[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wycedziła Catherine.
115
RS
- Więc niech pani opowie o sobie! Niech mi pani wyjaśni, co
sprawia, że matka wydziedzicza córkę, nie spotyka się z nią przez
dwadzieścia osiem lat, a wszystko dlatego, że córka zakochała się w
mężczyznie, który nie przypadł matce do gustu! Moja mama z
pewnością nie potraktowałaby mnie w taki sposób. Catherine zaśmiała
się.
- Ufna i niewinna Heather - zadrwiła. - Z pewnością pozwoliłaby
ci na wszystko.
Kit poczerwieniała, słysząc pogardę w głosie Catherine.
- Mama jest poważnie chora i może umrzeć! - wykrzyknęła z
bólem, nadal wstrząśnięta dramatycznymi informacjami, które w
weekend przekazali jej rodzice.
Kilka miesięcy temu Heather zaczęły doskwierać uporczywe
bóle głowy, które z czasem się nasilały. Po wizycie u lekarza
pierwszego kontaktu udała się do specjalisty, a ten zdiagnozował guza
mózgu. Operację usunięcia nowotworu należało przeprowadzić
natychmiast, w przeciwnym razie Heather nie miała szans dożyć
Gwiazdki.
Kit się rozpłakała, słysząc złe wieści, lecz te nowiny
najwyrazniej nie zrobiły większego wrażenia na Catherine. Jej oczy
zalśniły na ułamek sekundy, zbyt krótko, aby Kit się zorientowała, o
czym to świadczy.
- Na co zachorowała Heather?
- Ma nowotwór mózgu. Operacja odbędzie się w czwartek.
- Kto będzie ciął?
116
RS
- Jakie to ma znaczenie? - Kit ciężko westchnęła. - Proszę się nie
martwić, mój tata ma dość pieniędzy, aby opłacić najlepszych lekarzy.
Catherine wstała i popatrzyła z góry na Kit.
- Czy Heather wie, że do mnie przyszłaś?
- Mama nie ma pojęcia, że w ogóle panią poznałam.
- Rozumiem. - Catherine odetchnęła głęboko. - Skoro już mi to
wszystko wyjawiłaś, czego ode mnie oczekujesz?
Kit wpatrywała się w nią z niedowierzaniem.
- Czy to nie jest oczywiste? Sądziłam, że będzie pani chciała
wiedzieć. Choćby po to, aby...
- Abym przed operacją pogodziła się z Heather? - domyśliła się.
- Mało realne, Kit.
- Jak to?
- Heather dokonała wyboru dwadzieścia osiem lat temu. Nie
mam już córki. - Catherine zmrużyła oczy. - Ani wnuczki. Nawet jeśli
jej imię zostało wybrane na moją cześć.
Kit ujrzała czerwone plamy przed oczami.
- Bez obaw - warknęła. - Ja również nie mam ochoty być pani
wnuczką. Dodam tylko, że nie chciałabym być na pani miejscu,
człowiekiem pozbawionym miłości, bez nikogo, kto by się o mnie
martwił. Co z tego, że opływa pani w bogactwa, skoro jest pani zimna
i oschła. Nawet pani nie wie, ile pani traci.
- Na przykład to, że nie zostaniesz moją wnuczką? - wycedziła
Catherine.
- Nie o mnie chodzi - odparowała Kit spokojnie.
117
RS
- Traci pani moją mamę, cudowną kobietę, która zasłużyła na
więcej, niż mogłaby jej pani ofiarować.
Catherine uniosła brwi.
- Skończyłaś?
Kit odetchnęła głęboko.
- Tak, skończyłam.
- W takim razie... - Starsza pani wymownie popatrzyła do
notatnika. - Za dwie minuty mam następne spotkanie. - Odprawiła Kit
lekceważącym machnięciem ręki.
- Jest pani bardzo smutną osobą.
- A ty zajęłaś mi dostatecznie dużo czasu jak na jeden dzień -
prychnęła Catherine.
Kit odwróciła się na pięcie, wyszła z gabinetu i starannie
zamknęła za sobą drzwi. Chciała być jak najdalej od Catherine
Grainger. Swojej babci.
Nie chodziło o nią. Przez całe dotychczasowe życie nie znała
babci i jakoś sobie dała radę. Nie rozumiała tylko, jak matka może w
taki sposób traktować córkę.
Kit czuła ulgę, że nie uprzedziła mamy o spotkaniu. Teraz nie
musiała jej informować, jak bardzo zimna okazała się Catherine.
Wyszła z windy i nagle stanęła twarzą w twarz z Marcusem i
Lewisem.
Lewis był oszołomiony.
Marcus wściekły.
118
RS
ROZDZIAA TRZYNASTY
Catherine Grainger napomknęła, że za dwie minuty ma następne
spotkanie. Najwyrazniej chodziło o Marcusa i Lewisa, to nie mógł być
zbieg okoliczności.
- Co ty tutaj robisz? - wybuchnął Marcus, niewątpliwie równie
niezadowolony ze spotkania, jak Kit.
Zwilżyła usta i momentalnie je zacisnęła na widok złowrogiego
spojrzenia Marcusa.
- Ja... - zająknęła się.
Co mogła odpowiedzieć? Jak miała wyjaśnić swoją obecność w
biurze Catherine Grainger?
- Lewis, bądz łaskaw zostawić nas samych na chwilę -
powiedział Marcus.
- Nie ma sprawy - zgodził się Lewis i odszedł parę kroków ku
szklanym, frontowym drzwiom.
Marcus odciągnął Kit za rękę jak najdalej od wind i recepcji,
żeby uniknąć wścibskich spojrzeń Lewisa i recepcjonistki.
- Słucham - warknął ostro.
Przełknęła ślinę. Nie potrafiła wykrztusić ani słowa.
- Okłamałaś mnie, Kit - szepnął przez zaciśnięte zęby.
Zrobiła wielkie oczy, uświadomiwszy sobie, co Marcus musi o
niej myśleć. Z pewnością uznał, że przyszła do Catherine Grainger,
aby przekazywać jej informacje o transakcjach dokonywanych przez
jego firmę.
119
RS
Postanowiła przynajmniej próbować się bronić.
- Nie, Marcus, wcale nie...
- Ależ tak - przerwał jej. - Właśnie tak. Nie rozumiem tylko
dlaczego? Co zrobiłem, że mnie tak potraktowałaś? Może odpłacasz
mi za to, jak w stosunku do ciebie zachował się Mike Reynolds?
Powiedz, czy twoim zdaniem wszyscy szefowie to dranie?
- Skąd! - zaprotestowała. - Naprawdę sądzisz, że byłabym
zdolna do takiej podłości?
- Sam nie wiem, co o tym myśleć. - Westchnął i zmierzwił [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alwayshope.keep.pl
  •