[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nawet trochę wina!
- Ojoj! - zaśmiała się Vanja. - Babcia powinna to zobaczyć.
Rodzice odeszli.
Vanja odetchnęła głęboko i rozejrzała się dookoła. Wiedziała, że będzie jej tu dobrze. Matka
zawiesiła w oknach jasnoniebieskie tiulowe firanki, które bardzo pasowały do rokokowych
mebli Sagi, a ojciec urządził pokój kąpielowy. Vanja nalała wody do umywalki i starannie się
umyła. Wspaniałe uczucie, po długiej podróży miała wrażenie, że jest nieprawdopodobnie
zakurzona i brudna.
76
W samej bieliznie przeszła do sypialni, by znalezć odpowiednią czystą suknię.
- Całkiem niezle - drwiąco przemówił ochrypły, dudniący głos.
Vanja drgnęła przestraszona i rozejrzała się dokoła, zrywając jednocześnie narzutę z łóżka i
dokładnie się nią otulając.
Jej Demon Nocy siedział na biurku i patrzył na nią. Był taki wielki i potężny, emanował
męskością, która niemal zwalała z nóg. Półmężczyzna, półdemon.
Ale oczy nie lśniły przyjaznie. Biła z nich niemal fanatyczna...
Vanja szukała w myślach odpowiednich słów.
%7łądza mordu?
77
ROZDZIAA VII
Vanja usiłowała zebrać myśli, ale porażała ją bijąca od Tamlina niezwykła męskość i jego
mocne, muskularne członki. Twarz przykuwała wzrok swą fascynującą szpetotą.
Skóra Tamlina przybrała ciemniejszą barwę - niezwykły, zielonobrunatny odcień, a brwi
jakby odsunęły się od skroni i wygięły łukowato, tworząc takie same linie jak szpiczaste
uszy. Ostro zarysowane pasmo czarnozielonkawych włosów ciągnęło się od mostka poprzez
pępek dalej w dół. Vanja nie śmiała nawet pomyśleć, co skrywa przepaska na biodrach.
- Jak twoja rana, Tamlinie? - spytała ostrożnie, bo przerażała ją wrogość w jego oczach.
- Jaka rana? - parsknął wściekle.
- Na ramieniu.
Skrzywił się zirytowany.
- Nie przypominaj mi o tym - syknął. - Kim ty jesteś, Vanju?
- Kim jestem? Chyba wiesz?
- Nie udawaj! Jak to możliwe, że jako jedyna ze wszystkich ludzi mnie widzisz?
- Już kiedyś o tym mówiliśmy - odparła, próbując się ubrać. - Ty masz swoją tajemnicę, ja
swoją.
Wstał i mocno chwycił ją za ramię, drugą ręką wyrywając jej suknię.
- Ta umowa już nie jest ważna. Ty poznałaś moją tajemnicę, wiesz, po co tu jestem,
dlaczego was pilnuję i kto jest moim panem. A ty przemilczałaś swój sekret. A więc?
W Vanji obudziła się nagle podejrzliwość:
- Dlaczego tak bardzo zależy ci, by się o tym dowiedzieć?
- Ponieważ...
Tamlin umilkł. O mały włos nie wpadł we własną pułapkę. Już miał na końcu języka:
 Ponieważ nie wolno mi cię uśmiercić, dopóki nie poznam całej prawdy o tobie.
Wtedy ona nic by mu nie powiedziała!
Vanja czegoś się domyślała, nie spodziewała się jednak, że prawda może być aż tak
makabryczna. Milczała.
78
Tamlin nie uświadamiał sobie, że jego dłoń otoczyła jej dojrzałą, pełną pierś. Palce
odruchowo przesuwały się po gładkiej skórze dziewczyny, nerwowo zwilżył wargi językiem.
Rozciągnął usta w diabolicznym uśmiechu.
- Zabawimy się trochę?
Powiedział to naprawdę ze złością, Vanja zorientowała się od razu. Odparła spokojnie, choć
serce biło jej tak mocno, że aż sprawiało ból:
- Nie mam teraz czasu, czekają na mnie z obiadem. Czy możemy wstrzymać się z poważną
rozmową do wieczora? Poza tym wydaje mi się, że nie jesteś w nastroju do zabawy. Twoja
kwaśna mina mnie także nie zachęca do igraszek.
Puścił ją, a właściwie odepchnął od siebie.
- Przeklęta dziewczyno! Masz rację, nie jestem w nastroju do zabawy. Ale dobrze wiesz, że
przez zabawę rozumiem dręczenie ciebie. Niech ci się nie wydaje, że mam ochotę cię
dotykać, jak byś tego chciała, przeklęta wyuzdana dziwko! Podniecę cię tak, że na kolanach
będziesz mnie błagać, bym dał ci posmakować tego, za czym tak tęsknisz. Będziesz płakać
z pożądania, ale nie dostaniesz tego, czego pragniesz, a potem...
Nie dokończył zdania.
- Zabijesz mnie? - spytała lodowatym tonem. - Czy mogę się przebrać do obiadu?
Z bezsilności zacisnął tylko zęby. Był wściekły, że nie potrafi jej ukorzyć.
Vanja mówiła dalej:
- Skąd bierzesz to przekonanie, że chcę właśnie ciebie? Niewiele do tej pory uczyniłeś, by
mnie zadowolić.
Odwróciła się, żeby naciągnąć suknię. Tamlin skorzystał z okazji. Natychmiast wsunął rękę
pod spódnicę i wcisnął ją między uda dziewczyny. Odbyło się to tak szybko, że Vanja nie
zdążyła się odsunąć.
- Nie jesteś rozpalona? - spytał triumfująco. - Jesteś wilgotna jak leśna ściółka po deszczu!
Vanja wpadła w taki gniew, że nie zastanawiała się, co robi. Jednym ruchem zerwała mu z
bioder przepaskę i obnażyła nieprawdopodobnych rozmiarów męskość w pełnej gotowości.
Cofnęła rękę, jak gdyby się sparzyła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •