[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A ty? Czego chciałaś?
- Nie wiem. Chyba tego samego. - Na moment zamilkła. - Swoją drogą do-
brze, że Phoebe nie była ideałem.
- Za to ty jesteś. Karmisz kaczki. Wyciągasz dzieciakom piłki z wody. Ro-
dzisz siostrze dziecko. À propos dziecka i Å›lubu. Chcesz zaprojektować obrÄ…czki,
czy mogę sam wybrać?
- Och, nie. - Obrączka jest symbolem szczerej głębokiej miłości. - Zrezy-
gnujmy z obrÄ…czek.
- Boisz się reakcji ludzi? %7łe trwa żałoba, a my się już pobieramy?
Odkąd wyszedł z kancelarii prawnika, wiedział, co musi zrobić. Zresztą może
wiedział od początku. Tłumaczył sobie, że to tylko świstek papieru, który umożliwi
Grace zatrzymanie dziecka. %7ładne prawdziwe małżeństwo. Już raz popełnił ten
błąd i poślubił kobietę, która chciała więcej, niż mógł jej ofiarować.
R
L
A potem, kiedy wyłonił się zza rogu i ujrzał Grace w jeziorze, którego dno za-
legały odłamki szkła i pordzewiałe puszki, kiedy wyobraził sobie, jak ona potyka
się i upada, wtedy doznał olśnienia.
Pragnie jej. Pragnie Grace. Wcale nie chce fikcyjnego małżeństwa.
Teraz zaś, słysząc wahanie w jej głosie, miał ochotę zgarnąć ją w ramiona,
rozwiać jej wątpliwości, przywrócić uśmiech na jej twarz. Zapewnić ją, że jeśli tyl-
ko da mu szansę, zrobi wszystko, aby była szczęśliwa.
Ale nie powiedział tego; byłby to szczyt egoizmu. Za dwa, najdalej trzy tygo-
dnie wyjedzie do Australii; będzie kursował w tę i z powrotem, a ona sama będzie
wychowywać ich córkę.
- Ludzie zrozumieją - rzekł.
Ona też coś zrozumiała: że Josh nie musiał postąpić tak szlachetnie. %7łe robi to
dla niej.
- A kiedy...
- Chciałbym załatwić wszystko, zanim wyjadę.
Pamiętała, że zawsze sporządzał listy rzeczy do zrobienia - nauczył się tego
od Michaela. Oczywiście ona też tak robiła; brała przykład ze swojego bohatera.
To jest dobry system; człowiek skupia się na zadaniach. Tyle że nie chciała
sama znalezć się na takiej liście.
Wrócili do domu. Weszli od tyłu przez sień, żeby nie zabłocić holu. Tam ko-
lejno ściągali z siebie mokre brudne ubranie. Josh ściągnął buty, skarpety. Grace
zdjęła pożyczoną marynarkę, zaczęła rozpinać żakiet. Josh odpiął guzik przy jej
spodniach, pociągnął w dół suwak; opadły na ziemię.
- Dzięki, sama sobie poradzę. - Szczękając z zimna zębami, odepchnęła dłoń,
którą przysunął do jej bluzki.
- Jak zdejmiesz spodnie, wrzucÄ™ je do pralki.
R
L
Zaschło jej w gardle, kiedy wyciągnął pasek. Chryste, przecież nie zamierzała
robić prania w tej sekundzie! Cofnęła się, nacisnęła klamkę i nagle stanęła twarzą w
twarz ze swoją matką, która kroiła w kuchni warzywa, i z mamą Josha.
Zapadła krępująca cisza.
- Mamy dla was nowinę - oznajmił Josh, wchodząc z Posie do środka. - Jak
tylko załatwimy formalności, Grace i ja się pobieramy.
Pierwsza ocknęła się matka Josha.
- Gratuluję, Grace. Skoro już urodziłaś dziecko, nikt nie powie, że złapałaś go
na ciążę. - Popatrzyła na syna. - Pewnie dasz jej pierścionek, który należał do bab-
ci?
Josh zamierzał przywołać matkę do porządku, kiedy nagle spostrzegł wyraz
współczucia w oczach Grace. Ponownie przyjrzał się matce. Pod warstwą makijażu
zobaczył twarz kruchej nieszczęśliwej kobiety, która zaledwie tydzień temu po-
chowała najstarszego syna.
- Zaopiekuje się pani małą? - poprosiła Grace. - Chciałabym się umyć.
Grace. Była taka podobna do Phoebe. Dobra, łagodna. W przeciwieństwie do
niego i Michaela, nie pamiętała urazów. W tym momencie zrozumiał, że nie chce
umrzeć, czując w sercu nienawiść do matki.
- Mamo, zaniosę twoją torbę na górę, a ty i Dawn pobawcie się z wnuczką.
Grace obdarzyła go promiennym uśmiechem.
- Mamusiu... - Spojrzała na swoją matkę. - Chcesz mnie o coś zapytać?
- Tak. Gdzie podziałaś ubranie?
- Czego szukasz?
Grace obejrzała się przez ramię.
- Mojego aktu urodzenia. Na pewno gdzieś tu jest. Potrzebowałam go do wy- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •