[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Z wielką niechęcią dzwignął się z krzesła, trzymając narzeczoną na rękach,
posadził ją na sofie i pocałował w czoło.
- Było bardzo przyjemnie, ale wolałbym, żeby twoja matka nas nie
zaskoczyła. Zobaczymy się w sobotę rano?
- W sobotę? - spytała zdziwiona.
- Moja matka uważa, że spotkanie narzeczonych dzień przed ślubem
przynosi pecha.
- Aha. - Zmieszana poprawiła suknię i włosy. - Ty też w to wierzysz?
- Nie! - prychnął.
- To miło, że ustępujesz matce.
Anthony się zawahał.
- Niewiele jest rzeczy, których bym nie zrobił, żeby ją zadowolić -
powiedział po chwili.
- Między innymi to mi się w tobie podoba - wyznała z nieśmiałym
uśmiechem. - Przywiązanie do rodziny.
Machnął ręką, jakby chciał zmienić temat, ale go uprzedziła.
- Jesteś o wiele bardziej troskliwy, niż się do tego przyznajesz.
Doszedłszy do wniosku, że nie ma sensu spierać się z kobietą, która go
chwali, położył palec na ustach i szepnął:
- Cii. Tylko nikomu nie mów. Do widzenia.
Jadąc konno przez miasto, rozmyślał o wizycie. Zanim dotarł do domu,
uznał, że dobrze mu poszło. Kate najwyrazniej zrozumiała ograniczenia, które
narzucił ich małżeństwu, a na jego pieszczoty reagowała namiętnością.
Ogólnie biorąc, przyszłość zapowiadała się różowo.
Tymczasem Kate się martwiła. Anthony oznajmił wprost, że nigdy jej nie
pokocha. Sam też z pewnością nie chciał jej miłości.
Chwilę pózniej całował ją, jakby była najpiękniejszą istotą na świecie.
Mimo braku doświadczenia widziała, że jej pragnie.
A jeśli żałował, że na jej miejscu nie ma innej kobiety? Powinna pamiętać,
że do tego małżeństwa właściwie go zmuszono.
I nawet jeśli się w nim zakocha, będzie musiała skrywać swoje uczucia.
16
Doszło do wiadomości piszącej te słowa, że ślub lorda Bridgertona i panny
Sheffield ma być małą, prywatną uroczystością.
Inaczej mówiąc, autorka nie została zaproszona.
Ale bez obawy, droga czytelniczko. Pisząca te słowa jest w takich
wypadkach bardzo pomysłowa i obiecuje dostarczyć wszelkie szczegóły
ceremonii, zarówno interesujące, jak i banalne.
Zlub najbardziej pożądanego kawalera w Londynie bez wątpienia należy
do wydarzeń, które trzeba opisać w tej rubryce, prawda?
Kronika towarzyska lady Whistledown, 13 maja 1814
Noc przed zamążpójściem Kate siedziała na łóżku w ulubionym szlafroku i
patrzyła oszołomiona na kufry rozstawione po całym pokoju. Wszystkie jej
rzeczy zostały spakowane i przygotowane do wysłania do nowego domu.
Nawet Newtona wykąpano i kupiono mu nową obrożę, a jego ulubione
zabawki leżały teraz w worku obok pięknie rzezbionej skrzyni z jej skarbami i
pamiątkami z dzieciństwa. Postanowiła zabrać je ze sobą, żeby pomogły jej
znieść nagłą zmianę, która miała nastąpić w jej życiu.
Mary, która zawsze ją rozumiała, od razu po zaręczynach napisała do
przyjaciół z Somerset list z prośbą, żeby wysłali skrzynię do Londynu.
Kate wstała i zaczęła spacerować po pokoju. Przechodząc obok stolika,
dotknęła nocnej koszuli, która na nim leżała starannie złożona. Była skromna,
ale niemal przezroczysta. Wybrała ją lady Bridgerton, to znaczy Violet.
Przyszła synowa skręcała się ze wstydu przez całą wizytę u bielizniarki.
Gdy pieczołowicie wkładała ją do ostatniego kufra, usłyszała pukanie.
Chwilę pózniej w progu stanęła Edwina, również ubrana do snu. Jasne włosy
miała zebrane w luzny węzeł na karku.
- Pomyślałam sobie, że chętnie napijesz się gorącego mleka.
Kate uśmiechnęła się z wdzięcznością.
- Jesteś kochana.
Edwina schyliła się po naczynie stojące na podłodze, po czym weszła do
sypialni i nogą zamknęła drzwi. Podając kubek siostrze, spojrzała jej w oczy i
zapytała bez ogródek:
- Boisz się?
Kate ostrożnie pociągnęła łyk mleka. Jego smak kojarzył się jej z
dzieciństwem, dodawał otuchy.
- Właściwie nie - odparła, siadając na brzegu łóżka. - Raczej jestem
zdenerwowana.
- To normalne. Tylko idiotka by się nie denerwowała. Przecież zmieni się
całe twoje życie. Wszystko! Nawet nazwisko. Zostaniesz mężatką.
Wicehrabiną. Jutro już nie będziesz taką samą kobietą, a po jutrzejszej nocy...
- Wystarczy, Edwino!
- Ale...
- Nie uspokajasz mnie w ten sposób.
- Aha. Przepraszam.
- W porządku.
Siostra usiadła obok niej na łóżku i milczała aż przez cztery sekundy.
- Czy mama już z tobą rozmawiała?
- Jeszcze nie.
- Powinna, nie sądzisz? Jutro jest twój ślub, a na pewno nie wiesz jeszcze
mnóstwa rzeczy, skoro nawet ja nie mam o nich pojęcia.
Kate zastanawiała się przez chwilę, czy nie zdzielić jej którąś z halek
wybranych przez lady Bridgerton. Taki gest byłby dość wymowny.
- Dlaczego patrzysz na mnie tak dziwnie?
- Nie chciałabyś wiedzieć.
- Hm. Cóż...
W tym momencie rozległo się ciche pukanie.
- To mama - stwierdziła Edwina ze złośliwym uśmiechem i podeszła do
drzwi. - Nie mogę się doczekać.
Na korytarzu rzeczywiście stała Mary z dwoma parującymi kubkami.
- Pomyślałam sobie, że napiłabyś się gorącego mleka przed snem -
powiedziała z uśmiechem.
- Edwina wpadła na ten sam pomysł.
- A co ona tutaj robi? Córka prychnęła.
- Od kiedy to muszę mieć ważny powód, żeby porozmawiać z siostrą?
Matka skarciła ją wzrokiem i przeniosła spojrzenie na pasierbicę.
- Hm, widzę, że nie brakuje wam gorącego mleka.
- Moje już i tak ostygło - stwierdziła Kate. Odstawiła zimny kubek na
jeden z kufrów i wzięła cieplejszy z rąk macochy. - Edwina zabierze go do
kuchni, kiedy będzie wychodzić.
- Słucham? - odezwała się dziewczyna z roztargnieniem. - A, oczywiście.
Nie ruszyła się jednak z miejsca, tylko spoglądała na nie obie wyczekująco.
- Muszę porozmawiać z Kate - oznajmiła pani domu.
Edwina z entuzjazmem pokiwała głową.
- Sam na sam. Córce zrzedła mina.
- Muszę wyjść?
Matka skinęła głową i podała jej kubek z wystygłym mlekiem.
- Teraz?
- Tak.
Dziewczyna uśmiechnęła się niepewnie.
- %7łartujesz, prawda? Mogę zostać?
- Nie.
Edwina spojrzała błagalnie na siostrę.
- Nie patrz na mnie - powiedziała Kate, z trudem hamując śmiech. - Ja
będę tylko słuchać.
- I zadawać pytania. - Zerknęła na matkę.
- Ja też mam kilka.
- Chętnie na wszystkie odpowiem w przeddzień twojego ślubu.
Edwina z ociąganiem wstała z łóżka.
- To nie fair - poskarżyła się płaczliwie.
- Zycie nie jest fair - odparła matka z pobłażliwym uśmiechem.
- Właśnie - mruknęła córka i niechętnie powlokła się do wyjścia.
- I nie podsłuchuj pod drzwiami!
- Nawet mi to nie przyszło do głowy - obruszyła się dziewczyna. - Zresztą
i tak nic bym nie usłyszała.
- Będziemy musiały szeptać - stwierdziła Mary po jej wyjściu.
Kate skinęła głową, ale była na tyle lojalna wobec siostry, że powiedziała:
- Może jednak nie będzie podsłuchiwać. Macocha rzuciła jej mocno
powątpiewające spojrzenie.
- Chcesz nagle wyjrzeć na korytarz? Pasierbica uśmiechnęła się mimo
woli.
- Lepiej nie.
Mary usiadła w tym samym miejscu, które przed chwilą opuściła Edwina, i
spojrzała jej w oczy.
- Na pewno się domyślasz, po co przyszłam. Kate pokiwała głową.
Macocha milczała przez dłuższą chwilę, popijając mleko.
- Kiedy pierwszy raz wychodziłam za mąż, nie wiedziałam, czego się
spodziewać w małżeńskim łożu. To nie było... - Zamknęła oczy. - Mój brak
wiedzy jeszcze pogorszył sprawę.
Jej ton dobitnie świadczył, że określenie  pogorszył" to eufemizm.
- Rozumiem - bąknęła Kate.
- Nie, i mam nadzieję, że nigdy nie zrozumiesz, bo przysięgłam sobie, że
żadna z moich córek nie wyjdzie za mąż, nie wiedząc, co dzieje się między
małżonkami.
- Orientuję się co do zasady.
- Naprawdę? - zdziwiła się Mary.
- Chyba jest podobnie jak u zwierząt. Macocha uśmiechnęła się lekko.
- Istotnie.
Kate zaczęła się zastanawiać, jak sformułować następne pytanie. Akt [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •