[ Pobierz całość w formacie PDF ]

– Dzień dobry – mruknęła sennie.
– Nasz ostatni ranek.
Przez jej twarz przemknęły emocje – tak szybko, że
nie zdążył ich odczytać. Z lekką desperacją przyciąg-
nęła jego głowę i pocałowała go. Skutek był łatwy do
przewidzenia. Lecz ta sama nuta desperacji była obecna,
kiedy się kochali. Shaine położyła się na plecach, unika-
jąc jego wzroku.
– O co chodzi? – spytał.
– O nic. – Zmarszczyła nos. – Pora wracać do
zwykłego życia.
– Będziesz za mną tęskniła? – spytał cicho.
– Będę tęskniła za tym. – Przesunęła dłonią po jego
piersi.
– Nie za moim ciałem. Za mną.
130
SANDRA FIELD
Jej uśmiech zbladł.
– Nie wiem, do czego zmierzasz.
– Ten weekend wiele dla mnie znaczył. Chcę wie-
dzieć, czy dla ciebie też.
Jak miała mu odpowiedzieć, kiedy tak się w nią
wpatrywał swymi błękitnymi oczyma?
– Kiedy zobaczymy się znowu?
Wyzywająco uniosła podbródek.
– Będę w Montrealu za rok o tej samej porze.
Opanował się z trudem.
– Nie baw się mną.
– W moim życiu nie ma miejsca na szalone weeken-
dy. To było wspaniałe, ale nie ma szans, by to po-
wtórzyć.
– Więc dla ciebie była to tylko eskapada?
– A co w tym złego?
Sama nie wiedziała, ile znaczył dla niej ten weekend.
Na trzydzieści sześć godzin zrzuciła ograniczenia trzy-
nastu lat. Uwolniłacałą zmysłowość, cieszyła się ciałem
mężczyzny. Teraz było po wszystkim.
Słowa padły z ust Jake’a, zanim je zdążył po-
wstrzymać:
– Shaine, znowu zakochałem się w tobie. A może
nigdy nie przestałem cię kochać.
Zbladła i podniosła się, zasłaniając dłońmi piersi.
– Nie chcę, żebyś się we mnie zakochiwał!
– Czemu nie? Kiedyś byłaś ze mną szczęśliwa.
– To prawda, ale potem zniknąłeś, niszcząc przyjaźń
i miłość, jakby ich nigdy nie było.
– Już o tym rozmawialiśmy – odparł napiętym
głosem.
– Więc powiem ci coś jeszcze – odparła ze złością.
CZŁOWIEK SUKCESU
131
– Kiedy Daniel poszedł do szkoły, miałam romans. On
był szefem hotelu w podróży służbowej. Zakochałam
się w nim, on twierdził, że zakochał się we mnie.
Jake czekał bez słowa.
– Spotykaliśmy się w motelu. Kiedyś zaprosiłam go
do domu, żeby mógł poznać mojego syna. Powiedział,
że ma wieczorem spotkanie służbowe w St. Anthony,
ale przyjdzie następnego dnia na kolację. Więc przygo-
towałam wszystko i czekałam. Reszty możesz się domy-
ślić – dodała gorzko. – Nigdy więcej się nie pojawił.
– Przykro mi – powiedział bez sensu.
– Dostrzegasz prawidłowość? Drugi raz z rzędu
zostałam porzucona. – Wzięła głęboki oddech, starając
się rozluźnić ramiona. – Nigdy więcej, Jake. Teraz bawi
cię popisywanie się przede mną pieniędzmi, ale jak
długo?
– To, co jest między nami, nie ma związku z pie-
niędzmi!
– Jasne. Nie chcę o tym rozmawiać! – Podniosła się
z łóżka. – Muszę się spakować i jechać na lotnisko.
Jake złapał ją za nadgarstek.
– Ze względu na Daniela nie zamierzam zniknąć
z twojego życia. I jeszcze nie skończyłem.
– Ale ja tak! – wybuchnęła.
Drzwi łazienki zatrzasnęły się stanowczo. Jake,
wściekły na Shaine i na siebie, wrzucał swoje rzeczy do
walizki. Powinien był zaczekać, wolno budować zwią-
zek, pozwolić jej, by mu zaufała.
Umył się w drugiej łazience. Potem oboje zeszli na
dół do restauracji i każde utkwiło wzrok w gazecie.
– Czy nie tak postępują stare małżeństwa?
– Nie wiem.
132
SANDRA FIELD
Posmarował croissanta konfiturą malinową.
– Nie zamierzam się wycofać. Nie tym razem. Podaj
mi śmietankę, dobrze?
Odłożyła gazetę i przesunęła w jego stronę srebrny
dzbanuszek.
– Następnym razem dobrze się zastanowię, zanim
zaproszę faceta na szalony weekend.
– Nie możesz po prostu pchnąć mnie nożem?
Nagle złość z niej uszła.
– Jestem podła... Nie umiem sobie z tym poradzić.
– Uśmiechnęła się smutno. – Zakochałeś się we mnie
z powodu sukienki, którą sama sobie uszyłam.
Nachylił się w jej stronę.
– Zakochałem się w tobie, bo namiętnie kochasz
życie. I dlatego, że mogę na tobie polegać. Powierzył-
bym ci samego siebie.
Wstrząśnięty siłą własnych uczuć, dodał: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •