[ Pobierz całość w formacie PDF ]

technologia jest zastraszająca. Nie tylko dostaliśmy wskazówki, ale też zdjęcie satelitarne
jednego z budynków w Moorefield.
Gryzłam paznokieć, gdy on zapisywał drogę.
 Już jedziesz?
 Chciałbym już teraz, ale najpierw muszę sprawdzić to miejsce. Jutro to zrobię, a
potem tam wrócę.  Wsunął kartkę do kieszeni dżinsów i odwrócił się do mnie. Nadzieja
zabłyszczała w jego oczach.  Dziękuję, Kat.
 Przecież ci coś jestem winna, nie?  Zadrżałam i potarłam ramiona.  Tyle razy już mi
ratowałeś tyłek.
 I chociaż to taki uroczy tyłek, to za wiele ryzykowałaś.  Sięgnął za mnie, ściągnął
koc w kanapy i owinął mnie nim. Przytrzymał brzegi, patrząc mi uważnie w twarz.  Czemu
to zrobiłaś?
Spuściłam wzrok.
 Po prostu myślałam o wszystkim i chciałam zobaczyć, co tam jest.
 To było szaleńczo niebezpieczne, Kotek. Obiecaj mi, że już czegoś takiego nie
zrobisz. Obiecaj.
 Okay.
Złapał mnie za podbródek i uniósł moją twarz.
 Obiecaj mi.
Moje ramiona się zapadły.
 Nie zrobię. Okay. Przysięgam. Ale ty też mi to musisz przyrzec. Wiem, że nie
odpuścisz. Rozumiem to, ale musisz być ostrożny i też nie możesz się wymknąć beze mnie.
Daemon zmarszczył brwi.
 To cię nie powinno dotyczyć.
 Ale dotyczy  nalegałam.  Nie jestem kruchym człowiekiem, Daemon. Razem w tym
tkwimy.
 Razem?  Przeciągnął słowo, a potem powoli się uśmiechnął.  Okay.
Uśmiechnęłam się do niego niepewnie.
 Czyli to znaczy, że pojadę, jak sprawdzisz adres?
Pokiwał głową ze zrezygnowanym uśmiechem. Porozmawialiśmy jeszcze o zdjęciach i
o tym, jak dużo wie DOD. Lepiej znosił naruszenie prywatności niż ja, ale zauważyłam, że
uważał ich tylko za swoje zadanie.
 Jak uważasz, co miała na myśli Bethany przez  Oni nadchodzą ?  zapytałam.
Opierał się plecami o kanapę, obraz lenistwa i arogancji, ale wiedziałam, że w środku go
skręcało.
 Nie wiem.
 To w sumie może nic nie znaczyć. Bo wydawała się trochę stuknięta.
Daemon pokiwał głową, patrząc przed siebie. Minęło sporo sekund, zanim znowu
przemówił.
 Nie mogę się przestać zastanawiać, jaki jest teraz mój brat. Czy też taki jest?
Stuknięty? Nie wiem, czy... sobie z tym poradzę.
Serce zabolało mnie na desperację w jego głosie. Jutro może się wszystko zdarzyć, ale
między nami się poprawiło, a on... mnie teraz potrzebował.
Zbliżyłam się do niego. Moja pewność siebie zachwiała się, gdy posłał mi prawie dzikie
spojrzenie. Skuliłam się przy nim, kładąc głowę przy jego ramieniu. Wciągnął ostro
powietrze, a ja mocno zacisnęłam powieki.
 Nawet jeśli... mu odbiło, to sobie z tym poradzisz. Ze wszystkim sobie poradzisz.
Wcale w to nie wątpię.
 Nie?
 Nie.
Bardzo powoli otoczył mnie ramieniem. Poczułam, że jego podbródek spoczął na mojej
głowie.
 To co robimy, Kotek?
Palce mi się podkurczyły na jego niski pomruk.
 Nie wiem.
 Mam kilka pomysłów.
Uśmiechałam się szeroko.
 Jestem pewna, że masz.
 Chcesz o nich usłyszeć? Chociaż wolałbym ci pokazać, niż mówić.
 O dziwo ci wierzę.
 Zawsze ci mogę dać teaser.  Zamilkł i usłyszałam w jego głosie uśmiech.  Wy, mole
książkowe, kochanie teasery, nie?
Zaśmiałam się.
 Szperałeś w moim blogu?
 Może  odparł.  Jak powiedziałem, mam na ciebie oko, Kotek.
Rozdział 30
Następnego ranka Daemon i ja sprawdziliśmy biurowiec w Moorefield. Myśleliśmy, że
okaże się pusty, bo przecież ciągle była przerwa świąteczna, ale cały plac przed budynkiem
był zapakowany samochodami.
Naciągnął daszek czapki na twarz, wyskoczył z samochodu i sprawdził biuro. Gdy
wrócił, wyszczerzył się do mnie w uśmiechu i szybko wyjechał z placu.
 To wygląda na biuro adwokackie. Ma co najmniej dwa piętra i parter. Nad wejściami i
oknami jest ten sam cholerny czarno-czerwony kamień.  Skrzywił wargi.  Ale to dobrze.
Czymkolwiek są te kamienie, coś muszą oznaczać.
Racja. A Dawson mógł tu być właśnie teraz.
 A jeśli ten budynek jest chroniony?
Nie odpowiedział.
Wiedziałam, co to oznacza. Daemon zrobi wszystko, by odzyskać brata. Inni ludzie
mogą myśleć, że to złe, ale ja rozumiałam. Gdyby to była moja mama czy ktoś, to nie byliby
bezpieczni.
 Kiedy tu wrócisz?
I znowu był cicho. I wiedziałam, że nie chciał mi o tym powiedzieć, bo sam planował to
zrobić. Naciskałam na ten temat całą drogę do domu, ale nie chciał się ugiąć.
 To idziesz na imprezę u Ash?  zapytał, w końcu zmieniając temat.
 Nie wiem.  Bawiłam się guzikiem swetra.  Jakoś nie wierzę, żeby mnie tam chciała,
ale jeśli wziąć pod uwagę...
 Chcę, żebyś tam była.
Spojrzałam na niego, czując uścisk w klatce piersiowej, jakby zaraz miała wybuchnąć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •