[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozwartą niczym otchłań paszczę, zbrojną w cały arsenał białych zębów, wiel-
kich i ostrych jak miecze! Była niemal na wyciągnięcie ręki. Gdybym stał trochę
bliżej plaży, już bym pewnie nie żył. Pazur zupełnie stracił panowanie nad sobą.
Nie będę ukrywał, że przeraziłem się okropnie. Cofnąłem się tam, gdzie głębiej.
Byle dalej od oszalałej bestii. Zupełnie nie wiedziałem, co robić. Dla własnego
bezpieczeństwa byłem gotów zostać w wodzie cały dzień i to zanurzony po szy-
ję. Lecz trzymałem na rękach Liskę i wiedziałem, że powinienem jak najszybciej
odstawić ją na suchy ląd. A wtedy z pewnością dopadnie mnie Pazur! Kto wie,
jak to by się skończyło, gdyby nie pojawił się Pożeracz Chmur. Odwrócił uwagę
Pazura. Mogłem zaryzykować i podejść bliżej, by Liska w miarę bezpiecznie do-
tarła na plażę. Nie wiem, co powiedział Pożeracz Chmur ojcu, lecz było to coś, co
tylko wzmogło jego wściekłość. A może zwyczajnie musiał się na kimś wyłado-
wać. Zobaczyłem jak zamierza się wielką łapą i uderza Pożeracza Chmur w bok
głowy. Potem jeszcze raz, z drugiej strony. Walił tak mocno, że bolało od same-
go patrzenia. Pożeracz Chmur cofał się pod ciosami. Ojciec chwycił go kłami za
kark i potrząsał jak szczurem. Pożeracz Chmur wyrwał się i uciekł z podwinię-
tym ogonem, sponiewierany. Czym prędzej pobiegłem za nim, przezornie brodząc
w wodzie. Nie byłem pewien, czy Pazur nie zechce jednak policzyć się ze mną.
Odnalazłem Pożeracza Chmur zaszytego w zaroślach. Siedział skulony, przy-
kryty namiotem skrzydeł, ponuro gapiąc się w ziemię. Z nosa kapała mu krew.
Uszy miał oklapłe jak zwiędłe liście. Przysiadłem obok. Czekałem. Przez jakiś
czas Pożeracz Chmur jakby mnie nie zauważał. Oblizywał tylko krwawiący nos
i wzdychał.
 Nie jest dobrze  przekazał wreszcie.
 Przepraszam, że tak wyszło.
82
Było mi naprawdę przykro. Zdawałem sobie sprawę, że Pożeracz Chmur obe-
rwał za mnie.
 To nie twoja wina. Ojciec jest zły ogólnie, bo nie chcę tu żyć. Nie chcę sie-
dzieć na tym końcu świata. Wścieka się, bo umiem czytać i pisać. Twierdzi, że to
niepotrzebne smokom.
Pożeracz Chmur odłączył się na moment, a potem dodał:
 Pobił mnie, bo wolałbym być człowiekiem, a nie smokiem.
To mnie bardzo zdziwiło. Ze mną było akurat odwrotnie. Zawsze uważałem,
że Pożeracz Chmur ma życie godne pozazdroszczenia.
 Lubię być chłopcem  tłumaczył młody smok.   Potrzebuję wtedy mniej
miejsca, mniej żywności. Mam ręce  tyle można zrobić rękami. Ludzie ma-
ją mnóstwo ciekawych zajęć. Ty to masz dobrze  znów westchnął głęboko.
 Płowy bardzo cię kocha. I nigdy nie bije. A mój ojciec. . . 
Poczułem się w obowiązku wyjaśnić mu, że ojcowie niezbyt różnią się mię-
dzy sobą. Mniej więcej do trzynastego roku życia zebrałem więcej rózeg, niż mia-
łem włosów na głowie. Potem spoważniałem, przestałem broić i Płowy odetchnął.
Stwierdził, że chyba jednak nie skończę na szafocie.
 Raz dostałem gorzej, niż ty teraz  wspomniałem.  Płowy podrapał cię?
Ugryzł w ucho?  zainteresował się Pożeracz Chmur.
 Ludzie nie drapią  poprawiłem.   Ojciec obił mi tyłek wierzbowym
prętem. Przez dwa dni nie mogłem usiąść!
Pożeracz Chmur szeroko otworzył oczy ze zdumienia i zgrozy.
 Ale za co?
 Wrzuciłem zapaloną petardę do wychodka przy karczmie, kiedy akurat ma-
cała się tam jakaś para. Długo nie można ich było doczyścić.
Wyobraznia zrobiła swoje. Obaj zaczęliśmy się strasz-
nie śmiać, a Pożeracz Chmur aż dostał czkawki. Jego zły humor ulotnił się
zupełnie. Popłynęły opowieści z czasów dzieciństwa  wspomnienia przygód,
psot i żartów. O dziwo, chociaż Pożeracz Chmur żył parokrotnie dłużej ode mnie,
przegrywał w tej dziwnej licytacji. Zrzucanie przegniłych owoców na głowę nie-
lubianej ciotki nie mogło równać się z napadem iluzyjnych myszy na zebranie to-
warzystwa hafciarek. A straszenie rybaków wydawało się kompletną nędzą, w po-
równaniu z niektórymi moimi wyczynami. Choćby omdleniem mleczarki, która
ujrzała swego męża z dużym świńskim ryjem w miejscu twarzy. Okazało się, że
byłem wcielonym demonem z samego dna piekielnej otchłani, a Pożeracz Chmur
 bardzo grzecznym dzieckiem. Pewnie biedak nie miał zbyt wielu okazji ani
możliwości, by się wykazać.
 Przez jakiś czas nie pokazuj się na oczy mojemu ojcu  ostrzegł Pożeracz
Chmur. Kiwnąłem głową.
 Dlaczego on mnie tak nienawidzi?  spytałem z żalem.
Pożeracz Chmur zmieszał się lekko.
83
 On cię nie nienawidzi. To znaczy, nie tylko ciebie. . . On ma za złe ludziom.
Wszystkim ludziom, nie tylko tobie.
 Dlaczego?
Pożeracz Chmur zamiast wyjaśnić coś więcej, podniósł się i skierował w głąb [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •