[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie wydostaną się z dna kanionu. Po obu stronach są tylko wysokie
skaliste ściany.
Hazel przytaknęła.
- A więc Skała Monumentu! Właśnie zamierzałyśmy pojechać
tam samochodami.
- Dobrze. Pojedziemy z wami. Jednak, kiedy tylko tam
dotrzemy, będą panie musiały wycofać się za linię drzew. My się
przebijemy do rzeki.
- Będą płynąć bardzo szybko - zauważył Tom Albers. - Jeśli na
dole dym zgęstnieje, mogą nas nie zauważyć.
- Posłużymy się pętlą - postanowił Nick; gdy pospiesznie
wspinali się na szczyt. - Nie możemy pozwolić, aby się obok nas
prześliznęły. Jeśli drzewa od razu zajmą się ogniem, na dnie kanionu
nie przeżyje żadna żywa istota.
jane+anula
ous
l
da
-
scan
130
W ciągu pierwszej godziny spędzonej na rzece flisaczki bez
trudu poradziły sobie z dwoma trudnymi odcinkami bystrzyn. Teraz,
czując się pewniej, Bonnie pochyliła się, aby Jo mogła ją usłyszeć
przez huk wody.
- Jak na razie kaszka z mlekiem - powiedziała. - Ale popatrz
tam. Te kłęby dymu przed nami stają się coraz gęstsze i ciemniejsze.
- Tak. Nie zauważyłam ich, gdy wyruszałyśmy - odpowiedziała
Jo. - Trudno powiedzieć, skąd nadchodzą.
- Za kilka minut będziemy wiedzieć lepiej! - krzyknęła Kayla z
ławeczki za nimi. - Kiedy miniemy ten zakręt, będziemy miały dobry
widok na dalszą część kanionu.
Ku swojemu zaskoczeniu Jo szybko stwierdziła, że Hazel miała
rację. Przynajmniej jak na razie spływ w dół rzeki stanowił prawdziwą
frajdę. Woda podrzucała je do góry, kołysała, puszczała na nie
pieniste fontanny bąbelków i dziewczęta z radości śmiały się jak
dzieci na karuzeli. Na razie zresztą nic im nie groziło. Dzięki ostremu
treningowi były kompetentną drużyną wioślarską.
- Przygotujcie się tam z tyłu! - zawołała Bonnie, gdy zbliżyły
się do końca podwójnego zakrętu w kształcie litery S. - Coraz więcej
bystrzyn przed nami!
- O mój Boże! - krzyknęła Kayla, kiedy tratwy wyszły zza
ostatniego zakrętu i odsłonił się przed nimi ciągający się w dole
kanion.
A także szalejące pożary.
jane+anula
ous
l
da
-
scan
131
Jo spojrzała przed siebie i poczuła, jak jej serce kamienieje, a
krew ścina się w żyłach ze strachu.
- Co zrobimy?! - wykrzyknęła Kayla.
- Nie możemy dalej płynąć! - wrzasnęła Bonnie, już na granicy
paniki. - To jak piec hutniczy!
- Jo, myśl szybko - nagliła Kayla. - Co robimy? Poniżej, po obu
stronach rzeki, wybuchały coraz to nowe ogniska pożaru, a dalej, za
wodospadem, piekielny ogień łakomie pożerał dziesiątki akrów lasu.
- Nie możemy płynąć dalej! - powtórzyła Bonnie. -Ogień
przeskakuje nawet przez rzekę! Dosłownie utoniemy w płomieniach.
- Tutaj nie przybijemy do brzegu - powiedziała Jo, z trudem
wydobywając z siebie głos. - Strasznie tu stromo. Ale im bliżej
wodospadu, tym prąd będzie silniejszy, bo płyniemy w dół. Tak więc
w pierwszym możliwym miejscu musimy podjąć próbę przybicia do
brzegu.
Nie skończyła jeszcze mówić, a ciemny, gryzący dym dotarł do
niej, gorzki i piekący, niosąc ze sobą zapowiedz okropnej śmierci.
jane+anula
ous
l
da
-
scan
132
ROZDZIAA SIEDEMNASTY
- W porządku, Hazel - lapidarnie stwierdził Nick z tylnego
siedzenia jej fleetwooda. - Tu się panie zatrzymają. Nie wychodzcie
poza linię drzew. Cały ten obszar może zająć się ogniem jak sklep z
fajerwerkami. - Mówiąc to, już wyskakiwał z samochodu.
- Patrzcie! - wykrzyknął Jason, wskazując na rzekę. Krążył nad
nią helikopter stacji telewizyjnej. - Te sępy musiały śledzić
wiadomości radiowe i usłyszały o tym, co się dzieje.
Przed nimi, nadal poza zasięgiem wzroku, strome brzegi rzeki
Stony Rapids wyrównały się na krótko po wschodniej stronie, w
miejscu gdzie stała wysoka iglica z piaskowca, zwana Skałą
Monumentu. Jednakże jakieś pięćdziesiąt metrów w dół rzeki od tego
miejsca rozpoczynał się ostateczny, stromy spadek rzeki -
 ostateczny", w tym momencie w każdym sensie tego słowa, gdyż
cała północna część kanionu była ryczącą ścianą targanych wiatrem
płomieni.
Potworne gorąco i brak tlenu mogły zabić człowieka w ciągu
kilku minut.
Jeżeli osoby płynące rzeką miały przeżyć, musiały natychmiast
uciec w wyższe rejony, gdzie wciąż było czym oddychać.
Nick miał tylko nadzieję, że dotrze do nich na czas.
Początkowo, kiedy weszli między drzewa, strażacy w szybkim
tempie posuwali się w kierunku rzeki, z łatwością omijając palące się
miejsca. Nagle jednak Jason zawołał ostrzegawczo:
jane+anula
ous
l
da
-
scan
133
- Nick! Za nami zamyka się ściana ognia! Pomimo adrenaliny
rozgrzewającej krew, Nick poczuł, jak z przerażenia na skórze
występuje mu zimny pot.
Wszystkim strażakom od pierwszego dnia szkolenia wbijano do
głowy jedną zasadę:  Nigdy nie oddawaj bez walki drogi ucieczki".
Teraz ich jedyna droga odwrotu zaraz zostanie odcięta. W normalnej
sytuacji porzuciliby swoją misję i zawrócili, póki jeszcze mogli.
Ale w obecnej chwili zasady nic nie znaczyły dla Nicka. Jo i
dwie inne kobiety zginą okropną śmiercią, jeśli oni ich nie zatrzymają
przy Skale Monumentu. Nie wiedział też, jak mógłby potem żyć,
gdyby zostawił bez pomocy kobietę, z którą pragnął spędzić resztę
swoich dni.
Gryzący dym wypełnił mu płuca. Rozkaszlał się i wymienił
szybkie spojrzenia z kolegami. Wiedział, że myślą o tym samym, co [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •