[ Pobierz całość w formacie PDF ]

będę pracować, pokażę ci okolicę, gdzie chcę mieszkać. A
kiedy znajomi z londyńskiego szpitala dowiedzą się, kim
jesteś, na pewno zaraz zaproponują ci pracę. Poznasz moich
tamtejszych przyjaciół, zobaczysz, jakie życie można tam
prowadzić. Chodzi mi tylko o to, żebyś to wszystko
zobaczyła. Nie będę naciskał. Pomyśl o tym jak o krótkich
wakacjach.
Angel nie zastanawiała się długo.
- Z przyjemnością z tobą pojadę.
Marion świetnie znosiła pobyt w szpitalu.
- Stałaś się obiektem pikantnych plotek - oznajmiła
beztrosko córce następnego dnia. - Wszyscy mówią o tobie i
Mike'u. Uważają, że powinien się z tobą ożenić.
Angel westchnęła. Plotek nigdy nie da się uniknąć.
- A co ty na to odpowiadasz? - zapytała.
- Uśmiecham się słodko i mówię, że wszystko będzie
dobrze.
- Dlaczego nigdy nie spytałaś mnie o małżeństwo? -
zaciekawiła się Angel. - Na pewno chciałaś czegoś się
dowiedzieć.
- Owszem, chciałam. Ale to były twoje sprawy. Gdybyś
chciała mi o nich opowiedzieć, zrobiłabyś to. Czy Mike
przyjechał tu specjalnie do ciebie?
- Nie. I to jest trochę przerażające. Jego przyjazd tutaj to
był zwykły zbieg okoliczności. Mogliśmy się już nigdy nie
spotkać.
Marion zaczęła obierać przyniesioną przez córkę
pomarańczę.
- Zbiegi okoliczności się zdarzają. Pewnie Mike sam
wierzy, że trafił tu przez przypadek. Ale jestem pewna, że
kiedyś mu wspomniałaś, gdzie się urodziłaś. Szukał pracy na
kilka miesięcy, usłyszał nazwę tej miejscowości... może
Micklekirk skojarzyło mu się z tobą, chociaż nie zdawał sobie
z tego sprawy.
- Myślisz, że podświadomie chciał mnie tu odnalezć?
- Właśnie - odrzekła Marion pogodnie. - Ale nie mów mu
tego. Wierzy, że jest panem własnego losu.
- Chyba wszyscy w to wierzymy. - Czyżby mama miała
rację?
- Zawsze mów mi o swoich sprawach tyle, ile uważasz za
stosowne - ciągnęła Marion. - Wiem, że jesteś silna i potrafisz
żyć po swojemu. Kiedy byliście młodsi, nigdy nie martwiłam
się o ciebie tak jak o Martina.
- Dzięki, mamo.
Angel bardzo cieszyła perspektywa wyprawy do Londynu.
Nadszedł piątek i Mike przywiózł ich na lotnisko, gdzie zjedli
kolację. Lot nie trwał długo i po krótkiej jezdzie autobusem i
taksówką znalezli się w hotelu. Odświeżyli się, a potem Mike
zaproponował spacer po okolicy.
- Zobaczysz, jaka tu panuje atmosfera.
Przede wszystkim rzuciło jej się w oczy, że Londyn leży
na pofałdowanym terenie. Podobało jej się to, nie lubiła
płaskich krajobrazów.
- Ta dzielnica nazywa się Crouch End - wyjaśnił Mike. -
Niedaleko stąd do drogi szybkiego ruchu Ml i A1M. Od
centrum dzieli nas zaledwie krótka podróż autobusem i sześć
przystanków metrem. Mimo to panuje tu spokojna, wiejska
atmosfera.
Poszli do pubu przy głównej ulicy. Był duży, przyjemny i
niezbyt zatłoczony. Całkiem podobny do pubu w Laxley.
Mike zamówił sobie piwo, a dla niej kieliszek czerwonego
wina. Angel wypiła łyk, rozejrzała się wkoło i omal się nie
zakrztusiła. Trąciła Mike'a łokciem.
- Zobacz! Tam w rogu! - wyszeptała przejęta. - To ten
facet z telewizji! Gra w serialu policyjnym!
Mike zerknął w bok.
- Rzeczywiście. To miła dzielnica, wiele znanych z
telewizji osób tu mieszka. Za tobą siedzi prezenterka
programów dla dzieci.
Angel ukradkiem spojrzała za siebie. W rzeczywistości
znana postać telewizyjna wydawała się drobniejsza i taka...
zwyczajna.
- Zauważ, że nikt się tu na nią nie gapi - podkreślił Mike.
- Nie wiem, czy tak by było "Pod Grającym Kotem".
- W Laxley ludzie by na nią patrzyli, ale nikt by się nie
gapił - zaprotestowała.
- Masz rację - przyznał po zastanowieniu.
- Mike! Miałem nadzieję, że cię tu spotkam! O, i to w
miłym towarzystwie!
Stał przy nich pulchny mężczyzna w grubym, czarnym
swetrze i uśmiechał się wesoło. Angel polubiła go od
pierwszego wejrzenia.
- Tim, przyłącz się do nas. To moja przyjaciółka, Angel
Thwaite. Jest dyplomowaną pielęgniarką i opiekuje się
noworodkami. Ma też uprawnienia położnej i najwyższy
certyfikat zawodowy. Rozważa możliwość przeniesienia się
do Londynu, ale to jeszcze nic pewnego. Angel, to jest Tim
Beckett, pediatra ze szpitala, w którym zaproponowano mi
pracę.
Uścisnęli sobie dłonie i Angel zauważyła, że chociaż Tim
nadal uśmiecha się życzliwie, jego brązowe oczy spoglądają
czujnie. Postawił piwo na ich stoliku i przysiadł się do nich.
- Tim, między innymi, kieruje oddziałem noworodków -
wyjaśnił Mike. - Takim samym jak twój w Micklekirk, tylko
większym.
- Jest większy, ale pewnie wcale nie działa sprawniej.
Angel, jeśli szukasz pracy, zaraz odbędziemy rozmowę
kwalifikacyjną i możesz od jutra zaczynać.
- Jest aż tak zle? - zdziwiła się, widząc, że Tim nie
żartuje.
- Nie jest najlepiej. To dobry oddział, ze świetnymi
lekarzami, nowoczesnym sprzętem i dużymi funduszami na
szkolenie personelu. Wyślemy cię na każdy kurs, z którego
szpital będzie miał pożytek. Powiedz, że będziesz u nas
pracować!
Wszyscy troje się roześmiali.
- Jeśli przeprowadzę się do Londynu, to obiecuję, że tak
zrobię. To znany szpital. Dlaczego macie trudności z
personelem?
- Młodych ludzi po prostu nie stać na zamieszkanie w tej
okolicy - bez ogródek oznajmił Tim. - A nie mamy
służbowych mieszkań dla pielęgniarek. W zeszłym tygodniu
musieliśmy zapłacić agencji pięćset funtów za przysłanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •