[ Pobierz całość w formacie PDF ]

najgorsze ze wszystkich było poczucie lat straconych na zawsze, skradzionych jej.
- Wystarczy już, Arminto - powiedziała, nalewając sobie trochę soku jabłkowego.
Odkrycie prawdy o tym, co stało się w przeszłości, nie zmieniło bynajmniej niczego.
Wciąż kochała Chisma, a on nie powiedział ani słowa świadczącego o miłości do niej.
Wyjedzie niedługo z Haven Port, a może już wyjechał. Nie widziała go ani nie rozmawiała z
nim od tygodnia.
"Ciekawe co on o tym myśli? - zastanawiała się. -Czy po prostu wzruszył ramionami i
powiedział: do diabła z tym, to wszystko wina mojego ojca - i zapomniał o całej sprawie? Czy
taki miał być koniec tej historii? - Minta zmrużyła oczy. - Koniec historii? 0 nie, nie dla mnie.
Jeżeli Chism wyjechał z Haven Port, to może rzeczywiście już koniec, ale jeżeli ciągle tu
jest..."
Rozległ się dzwonek zegara przy piekarniku. Minta aż podskoczyła ze strachu, wylewając
sok jabłkowy na sweter.
- Zwietnie - powiedziała, odklejając lepki materiał od ciała. - Ubóstwiam twoją nową
eau de cologne, Arminto.
Chism rzucił długopis na stertę papierów porozkładanych na kuchennym stole. Odchylił
się na krześle, tak że stało tylko na dwóch nogach, zamknął oczy i ścisnął palcami nasadę
nosa.
Miał kolejną migrenę. Nie, to zle powiedziane. Był to ten sam ból głowy, który
prześladował go ciągle od czasu pamiętnej sceny z Mintą. Jego myśli wciąż były niespokojne,
ciągle rozpamiętywał druzgocącą prawdę.
Odpowiedzi na pytania sprzed dwunastu lat spowodowały nowe pytania, dotyczące
właściwie każdego aspektu jego życia. A w samym środku tego bałaganu była Arminta
Masterson Westerly.
Z każdym nie kończącym się dniem i bezsenną nocą uświadamiał sobie, że Minta nie
zdradziła go. Mógł sobie łatwo ją wyobrazić stojącą w salonie z walizką w ręku, gdy cała jej
nadzieja i marzenia, wiara w niego i ich miłość zostały roztrzaskane i zniszczone słowami
jego ojca.
Widział ją płaczącą i żałującą, że uwierzyła w jego deklarację miłości, stwierdzającą, że to
co było między nimi, nic dla niego nie znaczyło.
55
"Ernest Talbert zrobił to, co uważał za słuszne, ale z tego powodu złamał dwa młode
serca."
Chism otworzył oczy i popatrzył na papierosy leżące na stole. Usiłował zmusić się do
pracy przez cały dzień. Miał przygotować program komputerowy dla potrzeb pewnego
ważnego przedsiębiorstwa w San Francisco, ale bolała go głowa, czuł kompletną pustkę i w
sumie niewiele zrobił.
Męczyło go jedno pytanie, zadręczając go bardziej niż inne: "Co ja, do licha, jeszcze robię
w Haven Port, Maine?"
Stukanie do drzwi oderwało go od tych smętnych myśli. Z łomotem opuścił krzesło na
cztery nogi, powodując w ten sposób świdrujący ból w głowie. Ciężkim krokiem podszedł do
drzwi i otworzył je zamaszyście.
Od razu zrozumiał, dlaczego ciągle jest w Haven Port.
- Minta - powiedział.
- Cześć, Chism - odparła cicho. - Myślałam, że może wróciłeś do San Francisco.
- Nie, ja... Nie. - Cofnął się. - Wejdz!
Weszła do domu. Kiedy przeszła do salonu, zamknął za nią drzwi. Stanęła na środku
niewielkiego pokoju i odwróciła się twarzą do Chisma.
- Ten dom budzi tyle wspomnień - powiedziała. -Jednak nie jest ten sam, kiedy nie ma
tu twojego ojca. Mam przed oczami jego obraz, jak siedzi w swoim ulubionym fotelu. -
Przerwała. - Chism, myślę, że powinniśmy porozmawiać.
- O czym? - zapytał, stojąc wciąż przy drzwiach, powtarzając sobie w myślach, żeby
absolutnie nie ruszać się z miejsca. Resztkami silnej woli powstrzymywał się, by nie
przyciągnąć Minty do siebie, przytulić i pocałować, zapominając o wszystkim,
- Czy mogę usiąść? - zapytała.
- Pewnie.
Minta usiadła na kanapie i popatrzyła na niego przez ramię. Podszedł do krzesła stojącego
najdalej od niej, co jednak, przy małych rozmiarach pokoju, nie było wystarczającą
odległością. Usiadł, założył nogę na nogę i wysilił się na przyjemny wyraz twarzy.
- Chism - powiedziała - to był dla mnie długi i trudny tydzień. Kiedy zrozumiałam, co
wydarzyło się tamtego lata, pomyślałam, że wreszcie będę miała spokój. Ty wyglądasz na
zupełnie rozluznionego.
"Nieprawda - pomyślał. - Jestem po prostu dobrym aktorem."
- Więc - ciągnęła - doceniłabym, gdybyś mógł po prawić mi nieco humor i
porozmawiać o tym, co się właściwie wtedy stało.
56
Wzruszył ramionami.
- A bo ja wiem?
Zmarszczyła brwi.
- Jesteś naprawdę zimny. Tak bardzo chciałeś dowiedzieć się, dlaczego "zdradziłam
cię" tamtej nocy. Teraz, gdy wreszcie poznałeś prawdę, najwyrazniej upomniałeś o całej
sprawie.
Nic nie powiedział. Patrzył tylko na nią z twarzą bez wyrazu.
- Dobrze - powiedziała, unosząc bezradnie ręce. -Zazdroszczę ci, że tak po prostu o tym
zapomniałeś. Ja najwyrazniej nie potrafię tego zrobić, więc - do diabła z moją dumą - ale
muszę o tym porozmawiać. Możesz sobie siedzieć jak kołek, nie obchodzi mnie to, ale ja
mam zamiar powiedzieć, co mi leży na sercu.
- No to mów.
- Chcę, żebyś wiedział, że nie jestem zła na twojego ojca, ponieważ wierzę, że zrobił to
z miłości. Ale nie mogę przestać zastanawiać się, jakie byłoby nasze życie, gdyby pozwolono
nam zrobić to, co planowaliśmy. Nic nie mogę poradzić na to, że czuję się tak, jakby
bezpowrotnie ukradziono nam te lata.
Przerwała, by wziąć głębszy oddech. On wciąż milczał.
- Pomyślałam więc, że gdybyśmy o tym porozmawiali, zastanowili się nad tym, to my,
ja - może mogłabym przekonać się, że tak było dla nas lepiej, że byliśmy za młodzi, a nasze
małżeństwo byłoby klęską. Na razie sama w to nie wierzę. Oczywiście, ty tak, więc proszę
cię, pomóż mi złożyć to wszystko w całość, żebym mogła spokojnie żyć dalej.
- Nie mogę tego zrobić - powiedział.
Zerwała się na równe nogi.
- Niech cię szlag trafi, Chism, czy myślisz, że było mi łatwo tu przyjść? Moja duma
legia w gruzach. Jestem dojrzałą kobietą, a nie mogę poradzić sobie z targającymi mną
emocjami. Dobra, fajnie, zapomnij o tym wszystkim. Jeśli nie masz zamiaru powiedzieć mi,
dlaczego to było dla nas najlepszym rozwiązaniem, to sama to sobie wytłumaczę. - Zadarła
podbródek. - Przepraszam, że zawracam ci głowę,
- Minto usiądz. Proszę.
Odpadła z powrotem na kanapę. Chism postawił nogę na ziemi i pochylił się do przodu,
opierając łokcie na kolanach.
- Nie mogę powiedzieć ci, że to co zrobił mój ojciec, było właściwe, że ocalił nas od
popełnienia wielkiego błędu. Nie mogę tego powiedzieć, Minto, dlatego że sam nie jestem
przekonany, że to prawda.
57
Otworzyła szeroko oczy: -Co?
- Ach, do diabła. - Popatrzył w sufit, a potem znów na nią. - Też nie jestem zły na
mojego ojca, ale wiem, że to co wydarzyło się tamtej nocy, zmieniło całkiem moje życie,
postępowanie, moje marzenia... Kiedy patrzę na siebie, na to kim jestem, przeraża mnie mój
obraz. Skradzione lata? Tak, to dobrze ujmuje sprawę.
Oparł się o krzesło, kładąc ręce na udach.
- Minto, dlaczego kochałaś się ze mną tamtej nocy?
"Bo cię kocham, ty głuptasie" - pomyślała.
- Nie rozmawiajmy teraz o tym - powiedziała. - Poza tym my nie kochaliśmy się. My...
uprawialiśmy seks, a to jest wielka różnica, panie Talbert.
- Zdaję sobie z tego sprawę, panno Westerly. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •