką kiedykolwiek
miałeś do czynienia. I marzysz, żeby ją wielbić aż do śmierci.
 Nie, nie to miałem na myśli.
 To wobec tego co?  Piorunowała go wzrokiem.
 Kellie, staram się wszystkim ułatwić życie.
136
RS
 Wszystkim, czyli sobie. Co cię gryzie? To, że rozejdzie się plotka, że
raz pozwoliłeś sobie zachować się jak człowiek? %7łe masz potrzeby i pragnienia
takie same jak inni?
Był wściekły na siebie oraz na nią, że nie daje mu szansy wytłumaczyć
się.
 Przyjechałaś tu jako lekarz, a nie jako antidotum na moje problemy 
żachnął się.  Proponuję, żebyś zajęła się tym, co przewiduje twój kontrakt, a
rozwiązywanie moich problemów zostaw mnie.
 Nigdy ich nie rozwiążesz, bo jesteś tchórzem emocjonalnym. Do tej
pory nie wybaczyłeś matce, że was porzuciła, ani Madeleine, że nie żyje. Na
tym polega twój problem. Jesteś na nią zły, że dała się zabić i nie chcesz się do
tego przyznać, obnosisz się z tą włosiennicą, żeby wszyscy ci współczuli.
Jesteś żałosny!
 Ani słowa więcej, pani doktor  warknął.  I zastanów się nad
powrotem do miasta, bo tam jest twoje i tego psychologizowania miejsce.
Tutaj to się psu na budę nie zda.
Z oczami pełnymi łez, za to dumnie wyprostowana, pozwoliła mu wyjść
z kuchni.
Kiedy zajechała do domu Tima, śledczy kończyli pracę. Zebrali
wszystkie szczątki i nie pozostawało im teraz nic innego, jak czekać na
potwierdzenie tożsamości zwłok.
Wystawiła pełną miskę dla przybłędy, po czym udała się do Ruth.
 Oh, Kellie, kochana.  Ruth, wyraznie wyczerpana oczekiwaniem,
rzuciła się jej na szyję.  Skąd wiedziałaś, że bardzo teraz kogoś potrzebuję?
 Wiesz już coś?  zapytała Kellie, gdy usiadły w salonie.
 Blake obiecał, że się ze mną skontaktuje, jak tylko będzie coś wiadomo.
 Ruth popatrzyła na telefon.  Mam nadzieję, że to już niedługo.
137
RS
Kellie zauważyła liczne fotografie.
 To Tegan?
 Tak, to moja córcia.
 Zliczna.
Ruth uśmiechnęła się smutno.
 Uwielbiała pozować do zdjęć, ściągać na siebie uwagę. Myślę, że to dla
tego była w konflikcie z Dirkiem. Po śmierci ojca była o mnie zazdrosna.
 A to Dirk?
Ruth westchnęła.
 Nie, to jest mój pierwszy mąż, Alan, jej ojciec. Dirkowi się nie
podobało, że trzymam te fotografie, ale po jego śmierci na nowo je tu
postawiłam.
 Masz zdjęcia drugiego męża?
 Nie, odesłałam je jego rodzicom. Prawdę mówiąc, to Alan był moją
wielką miłością. Tegan często mi wyrzucała... yle zrobiłam, próbując go
zastąpić innym.
Kellie czuła się nieswojo pod czujnym spojrzeniem Ruth. Wydawało się
jej, że ta doświadczona przez los kobieta odczytuje wszystkie jej emocje:
uczucie do Matta oraz to, jak bardzo by chciała, żeby otrząsnął się z prze-
szłości i rzucił w jej ramiona.
 Kellie, musisz być cierpliwa  odezwała się cicho Ruth, jakby na
potwierdzenie podejrzeń Kellie.  Matt niewiele mi opowiadał, ale wiem, że
całe jego życie i przyszłość skupiały się na Madeleine. Dawała mu poczucie
bezpieczeństwa, którego tak mu brakowało. Nie przewidział, że Madeleine tak
nagle zniknie z jego życia. Nikt by tego nie przewidział. Najtrudniej jest pojąć,
że ukochana osoba nie wróci.
138
RS
 Chciałabym tylko, żeby w jego sercu znalazł się dla mnie choćby mały
kącik  szepnęła Kellie.  Czy to tak dużo? Całe swoje dorosłe życie czekałam
na kogoś takiego, ale jego uczucia są gdzie indziej.
 Kellie, posłuchaj.  Ruth dotknęła jej dłoni.  Jesteś wspaniałym
człowiekiem. Wszyscy to widzą. Czuję, że do Matta zaczyna docierać, co traci.
Przez sześć lat obwinia się o to, że nie uchronił Madeleine przed wypadkiem. 
Westchnęła.  Ale to jest niewykonalne. Po latach zdałam sobie sprawę, że
życie to nie jest próba generalna, ale jednoaktówka.  Zawahała się.  Tęsknię
za Tegan, ale muszę żyć. Niezależnie od wyniku śledztwa, będę nadal pomagać
innym. To dodaje mi sił.
 Jesteś jak moja matka.  Kellie otarła łzy wierzchem dłoni.  Gdyby
któreś z nas zaginęło, czekałaby na nas do samego końca. Nie traciłaby
nadziei.
Ktoś zapukał do drzwi.
 Ja otworzę  zaofiarowała się Kellie.
 Dzięki, kochana. To pewnie Julie. Miała wpaść.
Kellie wróciła do salonu z Gregiem i Traceyem.
 To policja  powiedziała.  Do ciebie.
139
RS
ROZDZIAA SIEDEMNASTY
 Już słyszałeś?  zagadnęła Cheryl Matta, gdy wszedł do sklepu.
 Nie  odparł ostrożnie.  O Tegan?
 To nie ona. Te szczątki w ogrodzie Tima to mężczyzna.
 Wiadomo, jak się nazywał?
 To cudzoziemiec, który tędy przejeżdżał ćwierć wieku temu 
wyjaśniła Cheryl.  Dom Tima był wtedy schroniskiem. Ten człowiek był z
kumplami z Europy. Jezdzili po Australii i zarabiali, podejmując dorywcze
zajęcia. Zatrzymali się tu na bardzo krótko.
 To jak to się stało, że jeden został pod ziemią?
 Po nocnej popijawie wszyscy poszli spać, ale jeden z nich wymiotował
i udusił się wymiocinami. Kiedy rano się zorientowali, co się stało, wpadli w
panikę.
 Więc zakopali go w ogrodzie i wyjechali?
 Tak. Policja federalna zidentyfikowała tego nieboszczyka na podstawie
uzębienia, bo jest taka międzynarodowa baza informacji stomatologicznej.
Odszukano też jego kompanów, a oni złożyli zeznania. Jego szczątki zostaną
odesłane rodzinie, żeby nareszcie miał pogrzeb jak należy.
 Chyba pojadę do Ruth.  Przegarnął włosy palcami.  Tyle się
wycierpiała i nadal nie zna odpowiedzi.
 Rano była u niej Kellie.  Cheryl zmrużyła oczy.
 Słyszałam, że nocowała u ciebie. Razem z nocą w hotelu w Brisbane, to
już dwa razy... Co wy kombinujecie?
 O co ci chodzi?
Mrugnęła porozumiewawczo.
140
RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •