[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mu czuła się tu zupełnie swobodnie, teraz nagle spadło na
* Komforter - to rodzaj leciutkiej, pikowanej kołdry z synte-
tycznego puchu. Jest dużo cieńsza niż najcieńsze tego typu przy-
krycia spotykane w Polsce; nieco tylko grubsza i mniej sztywna
od koca, porównywalnej lekkości, a mimo to bardzo ciepła,
(przyp. tłum.)
98
S
R
nią napięcie. Powód, dla którego znalazła się w jego domu,
sam na sam, o tak póznej porze, dotarł do niej z całą jas-
nością.
- Nie, dziękuję - powiedziała, potrząsając delikatnie gło-
wą. - Ale powinnam zadzwonić do siostry. Uprzedzić ją, że
wrócę pózniej.
Skinął głową i wskazał bezprzewodowy aparat wstawiony
w ładowarkę na jednej z szafek.
- Nie ma sprawy. Jeśli chcesz - dorzucił, kiedy wybierała
numer - powiedz jej, że cię odwiozę do domu rano.
Przekrzywił głowę i rzucił jej zmysłowe i uwodzicielskie
spojrzenie.
- To znaczy, jeśli zostaniesz na noc - dokończył.
99
S
R
ROZDZIAA DZIEWITY
Elena odetchnęła głęboko i przeciągnęła się, palce nóg
wplątując w prześcieradło, a ręce wyciągając nad głowę, aż
palcami dosięgła mahoniowego zagłówka.
Nie przypominała sobie, żeby kiedykolwiek spała równie
dobrze. Oczywiście oboje z Chaseem solidnie się nawzajem
wymęczyli, zanim, dobrze po północy, odpłynęli w sen.
Usłyszawszy poruszenie w pokoju, otworzyła oczy i usiad-
ła, podciągając prześcieradło na piersi. Chase już wstał i się
ubrał. Boso, w znoszonych dżinsach i prostej białej koszu-
li z podwiniętymi rękawami, szedł po dywanie, w rękach
dzierżąc tacę, na której stały talerze ze stosem francuskich
tostów*, jajecznicą, dwie szklanki soku pomarańczowe-
go i wysoki, wąski wazonik z jednym, pąsowym tulipanem
w pełni rozkwitu.
* Francuski tost - french toast (ang.), danie śniadaniowe
wcale niepochodzące z Francji, pomysł czysto amerykański.
Podstawowy przepis to dość grube kromki białego chleba, nasą-
czone roztrzepaną, omletową masą jajeczną i usmażone na
maśle na rumiano. Trzeba pamiętać, że najsolidniejszy amery-
kański chleb jest jak polskie pieczywo tostowe, więc nasiąka du-
żo mocniej niż nasz biały chleb. Do masy jajecznej dodaje się
najrozmaitsze przyprawy (słone albo słodkie), więc wersji jest
tyle, ile osób danie przygotowujących, (przyp. tłum.)
100
S
R
- Dzień dobry - powiedział.
- Dzień dobry - odparła.
Okrążył łoże, wdrapał się na materac po jej stronie
i ostrożnie ustawił pomiędzy nimi tacę. Jej zawartość wyglą-
dała i pachniała wspaniale.
- Nieco po dziewiątej - poinformował ją, zanim zaczęła
szukać zegarka.
- Dziewiątej? - Aż stężała z szoku, gdy zdała sobie sprawę,
że już się spózniła do pracy. Nigdy jej się to nie zdarzało.
Odrzuciła prześcieradło, chcąc wyskoczyć z łóżka i ubrać
się najszybciej, jak się da. Wolała pozwolić na płotki na te-
mat jej prywatnego życia, niż dostać etykietkę osoby unika-
jącej obowiązków.
- Uspokój się - poprosił Chase, łapiąc ją za rękę, zanim
zeskoczyła z materaca. - Zadzwoniłem do twojej siostry
i poprosiłem, żeby w twoim imieniu wzięła u ciebie w pracy
urlop na żądanie*. Jeśli zostawisz prześcieradło tam, gdzie
jest, i zjesz ze mną śniadanie, będę zachwycony - dokończył,
puszczając do niej oko.
Spojrzała w dół. Rzeczywiście była całkowicie naga,
a okrycie leżało z boku. Aż się zachłysnęła, złapała baweł-
nianą płachtę i gwałtownie podciągnęła sobie pod brodę.
Zachichotał, a ona zaczerwieniła się mocno.
* W USA, w instytucjach państwowych, trzy razy w roku
można wziąć pojedynczy dzień  urlopu na żądanie" dzwoniąc
rano do pracy i zawiadamiając, że się nie przyjdzie tego dnia,
bez podawania przyczyn nieobecności. Nie wolno tych dni ze
sobą łączyć, (przyp. tłum.)
101
S
R
- Naprawdę sądzisz, że jest jeszcze jakiś zakamarek two-
jego ciała, którego nie widziałem? - zapytał, a potem dodał:
- I nie zbadałem bardzo dokładnie?
- Nie mam zwyczaju spożywać śniadania nago - prychnę-
ła, zadzierając nieco nos.
Wywołała tylko jeszcze radośniejszy śmiech.
- A w ogóle co to znaczy, że poprosiłeś moją siostrę, żeby
wzięła dla mnie urlop na żądanie? - spytała, udając bardziej
rozzłoszczoną, niż była.
- Dość długo nie pozwoliłem ci zasnąć, więc pomyślałem
sobie, że zechcesz sobie pospać rano. Pomyślałem też, że
moglibyśmy spędzić dzisiejszy dzień razem. Zadzwoniłem
do mojej sekretarki i powiedziałem jej, że dziś nie przyjdę.
Teraz ją zaskoczył. Do głowy by jej nie przyszło, że Cha-
se Ramsey w ogóle kiedykolwiek może brać sobie wolne i że
wiedziałby, co ze sobą zrobić, gdyby do czegoś takiego jed-
nak doszło.
- I co zaplanowałeś? - zapytała.
- Hej, czekaj, to jest dla nas obojga - zaprotestował, gdy
na serio zajęła się tostami.
- Dostaniesz to, czego nie dam rady zjeść - rzuciła w od-
powiedzi, ze złośliwym uśmieszkiem.
Zmilczał. Po chwili się odezwał:
- Możemy robić, co zechcesz. Wylegiwać się nad base-
nem albo na patiu, popijając drinki, albo spakować koszyk
na piknik i pojechać do mojego brata sprawdzić, czy nie dał-
by nam dwóch koni na parę godzin.
102
S
R
Jak na człowieka twierdzącego, że potrzebna mu tylko
kochanka do łóżka, nagle zrobił się wyjątkowo skłonny do
poświęceń. Piknik? Drinki przy basenie? Choć bardzo lubi-
ła jazdę na koniu, perspektywa spędzenia całego dnia tylko
z Chaseem tutaj była bardziej atrakcyjna.
- Basen brzmi zachęcająco - powiedziała powoli - tylko
że nie mam kostiumu.
- Nie szkodzi. - Szybkim ruchem porwał z jej talerza ka-
wałek tostu i wrzucił sobie do ust. - Jest ci niepotrzebny.
- Spodziewasz się, że będę pływać nago? - zdumiała się
lekko.
- A czemu nie? - Odgryzł następny kawałek i żuł w zamy-
śleniu. - Ja też będę nago, a nawet gdybyś miała kostium na
sobie i tak bym cię z niego zaraz wyłuskał.
Zamarła, z widelcem u ust, i gardło jej się nagle ścisnęło,
gdy fala podniecenia zalała ją od stóp do głów. Powoli od-
łożyła widelec na talerz i odstawiła wszystko na bok. Chase
tylko na to czekał, porwał porcję i zaczął szybko jeść.
- I co powiesz? - spytał, z prawie pełnymi ustami. - Nadal
chcesz popływać?
Kilka godzin pózniej Elena była bardzo zadowolona, że
nie musi tego dnia iść do pracy. Miała nawet wątpliwości,
czy starczy jej energii, żeby zrobić to jutro.
Chase leżał wyciągnięty na leżaku, nieopodal base-
nu, z zamkniętymi oczami. Pierś unosiła mu się i opadała
103
S
R
w równym oddechu. Ona spoczywała przy nim, z głową na
jego ramieniu i dłonią na brzuchu. Oboje byli nadzy.
Obok, na stoliku, stały dwa obiecane drinki z parasolka-
mi, praktycznie nietknięte, a z systemu nagłaśniającego cały
dom sączyła się delikatna muzyka.
- Jutro wieczorem mam być na przyjęciu - powiedział,
znienacka wyrywając ją z na wpół bezmyślnego błogostanu.
- Chcesz iść ze mną?
- A mam wybór? - spytała, lekko zmieniając pozycję.
- Zawsze masz wybór. Wszyscy zawsze go mamy - od-
parł spokojnie. Uniósł dłoń i przeczesał wilgotne włosy na jej
skroni. - Ale ja ciebie pytam. To spotkanie biznesowe, ale nie
musisz iść, jeśli nie chcesz. Myślę, że jakoś przebrnę o włas-
nych siłach przez jedno sztywne przyjęcie - zachichotał. -
Ale jeśli się zgodzisz, chciałbym, żebyś tam ze mną była.
Myśli zakłębiły jej się w głowie. Czy to jest punkt zwrotny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •