[ Pobierz całość w formacie PDF ]

– To nie jest dziwne – odpowiedział cicho. Zrzuciłam sandał i
przycisnęłam stopę do jego nogi, lekko ją pocierając.
– Tulenie się jest fajne, tak?
– Tulenie się jest bardzo fajne – zgodził się, także dotykając mnie
pod stołem.
– Co do baz, to skoro tak cię to interesuje, zdecydowanie możesz
zrobić akcję pod bluzką – zaproponowałam. Rozsądek i odwaga
ucieszyły się. CD i Pyton nie mogli się doczekać, a cycki były
zadowolone, że choć raz ktoś bierze je pod uwagę, a nie traktuje
jedynie jako przystanek w drodze na południe. Serce? Cóż, ono nadal
wahało się i nuciło piosenkę.
– Czyli robimy się trochę bardziej tradycyjni, ale nie do końca.
Bez pośpiechu? – upewnił się, hipnotyzując mnie spojrzeniem.
– Bez pośpiechu, ale bez przesady. Jesteśmy dorośli, na litość
boską.
– Za akcję pod bluzką – wzniósł toast.
– Chętnie za to wypiję. – Roześmiałam się i stuknęliśmy się
kieliszkami.
Pięćdziesiąt siedem minut później znaleźliśmy się w łóżku.
Simon rozpinał ciepłymi palcami guziki mojej bluzki. Jego ruchy były
powolne i zdecydowane. Leżałam pod nim, a on wpatrywał się we
mnie, przesuwając opuszkami palców po mojej skórze od szyi aż po
pępek. To się działo naprawdę. Równocześnie westchnęliśmy.
Nie potrafię tego wyjaśnić, ale dzięki temu, że tego wieczoru
wyznaczyliśmy pewne granice, jego dotyk – choć może to zabrzmi
głupio – wydawał mi się dużo bardziej zmysłowy. Chwila warta
smakowania. Wodził ustami po mojej szyi, składając delikatne jak
szept pocałunki. Za uchem, pod podbródkiem, w zagłębieniu przy
obojczyku. Kierował się w dół, do moich piersi. Muskał mnie lekko
palcami, z podziwem. Kiedy gładził moją skórę, wstrzymywałam
oddech.
Gdy delikatnie zacisnął palce na moim sutku, wydawało mi się,
że wszystkie impulsy nerwowe biegną do tego punktu. Zrobiłam
wydech, czując, jak miesiące frustracji równocześnie rozmywają się i
narastają. Słodkimi pocałunkami i subtelnym dotykiem uczył się mapy
mojego ciała. Właśnie tego potrzebowałam. Wargi, usta, język –
wszystko to na mojej skórze, smakujące, pobudzające, badające i
kochające.
Kiedy całował moje piersi, łaskotał mnie w podbródek włosami.
Oplotłam go ramionami i trzymałam blisko siebie. Dotyk jego skóry na
mojej był idealny. Nigdy nie zaznałam czegoś takiego. Czułam się…
wielbiona.
To, co zaczęło się zabawowo i uroczo, z docinaniem sobie, dzięki
temu zbliżeniu przerodziło się w coś więcej. Prostacko nazywana
„akcja pod bluzką” stała się częścią romansu. Nasza więź mogła być
czysto fizyczna, ale okazała się szczera i pełna emocji. Trzymał mnie w
ramionach, tulił i czule całował. Czasem śmialiśmy się cicho, aż w
końcu, zadowoleni, zapadliśmy w sen.
Rozmaszysta i Chrapacz.
Przez kolejne dwa dni pławiłam się w luksusach. Serio, żadne
inne określenie nie odda tego, co przeżywałam. Dla niektórych osób
definicją luksusowych wakacji będą zakupy bez końca, zabiegi w SPA,
drogie restauracje czy wyszukane przedstawienia. Ale nie dla mnie. Dla
mnie luksusem była dwugodzinna drzemka na słońcu na tarasie przy
domu. Pławienie się w luksusie oznaczało jedzenie fig ociekających
miodem z dodatkiem sera tutejszej produkcji, podczas gdy Simon
nalewał mi kolejny kieliszek cavy. A wszystko to przed dziesiątą rano.
Za luksus uważałam także samotną wycieczkę po małych rodzinnych
sklepach w Nerji i oglądanie pięknych koronkowych wyrobów, a nawet
gubienie się z Simonem w podziemnym kolorowym świecie pobliskich
jaskiń. Simon robił zdjęcia, a ja patrzyłam, jak chwieje się bez koszuli
na kamieniach, szukając dobrego wsparcia dla stóp. Wspomniałam, że
był bez koszuli?
I z pewnością do luksusu zaliczałam każdą noc spędzoną w łóżku
z Simonem. Tego zazwyczaj nie oferują biura podróży. W trakcie
naszych spotkań w bieliźnie doszliśmy do drugiej, a może i trzeciej
bazy, bawiąc się sobą nawzajem. Byliśmy śmieszni, bo chcieliśmy
poczekać ze skonsumowaniem „tego” do ostatniej nocy w Hiszpanii?
Pewnie tak, ale kogo to, do cholery, obchodziło? Jednej nocy Simon [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •